Rozdział 11 "Odnalezienie Jerycha"

1.9K 122 72
                                    

Znowu nie wniosłam nic nowego w nasze śledztwo. Myślałam, że Kamski musi wiedzieć coś o defektach, ale najwyraźniej się myliłam. Po prostu zabawił się naszym kosztem i to w taki okropny sposób.

Co ja teraz powiem tacie? Przecież przekonywałam go, że sobie poradzę i dowiem się czegoś użytecznego. Jednak jak zwykle tylko przeszkodziłam. Założe się, że gdyby mnie tam nie było, Connor nie musiałby się wahać. Ale czy to dobrze? Przecież gdyby zrobił to czego chciał Kamski, stałby się potworem. Zabiłby jedną ze swoich.

Podjechałam pod dom taty. Connora już ze mną nie było, poprosił mnie żebym zawiozła go pod wieżę CyberLife, co zrobiłam.

Wolnym tępem podeszłam do drzwi. Po chwili wahania weszłam do środka.

Zobaczyłam mojego ojca siedzącego na kanapie i oglądającego jakiś mecz.

-Hej.- powiedziałam zdejmując kurtkę

-O, już wróciłaś.- powiedział odwracając się w moją stronę -I co, dowiedziałaś się czegoś?

-Niestety, nie...- odpowiedziałam po chwili -Przepraszam.

-Sarah, on mógł coś wiedzieć.- zaczął mężczyzna

-Właśnie, że nic nie wiedział!- krzyknęłam -A nawet jeśli to wzamian zażądał, żeby Connor zastrzelił androidkę! To był jego jedyny cel, chciał sprawdzić czy Connor strzeli.

-Wnioskuje, że tego nie zrobił.- stwierdził mężczyzna wstając i podchodząc do mnie

-Właśnie to jest w tym wszystkim niezwykłe! Kamski upodobnił tą androidkę do mnie, żeby mu to chyba utrudnić. Kiedy wyszliśmy z tego domu, Connor był strasznie poddenerwowany. Pierwszy raz widziałam u niego tak wiele emocji. On powiedział mi, że nie strzelił, bo ta androidka przypominała mu mnie...

Siwowłosy chwilę wpatrywał się we mnie wzrokiem z którego nie mogłam nic wyczytać. Po chwili zbliżył się do mnie i mocno przytulił.

-Dobrze się stało.- zaczął -Najwidoczniej ten cały Kamski to jakiś chory pojeb. Nie martw się tym.

-Dziękuje, że mnie rozumiesz.- powiedziałam odsuwając się od niego

-Nie wiem co jest pomiędzy tobą a tym androidem, ale... widzę, że mu chyba na tobie zależy, Sarah. Ale on sam nie zdaje sobie z tego sprawy.- stwierdził

-Sądzisz, że on staje się defektem?- zapytałam z ciekawością

-Tak i uważam, że to chyba dobrze.

-Co?! Przecież ty nienawidzisz androidów.- powiedziałam

-Kiedyś tak, ale teraz widzę, że są to po prostu ludzie, którzy chcą być wolni.

Za nim zdążyłam mu na to odpowiedzieć, ponownie rozmowę przerwał nam jego telefon. Tata odebrał go. Zobaczyłam na jego twarzy zdziwienie. Po chwili rozłączył się.

-Fowler chce się z nami widzieć.- powiedział -Teraz.

-No to chyba nie mamy dużego wyboru...



(...)

Weszliśmy na posterunek. Przy biurku taty czekał już na nas Connor. Kiedy nas zobaczył podszedł i przywitał się.

Po chwili wszyscy znaleźliśmy się w gabinecie kapitana.

-Nie mam dla was dobrych wieści.- zaczął czarnoskóry -Odsuwam was. FBI przejmuje sprawę.

-Co?!- krzyknął wkurzony porucznik -Przecież mamy trop.

-Potrzebujemy więcej czasu.- wtrąciłam

DWA ŚWIATY, JEDNO ŁĄCZĄCE UCZUCIE | D:BH | CONNOR FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz