- No chyba tu kogoś trochę popierdoliło.
- Słowa, Gavin, pilnuj się.
- Ale naczelniku...
Reed i Connor stali przed biurkiem Fowlera. Tym razem Connor w środku przytakiwał Reedowi, zdecydowanie komuś się pomieszało. On nawet nie krył swojej niechęci do androidów, mimo, że były one już uznane za nową rasę. I mieli do czasu powrotu Hanka współpracować. Czemu?
- Reed, do kurwy nędzy- poziom cierpliwości Fowlera był jeszcze niższy niż kiedyś- nie będę owijał w bawełnę, jesteś takim dupkiem, że nikt nie chce z tobą współpracować, a ja, nie mam ochoty dawać ci awansu. Będziesz działać z Connorem, bo aktualnie nie mam go komu przydzielić, a ty jesteś sam.
- Mógłbym pracować z Emily Brown...
- Nie, kuźwa, Reed, już to przerabialiśmy. Przynajmniej jego- wskazał na zdziwionego Connora- nie przelecisz.
Android poczuł się nieswojo i zmarszczył brwi.
- Z całym szacunkiem, naczelniku, ja tu jestem. Proszę nie mówić o mnie tak... Przedmiotowo.
- Tak tak, dobra, idźcie już w teren. Trzeba rozgonić ludzi na placu niedaleko, znów wykrzykują antyandroidzkie hasła. No, to już, do drzwi, panowie.
Gavin wściekły wyszedł, a Connor szedł za nim. Wsiedli do samochodu mężczyzny.
- Dobra, kurwa, jak trzeba to trzeba- wystawił koguta na dach i ruszył- powiedz mi, Connor...
Android przewrócił oczami. Zawsze tymi słowami zaczynała się złośliwa uwaga lub pytanie. Gavin lekko zbił się z tropu.
- Czy ty przewróciłeś oczami?
- Detektywie, jakie to ma znaczenie.
- Nic, po prostu... Co z twoją kamienną twarzą.
Connor szeroko się uśmiechnął, po czym znów przybrał swój standardowy wyraz twarzy. Reed powstrzymywał uśmieszek.
- Trochę się zmieniło w ostatnim czasie, detektywie. Tylko pan jest nadal tym samym małym, sfrustrowanym szczekaczem.
Hank wiele razy używał tego określenia mówiąc o Gavinie, biorąc pod uwagę ładunek emocjonalny przy tym, Connor uznał, że będzie to odpowiednie określenie w tej sytuacji. Reed się zagotował. Gwałtownie zaparkował przy placu, gdzie mieli interweniować. Auto szarpnęło, android patrzył na niego ze stoickim spokojem.
- Nie pozwalaj sobie, śmieciu.
- Mimo, że nie jestem stworzony z białka, mam wrażenie, że mam w sobie więcej człowieczeństwa niż pan, detektywie. Skąd się to bierze?
- Co do... a ty co taki zainteresowany? Weź się zajmij robotą i spierdalaj.
- W ten sposób się nie dogadamy, detektywie.
- Kto powiedział, że chcę się z tobą dogadać?
Gavin wysiadł i podszedł do zgromadzonych ludzi wykrzykujących anty androidowe hasła. Connor podszedł tuż za nim.
- Wynoś się stąd psie androidów!- jeden z mężczyzn rzucił do Reeda widząc go razem z androidem- Teraz one wami rządzą!
Rzucił butelką w stronę mężczyzny, zanim zdążył zrobić unik, Connor osłonił go swoim ciałem i oberwał w skroń. Dotknął dłonią uszkodzonego miejsca i zobaczył błękitną krew. Gavin się wściekł i wyciągnął broń.
- Koniec tego dobrego! - oddał ostrzegawczy strzał w powietrze- Rozejść się, a ty jedziesz z nami.
Skuł agresywnego mężczyznę i spojrzał na Connora, który nadal trzymał dłoń przy uszkodzonym miejscu.
CZYTASZ
Pieprzony android [ReedxRK800]
FanfictionAndroidy uzyskały niepodległość. Jak sobie z tym poradzi największy przeciwnik maszyn, Gavin Reed? "- Chciałeś mnie pocałować. - Ja? Nie, wydawało ci się. - Szkoda... - Co?! - Co"