//twelve

67 5 64
                                    

Zgodnie z obietnicą, Tyler po długich namowach i kłótniach przepełnionych krzykiem poszedł po szkole do domu Josha by skończyć piosenkę - dowód jego miłości do różowowłosego.

Słońce zaczęło już schodzić coraz niżej na widnokręgu pozostawiając po sobie malowniczy krajobraz pomarańczowych i różowych chmur przypominających sterty sypkiego, mocno zmrożonego śniegu lub słodkiej waty cukrowej. Ciemnowłosy chłopak lubił przyglądać się zachodom słońca, jednak z tyłu głowy miał świadomość, że jest to zwiastun nadchodzącej nocy, która była dla niego bezlitosna.

Josh był sam w domu, jak przez większość czasu i nerwowo wyczekiwał pojawienia się ciemnowłosego chłopca. Gdy ten się zjawił, perkusista podbiegł w stronę drzwi wejściowych i potknął się niezdarnie po drodze o szklaną ławę stojącą po środku salonu. Draśnięta, lekko zakrwawiona łydka nie była teraz jego powodem do zmartwień.

-Dzisiaj musimy to skończyć. Konkurs jest jutro i musimy pokazać się światu... Niech każdy to usłyszy. Niech każdy tego słucha. To jest nasza szansa, Josh. -mówił podekscytowany Tyler.

Różowowłosy zamknął swojego ukochanego w ramionach i posłał mu pocałunek. Wiedział jak dużo muzyka znaczyła w życiu drobnego chłopca. Cieszył się, że może przyczynić się do spełnienia marzeń Tylera.

-Wszystko już przygotowałem w piwnicy, przyniosłem nam też troche słodyczy. Wiem jak bardzo lubisz cynamonowe bułeczki, więc kupiłem ich całą masę. Zaopatrzyłem nas też w red bulle i... -wymieniał Josh z serdecznym uśmiechem na twarzy.

-Też wziąłem kilka puszek red bulla. Hah, czytasz mi w myślach kochanie. -pocałował różowowłosego i udał się w stronę schodów do ciemnej piwnicy Josha.

Pomieszczenie, w którym chłopcy spędzali najwięcej czasu razem nie wyglądało na przyjemne. Ściany piwnicy były brudne i zakurzone, widać było po nich wiek. Malutkie, wąskie okienka przy suficie nie dawały zbyt wiele światła, co sprawiało, że piwnica była ciemna i zimna. Plączące sie na suficie rury kanalizacyjne wyglądały jak skomplikowane połączenie elektrycznych kabli. Przy każdej ścianie stało kilka dużych regałów wypchanych po brzegi słoikami z przetworami pani Laury. Pod jedną ze ścian stał mały, czerwony trójkołowiec otulony osłonką z pajęczyny i wieloletniego kurzu. Reszte pustej przestrzeni zapełniały stare, zawilgotnione kartony ze starymi ciuchami i rzeczami Josha z dzieciństwa. Teraz na środku znajdowało się pianino dziadka i perkusja różowowłosego. Małe wyizolowane od reszty świata pomieszczenie idealnie tłumiło wszystkie dźwięki z otoczenia, które przeszkodziłyby Tylerowi w pracy nad muzyką. Josh nie rozumiał tylko dlaczego ciennowłosy tak bardzo lubił przesiadywać w tego ciemnej, zimnej i nieprzyjemnie pachnącej piwnicy.

Ciemnooki chłopiec uradowany szedł w stronę instrumentu i prędko zasiadł do klawiatury starego pianina. Podczas gry Tylerowy trzęsły się ręce i co jakiś czas niekontrolowanie kręcił głową jakby coś nadprzyrodzonego nie pozwalało mu dalej tego robić. Był to rodzaj obrony ciemnowłosego przed destrukcyjnymi szumami, które czerpały satysfakcję z niszczenia wszelkich nadzieji chłopca w każdej sytuacji.

"Mówisz rzeczy swoimi ustami.
Wychodzą z nich pajęczyny i muchy.
Jakimś cudem słyszę drugi głos zza twojego języka.
Na szczęście potrafię czytać ci w myślach.
Muchy i pajęczyny odwijają się.
Już cię nie załatwią.
Już się ciebie nie pozbędą."

Niektóre fragmenty piosenki wydawały się absurdalne i bez większego sensu, jednak zakochani chłopcy byli świadomi tego, o czym śpiewają i czuli, że tylko oni potrafią to trafnie odczytać. Była to ich osobista refleksja, nad którą pracowali już od dłuższego czasu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

HometownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz