Obok drzwi stała biała szafa, która pewnie służy na przechowywanie ubrań. Ściagnęłam buty i założyłam kapcie, które tam stały, poszłam dalej w głąb mieszkania. Było to nie za duże mieszkanie, a wszystko było w tonacji szaro-czarno-białej z srebrnymi dodatkami. Od razu przywitał mnie przytulny salon, oraz wygodna kanapa (którą szybko wypróbowałam), futrzaste poduszki i milusi kocyk. Koło kanapy stał duży fotel, a przed nim podnóżek. Przed kanapą stał stolik, a naprzeciwko stolika duży telewizor. Salon był oddzielony od kuchni murkiem. Na murku znajdowało się mnóstwo, mało przydatnych rzeczy. Kuchnia była dość nowoczesna i ładna. Oczywiście był bałagan, który raził mnie w oczy, ale to jeszcze nie mój dom, więc nie powinno mnie to zbytnio interesować. Łazienka była pod antresolą i była po prostu zwykłą łazienką, nic nadzwyczajnego. Ostatnim miejscem, które odwiedziłam była antresola z dwoma pokojami, podejrzewam, że pokoje są przeznaczone na sypialnie.
- Przepraszam musiałem odebrać, to był ważny telefon. -próbował wytłumaczyć się mężczyzna.
- Rozumiem. - odpowiedziałam.
- Więc, jak się pani podoba? - zapytał z miną zachęcenia.
- Jest cudowne takie jakie chciałam. - po chwili ciszy stwierdziłam, że chce tu zamieszkać. Poinformowałam o tym właściciela, po czym on zaczął szykować potrzebne dokumenty związane z kupnem mieszkania. Podpisałam umowę, dałam od razu w gotówce pieniądze, a właściciel wręczył mi klucze i uścisnął moją dłoń.
- Życzę wszystkiego dobrego w nowym mieszkaniu! - powiedział z uśmiechem na twarzy, a później wyszedł.
- To będzie pracowity dzień... - powiedziałam sama do siebie po chwili namysłu. Porozglądałam się jeszcze trochę po mieszkaniu, a następnie wyszłam z niego, wcześniej je zamykając. Kierowałam się w stronę hotelu, w którym przebywałam. Gdy weszłam do mojego pokoju od razu zaczęłam pakować swoje rzeczy. Tak szczerze mówiąc myślałam, że będę tu dłużej, ale jednak nie... Przez to całe zamieszanie z mieszkaniem zapomniałam złożyć papierów o przyjęcie na studia.
- O matko! - krzyknęłam przestraszona - Co ja teraz zrobię?! - zaczęłam histeryzować. – Przecież tylko do jutra można składać te papiery! - powiedziałam wręcz zrozpaczona. Szybko wzięłam się w garść i podbiegłam do torby z laptopem i w mgnieniu oka go wyciągnęłam, po czym go włączyłam. Na spokojnie wypełniłam wniosek i zgrałam go na pendrive’a. Zamknęłam pokój, a następnie ruszyłam w stronę najbliższej drukarni. Ja to mam szczęście - pomyślałam. Weszłam, wydrukowałam, zapłaciłam, wyszłam z wydrukowanym wnioskiem. Jako iż była godzina dwudziesta stwierdziłam, że jutro to oddam, bo uczelnia pewnie jest już zamknięta. Wróciłam do pokoju hotelowego i rzuciłam się na łóżko zmęczona. Odetchnęłam głęboko. Po chwilowym wpatrywaniu się w sufit, usiadłam na łóżku i pomyślałam co najpierw mam zrobić. Na początku stwierdziłam, że takie rzeczy, których nie będę dzisiaj, ani jutro używała zacznę pakować do walizki. I tak zrobiłam. Gdy skończyłam była dwudziesta druga. Byłam strasznie zmęczona tym dniem, więc poszłam się myć i spać.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~