Pierwszy dzień w nowej szkole nie był już dla Tylera niczym stresującym ani niczym nowym.
Zmieniał szkołę co rok. Tak samo często został przez swoich rodziców zmuszony do przeprowadzek. Nie miał jeszcze 18 lat, więc nie mógł nic zrobić.
W każdym nowym miejscu przedstawiał się używając tych samych słow, znał je już na pamięć. Za każdym razem te same pytania ze strony ludzi, za każdym razem coraz większy strach przed ludźmi. I tak przez całe życie.Wyglądem sprawiał wrażenie kogoś kto lubi dowodzić w gronie - dosyć wysoki, miał duże brązowe oczy i prawie czarne, dłuższe włosy, które zaczesywał do góry. Ubierał się trochę inaczej od rówieśników. Cały czuł się inny. Jego rodzice nigdy nie pogodzili się z jego problemami psychicznymi, marzyli o innym dziecku, Tyler taki nie był, przez co się całe życie obwiniał. Był zamknięty w sobie, mało mówił. Nikt nie widział tego, że potrzebuje pomocy. Może nikt nie chcial widzieć jego problemów. Krzyczał z całych sił, lecz nikt nigdy go nie słyszał.
Tym razem przeprowadzili sie prawie 500km od poprzedniego domu (gdzie mieszkał stosunkowo dłużej niż zwykle, znalazł paru przyjaciół za którymi bardzo tęskni) do małego domku w Columbus. Mimo tego, że przyjaciele z poprzedniego miasta obiecali kontaktowanie sie z nim każdego dnia, wszyscy o nim zapomnieli. Chłopiec o ciemnych oczach został po prostu sam.
-Nie chcę tam iść... - myśli chłopak wyłączając morderczy dźwięk swojego budzika, który zadzwonił równo o 6 rano.
Nie potrzebował tyle czasu na wyszykowanie się do wyjścia, przed wstaniem z łóżka musiał dać sobię czas na przemyślenie nocy, którą też w większości nie przespał i na nastawienie się psychicznie do nadchodzącego dnia.-Tyler! Chodź na śniadanko! -Mama chłopca zawołała go dość głośno budząc przy tym reszte jego rodzeństwa.
Brązowooki nie miał zbyt dobrego kontaktu z rodzeństwem. Mała Madison go irytowała, miała dopiero 5 lat, a starszy brat Zack znęcał się nad chłopcem.-Już biegnę! -odpowiada Tyler kręcąć się nerwowo po pokoju. Leżał pogrążony we własnych myślach do 7:30.
Ubrał na siebię naszykowaną dzień wcześniej czarną koszulę do tego czerwony krawat i czarne spodnie. Do podkreślenia całej stylizacji ubrał czerwone skarpetki. Wziął w rękę kanapkę od swojej mamy i popędził do samochodu, w którym siedział już tata Tylera z wpisaną w nawigację ulicą, na której znajdowała się szkoła.Droga zajęła im troche czasu, więc ciemnowłosy próbował sie w ten czas zdrzemnąć, lecz na próżno, bo cała ulica była w dziurach co sprawiło, że samochód cały skakał na dziurawym asfalcie.
Gdy rodzina dotarła pod budynek szkoły Tyler stracił humor jeszcze bardziej.
-To widzimy się o 12 synu. - oznajmił ojciec chłopca.
-Dobrze tato, życz mi powodzenia. -odpowiedział Tyler przewracając oczami tak bardzo, że na chwilę zniknęły mu ciemnobrązowe tęczówki.Szkoła była ogromna, posiadala trzy piętra wypełnione drzwiami do sal lekcyjnych, halę sportową pokaźnych rozmiarów, stołówkę, gdzie rozgrywały się największe szkolne dramaty, a same korytarze wydawały się być nieskończenie długie.
Tyler zaczynał swój dzień lekcją angielskiego w sali nr 9. Zauważył ją szybko, bo znajdowała się wprost na końcu korytarza. Chłopak jak zawsze był spóźniony kilka minut, nawet nie słyszał dzwonka. W sali panowała cisza gdy ciemnowłosy wszedł. Czuł, że wszyscy teraz na niego patrzą.
