20

2.1K 102 44
                                    

- Mów śmiało. - powiedziałem.
- Nie wiem od kiedy to trwa, ale zawsze kiedy jesteś przy mnie, to nie potrafię się opanować. - odetchnęła z ulgą, mówiła to tak jakby na serio ciążyło to jej od dawna. - Teraz mogę w końcu to powiedzieć. - przysunęła się bliżej mnie i oparła swoją głowę o moje ramię. - Yoongi, kocham cię.
Te słowa sprawiły, że przez chwilę moje dotychczasowe  myśli zniknęły, ale za to napłynęła masa nowych.
- C-co? - zapytałem z niedowierzaniem.
- Kocham cię. - powtórzyła z łzami w oczach. - Rzuć tą dziwkę! To ja powinnam zająć jej miejsce. - wybychnęła płaczem.
- SuMi... - zacząłem.
- Tak? - spojrzała zapłakana.
- Nie płacz już. - wytarłem kciukiem spływająca łze. - Nie jestem z [T/I]. - jej twarz zmieniła się nie do poznania, z rozpłakanej na uśmiechnięta.
- Wiedziałam, że mnie kochasz! - przytuliła się do mnie, próbując mnie pocałować w policzek.
Ona jest nie normalna.
Odepchnąłem ja lekko od siebie.
- Coś nie tak? - zdziwiła się.
- Muszę iść. - myślałem tylko teraz o tym, żeby iść do [T/I].

Szedłem korytarzem w stronę sali gdzie leżała [T/I]. Uchyliłem lekko drzwi i usłyszałem jak z kimś rozmawia przez telefon.
- Tak mamo, wszystko napewno jest w porządku[...]. Papa. - podsłuchałem kawałek rozmowy.
- Nie wchodzisz? - zapytała, spoglądając się niewinnie w moją stronę.
Przekroczyłem próg sali i uśmiechnąłem się promiennie. - Chodź tu. - wyciągnęła ręce w moją stronę, a ja przytuliłem się do niej mocno. Czułem się przy niej lepiej, a po mojej głowie chodziło wiele myśli o uczuciu, którym ją od niedawna darzyłem. Nie byłem pewny jeszcze co do niego, ale było mi z tym dobrze.
- Wyspałaś się? - usiadłem naprzeciw niej.
- Można powiedzieć. - pokręciła nosem, przytulając sie do mnie, a ja delikatnie musnąłem jej czoło moimi ustami.
Odkleiliśmy się od siebie.
- Chce stąd wyjść. - zaczęła marudzić.
- Jeszcze trochę i będziesz wolna. - uśmiechnąłem się do niej, gdy w mojej kieszeni zawibrował telefon.
Wyciągnąłem go w połowie z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. SuMi
- Odbierz może to coś ważnego. - wskazała na telefon.
- Nie to jakiś nieznany numer, pewnie reklamy. - uśmiechnąłem się nerwowo.
- Chyba, że tak.

3 tygodnie później...

SuMi nadal do mnie wydzwaniała. Raz gdy odebrałem kazała mi rzucić [T/I], ale nie chciałem nawet o tym myśleć. I od tego czasu nie odbierałem telefonu od niej, bo dobrze wiedziałem co znowu będzie chciała.
Dzisiaj był dzień w którym [T/I] wyszła ze szpitala. Był to najlepszy dzień i do tego cieszyłem się jak dziecko.
- Wziąłeś na pewno wszystkie torby? - zapytała ponownie.
- Tak tak, wziąłem. - odpowiedziałem, pisząc wiadomości do Jina.
- Ruszajmy na co czekamy?
Wyjechałem powoli, ponieważ ulice były śliskie. Małymi krokami zbliżała się zima.

- Dojechaliśmy. - oznajmiłem, [T/I]  miała chwycić za klamkę od drzwi, gdy ja ją od tego powstrzymałem.- Jeżeli chcesz wyjść musisz założyć to. - wyciągnąłem ze schowka jej chustkę.
- Skąd ty masz moją chustkę tutaj? - zdziwiła się.
- Tak jakoś wyszło. - ruszyłem ramionami, a ona lekko się uśmiechnęła, żeby za chwilę oblać się delikatnym rumieńcem.
- Nie podglądaj tylko. - zawiązałem jej oczy chustą.
- No dobra, dobra.
Pomogłem jej bezpiecznie wydostać się z auta. Złapałem ją za rękę i splotłem nasze palce. Prowadziłem ja w stronę drzwi wejściowych gdy natrafiliśmy na pierwszą przeszkodę.
Podniosłem ją, na co pisnęła i wszedłem po schodach, otwierając drzwi.
Chłopacy stali już w przedpokoju nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
- Możesz ściągnąć chustkę. - delikatnie zsunęła ją ze swoich oczu na brodę.
- Witaj w domu! - wykrzyknęli wszyscy, kiedy spojrzała się w ich stronę.

[T/I] pov.

Ściągnęłam chustkę i ku mojemu zdziwieniu chłopcy głośno mnie przywitali.
Po środku stał Jin z uroczym tortem czekoladowym, a nad nim stali Jungkook i Tae trzymający napis: "Witaj w domu [T/I]!"
, a reszta po pewnym czasie mnie przytuliła.
Odwzajemniłam ciepło ich uścisk.
- Jak dobrze, że tu jesteś. - powiedział RM przytulając mnie.
Było to bardzo miłe z ich strony, że tak ciepło mnie przywitali i cieszyli się na mój powrót.
- Może pokroimy ten cudowny tort? - zaproponowałam, kiedy przestaliśmy się przytulać.
Poszliśmy do jadalni. Chłopacy przepuścili  mnie przodem, a moim oczom ukazał się bukiet pięknych czerwonych róż.
Jakie śliczne.
Po chwilowym wpatrywaniu się w nie, podszedłam do nich i zauważyłam karteczkę. Podniosłam ją, niepewnie spoglądając na chłopców. Ich miny mówiły same za siebie. Delikatnie odchyliłam róg kartki.
Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, nie wyobrażam sobie świata bez ciebie.
~Suga
Moje serce zaczęło bić tak szybko jakbym przebiegła maraton, a w ustach zrobiło mi się nagle sucho.
- Macie może wodę? - zapytałam.
- Tak. - powiedział RM i poszedł do kuchni.
Zapanowała cisza.
- Może w końcu pokroimy ten tort. - zaproponował Jin oblizując się na samą myśl, trzymając nóż w dłoni.
- Chętnie. - uśmiechnęłam się do niego.
Jin wprawił nóż w ruch  i delikatnie wkrajał się w środek tortu. Podzielił go na równe części i położył na talerzyku dla każdego po jednym kawałku. W międzyczasie wrócił RM z moją woda.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka hej 🥰 Kogo zaskoczyłam wystawiając ten rozdział tak szybko? 🤔🤭
Mam nadzieję, że w się spodoba ❤️
💙Do nastepnego💙

Mój Dziwny Współlokator Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz