ᴏɴᴄᴇ

6.3K 370 412
                                    

Yoongi

Min był naprawdę bardzo opanowanym i cierpliwym człowiekowi. Naprawdę.

Lecz widok swojego ucznia na kanapie w jego apartamentowcu, z roschylonymi ustami, opuchniętymi od tuzina pocałunków, w połowie rozpiętej koszuli, która ujawniała gładką i wręcz przeźroczystą skórę, a do tego roztrzepane włosy sprawiały, że Yoongi nie mógł nad sobą zapanować i zaczął robić ścieżkę malinek na szyi chłopaka.

Ciche westchnienia Jimina było słychać w całym pokoju, tymczasem Yoongi zaczął lizać obojczyki chłopaka, lekko muskając je ustami, co doprowadzało młodszego do szaleństwa. On doprowadzał go to szaleństwa.

Usta diabła po raz kolejny tego wieczoru znalazły jego, a on od razu je uchylił i po chwili muskał język drugiego swoim.

Ślina zaczynała spływać im po brodach, i tak jak wcześniej by go to brzydziło, tak teraz odwrotnie.

Starszy oderwał się od niego i spojrzał roziskrzonym wzrokiem na swojego chłopca.

  - Nie wiem czy dam radę się powstrzymać, Jiminie, nad tym by nie kochać się teraz tutaj z Tobą - zjechał ustami na szczękę młodego i zaczął ja delikatnie całować, jakby był z porcelany - jesteś taki piękny, aniele.

A Park wiedział, że nie chce by ten się powstrzymywał. Chciał go mieć w sobie i zostawić ślady na plecach starszego, by ten widząc je codziennie przypominał sobie o nim.

Rękoma podniósł głowę Mina i zanim znów zaatakował ustac swoimi wyszeptał słowa, którego Yoongi chciał tak bardzo usłyszeć.

- Spraw bym był tylko Twój, Lucyferze.

A jemu nie trzeba dwa razy powtarzać.

Zerwał już w pełni koszulę młodszego i od razu przyssał się do lewego sutka, za co został wynagrodzony serią jęków. Po chwili chuchnął na niego zimnym powietrzem, a blond włosego przeszły dreszcze i wygiął swoje plecy w łuk.

Zaczął kierować się w dół i zostawił ścieżkę purpurowych śladów, które po kilku dniach, znów będzie musiał zrobić od nowa. Patrząc w oczy anioła, zdjął szybkim ruchem spodnie wraz z bokserkami, a jego oczom ukazała się stojąca męskość chłopaka.

Polizał go, a Jimin myślał, że umrze z nadmiaru przyjemności. Gdy czarno włosy włożył całego penisa w usta i zaczął powoli poruszać ustami, wplątał dłonie we włosy starszego i sam zaczął ruszać jego głową.

Min zaczął ssać kutasa młodszego, szczególnie skupiając swoją uwagę na główcę. Gdy Jimin był moment od spełnienia, odsunął się od niego i bezczelnie uśmiechnął.

Zdjął z siebie koszulę i spodnie, a następnie przyłożył trzy palce do pełnych ust młodego.

- Ssij, słoneczko.

Posłusznie wziął palce do ust i bardzo dokładnie je nawilżył, bo wiedział, że zaraz będzie je mieć w tylnej części ciała.

Po chwili wyjął je i włożył głowę pomiędzy nogami młodszego, a po chwili blond włosy poczuł śliski i ciepły mięsień przy swoim wejściu, a potem już w nim.

Jego jęki przybrały na siły, a jego biodra samoistnie chciały nabijać się na język diabła.

Yoongi wyjął mięsień z dziurki chłopaka i jakby na pożegnanie polizał jeszcze językiem wejście.
Włożył w niego pierwszy palec i by zagłuszyć jęk przyjemności pomieszanego z bólem, pocałował anioła.

Po paru minutach w tyłku Jimina mieściły się wszystkie nawilżone palce więc wyjął je, na co młodszy zareagował buntem, gryząc jego wargę.

Poczuł metaliczny smak krwi i się uśmiechnął.

Zdjął bokserki, a gdy młodszy zobaczył rozmiar jego mężczyzny, szeroko otworzył oczy.

Czarno włosy napluł na rękę i zaczął jeździć nią po swoim penisie, by już po chwili przyłożyć męskość do aż na zbyt chętnego wejścia.

Spojrzał w oczy młodszego i gdy wyczytał z nich zgodę i cholerne pożądanie, włożył szybkim ruchem swojego kutasa w niego, mocno go całując.

Mimo wszystko, anioł nie odczuł bólu i szybko sam zaczął się nabijać na twardą i długą męskość diabła.

Yoonie stracił poraz kolejny panowanie i wprowadzał coraz to szybsze ruchy, a pokój wypełniały głośne jęki obydwu mężczyzn.

W momencie gdy Jimin miał dojść do upragnionego orgazmu, Min położył dłoń na jego męskości i z głośnym jękiem, doszedł na brzuch swój i starszego, ciężko dysząc. Po chwili doszedł w nim także Lucyfer, opadając zmęczony na jego tors.

Oboje tak leżeli, najwyżej kilka minut, ale dla nich to była wieczność. Przyjemna wieczność.

Delikatnie wyszedł z młodszego, obejmując go od razu całego. Cmoknął go delikatnie w zroszone potem czoło i wyszeptał cicho.

- Jesteś moim aniołem, Jiminie. Tylko moim.

A Park nawet nie zaprzeczył, bo mimo tych wszystkich sytuacji, też nie chciał oddać tylko i wyłącznie swojego, diabła.

a/n gayanger mam nadzieję, że tego nie zepsułam, naprawdę się starałam!

ғᴀᴠᴏᴜʀɪᴛᴇ ʙɪᴏʟᴏɢʏ ʟᴇssᴏɴs |ʏᴏᴏɴᴍɪɴ|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz