Rozdział 12

595 59 24
                                    

Gavin nie wiedział jak to ubrać w słowa. Każda wersja w jego głowie brzmiała bezsensownie. Wiedział, że od tego, co teraz powie zależy bardzo wiele. Ale czy to było to, czego chciał? Przecież jeszcze kilkanaście godzin wcześniej zaprzeczał temu wszystkiemu przed lustrem. 
Zanim zebrał w sobie odwagę, Connor przerwał głuchą ciszę, pokiwał głową i rozłożył ręce.

- Nie jestem twoją kolejną zabawką, detektywie. Emily może nią sobie być. Mnie to nie bawi. 

- Connor to nie... 

- Zbieram się do porucznika Andersona.

Poszedł do sypialni się przebrać. Reed tkwił dalej w jednym miejscu i zbierał myśli. Nie był w stanie niczego zadeklarować, jednocześnie nie chciał tego skreślać. Android wyszedł ubrany w białą koszulę, ciemnoszare spodnie i marynarkę. Do tego założył krawat w podobnym kolorze z odcieniem granatu. Spojrzał na Reeda.

- I co? Potrafisz odgadnąć, co czuję, bez mojej "diody na czole"? A nie, ja nie czuję, zapomniałem. 

- Connor, uspokój się, ja... 

- Nie wiem jak ty, ale ja wychodzę. System sam zamknie drzwi jak pójdziesz stąd. 

Wyszedł z mieszkania zostawiając mężczyznę i szybko zbiegł po schodach, po czym wsiadł do taksówki i podał cel podróży. Gavin kopnął kosz na śmieci stojący przy blacie. Wyszedł.

Deszcz nadal padał, więc zirytowany nie mógł odpalić papierosa, zrobił to dopiero w swoim aucie. Siedział w nim i obserwował przechodniów. Ludzi i androidy. Kilka twarzy maszyn się powtarzało. Pokręcił głową. A gdyby chodziło o inny model? Connor był jedyny, ale nie każdy jest przecież prototypem. Jakie to by było uczucie, gdybyś widział w twarzach przechodniów twarz ukochanej osoby. W tamtym momencie wydało mu się to jeszcze bardziej pokręcone. poza tym, Connor się nie zestarzeje. Może się zepsuć, zardzewieć, chyba. Czy to nie było jak tamagotchi? Jak interaktywna zabawka? Zabawkowy stworek na ekranie też czuje głód i się cieszy, gdy wykonamy konkretne czynności. A co jeśli ktoś za pomocą Markusa rozprowadzał oprogramowanie reagujące w taki sposób. 

A może po prostu Gavin próbował wyprzeć wszystko co zaczynał czuć. Zaburzyło to cały jego światopogląd. Android, na dodatek mężczyzna. 

W tym czasie Connor jechał taksówką. Miał wrażenie, jakby coś rozsadzało jego głowę. Miał już dosyć zachowania Reeda, ale jednocześnie nadal miał nadzieję, że uda mu się jakoś rozbić tą skorupę zimnego drania. Android nie miał porównania. Te wszystkie odczucia były takie nowe. W tamtej chwili pomyślał o wymazaniu z pamięci wszystkich chwil z Reedem. 



Gavin zerknął na zegarek. Siedział w aucie trzecią godzinę. W końcu zobaczył taksówkę, z której wysiadł Connor. Gdy zobaczył jego auto, szybko ruszył w drugą stronę. Gavin wysiadł i poszedł za nim. 

- Connor, zaczekaj! 

Android przyspieszył kroku i wszedł do małego parku nieopodal swojego bloku. Deszcz nie przestawał padać, a RK800 w pewnym momencie poczuł się jak kretyn uciekając przed Reedem. Zatrzymał się pod jednym z drzew i się odwrócił. Gavin przytruchtał po chwili. 

- Connor- łapał oddech- ja chciałem coś sprawdzić...

- Sprawdzić? 

- Czy... Czy jestem gejem, no. 

- Kim? 

- Connor, błagam... No mężczyzna z mężczyzną... To nie jest do końca- Gavin się skrzywił- no nie jest tak jakby naturalne, to znaczy, nie to że jestem nietolerancyjny, ale nigdy nie miałem takich tendencji więc...

- Więc postanowiłeś się przespać z Emily, żeby sobie udowodnić swoją męskość. 