-D-dzień dobry... Przepraszam za spóźnienie. - wymamrotał pod nosem.
-Pewnie ty jesteś Joseph. Tylko jednej osoby mi brakowało przy sprawdzeniu obecności. -powiedziała nauczycielka chłopaka, Pani Ruby S.
Każda ławka wydawała się być zajęta. Wolnym krokiem Tyler rozglądał się po klasie szukając wzrokiem wolnego miejsca by zniknąc mentalnie z tego miejsca zamykając się w swoich myslach i rysunkach, które poźniej nie wiedzieć jak, zamieniał w muzykę.
-Pssst... Możesz usiąść do mnie! Do mnie! Tutaj z tyłu! - chłopak z ostatniej ławki z różowymi, zniszczonymi od farbowania włosami i dziwnie dużym nosem próbował przyciągnąć do siebie zbłąkanego kolegę. Gdy się uśmiechał do Tylera szczerząc swoje idealnie równe i białe zęby, robiły mu się zabawne zmarszczki na nosie rozciągające się od lekko skośnych, jasnobrązowych oczu. Joseph usiadł do różowego wmawiając sobie, że nie miał innego wyjścia.
-Heejkaa, jestem Josh, Josh Dun. - wyciągnął do niego rękę by się przywitać, ten jednak zingorował jego gest i zaczął wypakowywać brulion i przybory do pisania.
-Tyler jestem. - ozięble odpowiedział nawet nie patrząc na kolegę.
-Skąd jesteś? Pewnie świeżak. Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.
-Dopiero co się przeprowadziłem. Nie chce znowu opowiadać historii swojego życia. - Miał nadzieję, że drugie zdanie wypowiedział w myślach. Bardzo ostrożnie starał się dobierać słowa. Jednak Tyler próbował unikać rozmów z ludźmi, bo wiedział jak może skończyć się przywiązywanie się do kolejnych osób. Bał się ponownego odtrącenia.
-Po tej lekcji chodź ze mną to cię oprowadzę po naszej malutkiej szkółce. - zaprosił różowowłosy. W odpowiedzi otrzymał jedynie kiwnięcie głową na tak.Lekcje nudziły Tylera, nie skupiał się na nich. Doskonale wiedział, że taka wiedza do niczego mu się w życiu nie przyda. Poświęcał ten czas na swoje tajemnicze malowidła, które jednoznacznie zainteresowały Josha.
-Ale z ciebie artysta, co tam bazgrolisz? - próbował zajrzeć do zniszczonego przez czas dużego notesu ze skórzaną czarną okładką i lekko pożółkłymi już stronami. Tyler szybko zamknął swój zeszyt, jakby skrywał w nim wszystkie tajemnice świata i posłał radosnemu chłopakowi nieprzyjemne spojrzenie.
-Dobra, dobra przepraszam. Nie będę ci psuł zamysłu panie malarzu. - zaśmiał się znowu.Monolog Josha przerwał dzwięk dzwonka. Nawet nie zdążył schować swoich rzeczy do torby, a tajemniczego chłopaka już w sali nie było.
_______________________________
Hejcia, tu kuchniowyzlew:-)
nie ukrywam, ze jest to moja pierwsza praca, wiec moze byc ona niedoskonala.
bardzo bym chciala podziekowac tym, ktorzy w ogole zajrzeli w tego ff i postanowia sie w niego wczuc, postaram sie wlozyc w to cale serduszko
jak w kazdym opowiadanku mile przyjmuje komentarze, chetnie je czytam i zawsze odpowiadam
chcialabym zagladac tu dosc regularnie, a cale opowiadanie dosyc mocno rozbudowac
czekam na propozycje dalszej fabuly (drobne rzeczy tbh) i porady dot samego pisania
bardzo dziekuje jeszcze raz, do nastepnego
stay alive|-/
CZYTASZ
Hometown
Fanfiction[ZAWIESZONE] [JOSHLER] Tyler to zamknięty w sobie chłopak z nieciekawą przeszłością i brakiem wizji swojej przyszłości. Po przeprowadzce w kolejne nowe miejsce poznaje tego, różowowłosego chłopaka z dziwnie dużym nosem i najpiekniejszymi oczami na ś...