(Perspektywa Connora)
(...)
Żołnierze znajdowali się w całym mieście. Wyłapywali wszystkie androidy i albo od razu je rozstrzeliwali, albo zsyłali do obozów.
Na szczęście udało nam się znaleźć schronienie w starym i od lat już opuszczonym kościele. Wszędzie były połamane ławki, które znajdowały się już pod grubą warstwą kurzu.
Sarah odkąd się tutaj znajdowaliśmy, była coraz bardziej zmarznięta. Mimo, że oddałem jej swoją kurtkę i nałożyłem na jej mokre włosy czapkę, niewiele to dało.
Markus wiedząc, że jest ona człowiekiem, kazał rozpalić przy nas ognisko.
-Jak się czujesz?- zapytałem, spoglądając na nią
-Jest mi naraz zimno i ciepło.- odpowiedziała delikatnym głosem
-Może spróbujesz się przespać?- zaproponowałem
-Nie mogę.- powiedziała -Jeśli nas znajdą podczas, gdy ja będe spać możemy nie zdążyć uciec.
-Nie martw się. Jeśli nawet, by się tak stało to natychmiast cię obudzę.- powiedziałem
-No, niech ci będzie.
Dziewczyna położyła głowę na moich kolanach i po chwili zasnęła.
Widok śpiącej dziewczyny bardzo mnie uspokoił i sprawił, że zapomniałem o tej okropnej sytuacji, która nas spotkała.
Podniosłem głowę słysząc zbliżające się do mnie kroki. Dostrzegłem przed sobą Markusa.
-Jak ona się czuje?- zapytał wskazując na Sarah
-Chyba ma gorączkę.- odpowiedziałem -Dziękuje, że kazałeś rozpalić dla niej ognisko.
-Nie ma za co.- powiedział -Widać, że ona wiele dla ciebie znaczy
-Gdyby nie ona, to ciągle byłbym zwykłą maszyną wykonującą rozkazy. Ona pokazała mi, że nie muszę tego robić. Dzięki niej zrozumiałem, że mogę więcej, niż oni mi wmawiali.
-Jest bardzo dzielna. Chciała poświęcić dla ciebie swoje własne życie.- powiedział -Pokazuje nam, że nie wszyscy ludzie są tacy sami.
Po chwili podeszła do nas rudowłosa androidka imieniem North, która jak do tej pory siedziała sama nie zwracając uwagi na innych.
-Ja... przepraszam za to co wtedy powiedziałam o twojej przyjaciółce.- powiedziała do mnie -Kiedy zobaczyłam jak ona uratowała cię przed tym żołnierzem, zrozumiałam, że nie wszyscy ludzie są potworami.
-Nie mam do ciebie żalu.- odpowiedziałem -Rozumiem twoją nienawiść do ludzi.
-Dziękuje.- powiedziała i odeszła
-Dobrze, że jej wysłuchałeś.- mówił Markus -Jesteśmy w tym razem i nie możemy mieć do siebie wrogie nastawienie.
-Już zbyt wiele złego wyrządziłem.- stwierdziłem -Teraz muszę w jakiś sposób to naprawić.
-To moja wina, że odnaleźli Jerycho.- powiedziałem -Przepraszam, Markus.
-To nie była twoja wina.- odpowiedział -Na szczęście zrozumiałeś i postanowiłeś się zmienić.
-W wieży CyberLife są tysiące androidów. Mógłbym ich uwolnić i tym samym stworzyć nam przewagę. Ufają mi, więc mnie wpuszczą.- zaproponowałem
-Chcesz włamać się do wieży? Connor, to przecież samobójstwo, oni cię zabiją.- powiedział android
-To całkiem możliwe.- odpowiedziałem -Ale moje statystyki nie dają mi zerowych szans, na to, że przydarzy mi się coś niezwykłego. Zresztą, muszę jej udowodnić, że zrobię wszystko, żeby wam pomóc.
![](https://img.wattpad.com/cover/166258835-288-k498197.jpg)
CZYTASZ
DWA ŚWIATY, JEDNO ŁĄCZĄCE UCZUCIE | D:BH | CONNOR FF
Fanfiction"-Przepraszam? Podskoczyłam przestraszona i spojrzałam się w kierunku, z którego usłyszałam głos. Ujrzałam przed sobą dobrze zbudowanego mężczyznę o cudnych czekoladowych oczach. No nie powiem, był całkiem przystojny. Miał taką nieskazitelną twarz...