"Josh, stało się coś strasznego dla mnie i zapewne dla ciebie też nie będzie dobra informacja. Za tę ucieczkę na noc do ciebie dostałem od ojca zakaz wychodzenia z domu. Nie mogę nic na to poradzic, nie będziemy mogli się widywać przez jakiś czas poza szkołą. Póki co, to musi wystarczyć..."
Po przeczytaniu takiej wiadomości Josh wiedział, że ten dzień nie będzie należeć do tych przyjemnych. Zdziwiony usiadł na łóżku i zapatrzył się w miejsce, gdzie jeszcze kilka godzin temu leżał ciemnooki chłopiec.
Przetarł oczy by się rozbudzić i poszedł wziąć prysznic.Zastanawiał się w tym czasie jak będzie spędzał dnie po szkole żeby nie zwariować z samotności. Na szybie kabiny prysznicowej, na której osiadła się para wodna, chłopak rysował niezrozumiałe linie ikształty. Pozwalało mu to się bardziej skupić.
Josh brał bardzo długie prysznice. Był to idealny czas dla chłopca na przemyślenia i zastanowienie się nad sobą i swoimi działaniami.
Rozmyślał o tym, co może siedzieć w głowie Tylera, który zareagował niejednoznacznie na jego wyznanie dotyczące orientacji seksualnej. Nie wiedział czy drobny chłopiec podziela jego uczucie czy brzydzi się nim. Postanowił jednak cierpliwie poczekać aż Tyler sam wypowie się na ten temat. Nie chciał się narzucać.
Chłopak o skośnych oczach postanowił spędzić całą niedzielę w łóżku nie wychodząc z pokoju ani na chwilę. Nie miał ochoty spędzać tego czasu z rodzicami, którzy wyjątkowo mieli tego dnia wolne. Nie czuł się na siłach. Obwiniał się za to jakie konsekfencje spotkały Tylera.
Im dłużej myślał o niskim i drobnym chłopcu z lekko dłuższymi u góry prawie czarnymi włosami i ciemnymi oczami zdawał sobie sprawe że jest w nim zauroczony. Tak bardzo, że jego świat się zawalił kiedy dowiedział się o zakazie.______________
Prawie do wieczora Tyler leżał zamknięty w swoim pokoju i płakał do poduszki. Znienawidził siebie jeszcze bardziej, bo wiedział, że gdyby nie uległ pięknym oczom Josha, wróciłby wieczorem do domu albo przełożyłby spotkanie na inną porę by uniknąć kłopotów.
Oczy ciemnowłosego były już mocno spuchnięte i czerwone od płaczu. Próbował zniwelować opuchlizne i widoczne pod oczami naczynka przemywając twarz zimną wodą. Nie pomagało.
-Dlacego places Tyler? -Mała Madison dopytywała ze smutną minką.
-Nic mi nie jest siostrzyczko, nie musisz się o mnie martwić. -Próbował przekonać siostrę, wiedział, że jest całkowicie odwrotnie.
-Aniołki w niebie tes placą bo ty jesteś smutny bracisku! Widzis? Caały dzień pada desc! Jak ty będziesz wesoły, to ja tes będę i aniołki tes!
Tyler uśmiechnął się na urocze słowa malutkiej siostry. Ucałował ją w czoło i zaniósł na rękach do kuchni, gdzie pani Kelly przygotowywała kolację.-Nie przejmuj się już tak. To nie jest tak, że jesteśmy złymi rodzicami albo coś w tym rodzaju. Nie myśl tak teraz o nas. Robimy to dla twojego dobra. Nie chcę cię stracić i nie chcę drugi raz przeżywać tego samego co z Zackiem jak był w twoim wieku. Pamiętasz jak się zachowywał... -Przytuliła syna.
"Dla twojego dobra..." Tylerowi ciężko było uwierzyć w te słowa. Spojrzał na tatę, który czytał gazetę na swoim ulubionym bujanym fotelu. Ojciec był bardzo zły na Tylera i dawał o tym do zrozumienia kiedy się tylko dało.
Kolacje rodzinne w domu ciemnowłosego wcale nie były wypełnione ciepłem domowego ogniska chociaż mamie chłopca bardzo na tym zależało. Zack stale komentował wszystkich domowników, w szczególności młodszego brata a mała Madi przysłuchiwała się rozmowom dorosłych z zaciekawieniem. Tyler czuł się w tym zgiełku nieobecny. Wolał siedzieć w ciszy i oddać się przemyśleniom tylko by nie analizować słów kogoś z rodziny.
CZYTASZ
Hometown
Fanfiction[ZAWIESZONE] [JOSHLER] Tyler to zamknięty w sobie chłopak z nieciekawą przeszłością i brakiem wizji swojej przyszłości. Po przeprowadzce w kolejne nowe miejsce poznaje tego, różowowłosego chłopaka z dziwnie dużym nosem i najpiekniejszymi oczami na ś...