Gavin czuł się nieswojo. Ale RK800 miał rację, więc nic nie mówiąc przytaknął wkładając dłonie do kieszeni spodni. Miał mokre włosy od deszczu. Odwrócił wzrok i burknął pod nosem.

- Przepraszam... Muszę to sobie poukładać. 

Reed kichnął i włożył sobie skrzyżowanie dłonie pod pachy. Android, gdy zimno zaczynało mu doskwierać, po prostu zmieniał ustawienia parametrów. Gavin zwyczajnie, po ludzku zmarzł. W tamtej chwili do Connora dotarło, jak delikatnymi istotami są ludzie. Byle deszcz i mogą zachorować. Może dojść do zapalenia płuc, groźnych powikłań, a nawet śmierci. 

Connor zrobił dwa kroki w stronę mężczyzny. Zdjął swoją marynarkę i okrył nią głowę i plecy zawstydzonego Gavina, któremu warga drgnęła z zimna. 

- D... Dzięki... 

Reed zacisnął szczękę i samym czołem oparł się o obojczyki Connora, dłońmi opatulając się jego marynarką. Koszula androida zaczynała przemakać. 

- Gavin... - Connor go objął- Chodź do mnie, musisz się osuszyć. Po tym pojedziesz do swojego mieszkania. 

Szybko wrócili do lokum androida, który dał Reedowi świeży ręcznik i szlafrok. 

- Idź do łazienki, weź gorący prysznic. 

- Dziękuję, Connor.

Gavin wszedł do łazienki, w tej samej chwili android sobie przypomniał co tam było i szybko podbiegł.

- Reed, zaczekaj, muszę najpierw...

Mężczyzna już był w środku. Dostrzegł na ścianie niebieską smugę z tyrium, a w zlewie leżała niedziałająca dioda. Gavin spojrzał na androida, który unikał jego spojrzenia i wyszedł rzucając przez ramię

- Zignoruj to. Idź pod prysznic i rozwieś ubrania na kaloryferze. 

Zamknął drzwi. Reed unikał swojego odbicia w lustrze, rozebrał się, wszedł pod prysznic i odkręcił wodę, która była przyjemnie gorąca. Po sekundzie nagle poleciała zimna woda, od której Gavin głośno krzyknął.

- Co do chuja?! 

Connor szybko wbiegł do łazienki.

- Zupełnie zapomniałem, tu jest...

- Do chuja, Connor, jestem goły!

Gavin zasłonił się ręcznikiem, a policzki androida zdawały się zarumienione, nie wiedział gdzie podziać wzrok po tym, co zobaczył. Wyciągnął dłoń i przyłożył ja do panelu na ścianie.

- Temperatura się zmienia na optymalną dla mnie, zapomniałem... Teraz już... Możesz dalej się myć...

RK800 wyszedł z łazienki, a Gavin odrzucił ręcznik i odkręcił znów gorącą wodę, która tym razem nie zmieniła temperatury. Gdy wyszedł w szlafroku, w mieszkaniu było pusto. Na stoliku leżała kartka.

"Wyszedłem do sklepu, za chwilę wrócę.

                                Connor"

- Przecież wiem, że on to napisał... Heh...

Usiadł na kanapie i włączył telewizor. Chwilę oglądał jakiś serial, aż wrócił Connor. 

- Po co poszedłeś? 

- Kilka rzeczy... Kubek, herbata, czajnik elektryczny, jedzenie na wynos, jakieś tabletki w razie przeziębienia...

Rozpakowywał zakupy, a Reed podszedł do niego lekko zmieszany. 

- Nie musiałeś, w sumie chciałem za chwilę już spadać.

- Lepiej wypij coś rozgrzewającego i weź leki. 

- Connor, ale nic mi nie jest. 

- Przemarzłeś, możesz zachorować, ludzie czasem umierają jak chorują.

RK800 był bardzo przejęty, a Gavin powstrzymywał śmiech. Android spojrzał na niego pytająco. 

- Ludzie chorują, ale... Na prawdę trzeba się bardzo postarać żeby umrzeć.

- Gavin! Czemu ludzie mają się starać umrzeć?!

- Chryste, Connor... 

Reed się uśmiechnął i położył dłoń na jego ramieniu.

Pieprzony android [ReedxRK800]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz