Po feralnej przejżdżce na kolejce, Jimin patrzył inaczej na starszego.
Postrzegał go jako silnego, eleganckiego, aroganckiego, pyskatego i cholernie przystojnego, diabła.
I wszystko oprócz jego zniewalającej urody było po prostu kłamstwem. Yoongi był miły, czuły, opiekuńczy i przede wszystkim delikatny, niczym porcelana, która w każdej chwili rozsypie się w pył.
Gdy tylko wyszli z kokejki, Min jakby za dotknięciem magicznej różdżki, znów miał na ustach swój arogancki uśmiech i położył dłoń na tyłku ucznia, dając tym do zrozumienia, przystojnemu chłopakowi, który zarządzał biletami na przejażdżkę, że jest jego i to on może masować i pieścić ten idealny tył.
-Yooniiiiiie? Pójdziemy na lody? Proszę, byłem grzeczny cały czas! - odezwał się Park, pierwszy raz po tym jak w jego ramię płakał, Lucyfer.
- Oczywiście, że tak, aniołku. Jakie lody cię zjeść mój, pączuszek?
A Jimin się, aż zapowietrzył!
- C-czy Ty uważasz, że j-ja jestem gruby? - odezwał się cicho ze łzami w oczach, uczeń.
W tej chwili w ogóle nie przypominam tego pewnego siebie chłopaka, jakim go widywał. Ale w końcu oboje nie byli tacy, jacy się wydawali, prawda?
- Co Ty za bzdury pleciesz, kochanie? Masz cudownego ciało, które tylko woła, by je polizać - sugestywnie oblizał usta i puścił do niego figlarnie oczko - po prostu jesteś słodki jak pączek, królewno. Choć i ten słodycz nie dorównuje Tobie, Ange.
A Jiminowi nie zostało nic, jak tylko się zarumienić jak zawsze w obecności, starszego.
- C-chodźmy lepiej na te lody... - cicho wymamrotał blond włosy, ciągnąc chłopaka za rękę i patrząc się nienawistnie na dziewczyny, które obczajały, j e g o diabła!
Czy jest protokół karny, który zabrania bezczelnego gapienia się na to, co już do kogoś należy? Jeśli nie, to Jimin szybko go wymyśli i wpiszę, był pewien, że miliony dziewczyn będzie mu wdzięcznę i zostanie ich bohaterem.
Ale teraz musiał skupić się na dłoni czarno włosego, który nadal trzymał rękę na jego pośladku, delikatnie go masując. Czy on musiał być tak zbereźny?
Najwyraźniej tak skoro już potem obściskiwali się oparci o drzewo, zdala od ciekawskich spojrzeń. Zdążyli kupić lody, więc w prawej dłoni Jimin trzymał dwa rożki, które powoli się roztapiały, tworząc słodką i lepką ścieżkę.
W pewnym momencie Yoongi wziął jednego różka i zaczął nim jeździć po szyi i obojczykach Parka. Uległy był w stanie tylko wzdychać i cicho jęczeć z powodu różnicy temperatur, zimnego deseru i jego rozgrzanej skóry.
Gdy usta Mina zaczęły zlizywać wszystko, tworząc purpurowe ślady, wzdychał cicho z przyjemności, którą fundował mu sam Lucyfer.
Czy on naprawdę musiał, aż tak na niego działać? Przez niego, jego penis boleśnie stał, zatrzymany przez materiał bokserek i nieznośnie miziany poprzez kolano kochanka.
Czuł, że mógłby dojść od samego spojrzenia tego sensownego mężczyzny, ale gdy już jego usta miały wypuścić ostatni jęk rozkoszy, Yoongi wszystkiemu zaprzestał i odwrócił się od niego powoli wracając do Wesołego miasteczka.
- Pośpiesz się, skarbie, jeszcze tyle atrakcji! - krzyknął do niego, a ten mógł usłyszeć arogancję w jego barwię głosu.
- Nienawidzę Cię, Min Yoongi!
Ale oboje wiedzieli, że jest całkowicie odwrotnie. Do czasu.
a/n Cześć, słoneczka! Nie było mnie trochę i zaniedbałam Was przez to, ale wracam do moich promyczków! Mam nadzieję, że nie zawiodłam Was tym rozdziałem i się spodoba. Chciałabym Wam, też życzyć Wesołych Świąt, miłych chwil z rodziną i cudnych prezentów i Szczęśliwego Nowego roku! Kocham Was, moje Aniołki i Diabełki
CZYTASZ
ғᴀᴠᴏᴜʀɪᴛᴇ ʙɪᴏʟᴏɢʏ ʟᴇssᴏɴs |ʏᴏᴏɴᴍɪɴ|
Romance"𝐖𝐡𝐚𝐭 𝐢𝐬 𝐟𝐨𝐫𝐛𝐢𝐝𝐝𝐞𝐧 𝐭𝐚𝐬𝐭𝐞𝐬 𝐦𝐮𝐜𝐡 𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫" Gdzie Yoongi jest nauczycielem chemii, a Jimin jest zdolnym uczniem lub Gdzie Yoongi chcę pieprzyć Jimina na biurku Gatunek: fluff, smut Uwaga: wiek bohaterów zmieniony, elementy...