endings are never poetic

1.2K 149 314
                                    


Bezsilność jest jednym z najgorszych uczuć, jakich można doświadczyć. Bella naprawdę chciała pomóc. Była do tego szkolona, wiedziała co robić. Aczkolwiek w praktyce wszystko wygląda zupełnie inaczej. Strach ją sparaliżował. Zdążyła jedynie ująć wzrokiem łkającego i próbującego rozszarpać własną skórę Harry'ego. Potem stała. Stała i w popłochu próbowała przypomnieć sobie cokolwiek. Cokolwiek ze szkoleń, z tego, co widziała, gdy to Louis go ratował.

Jednakowo nie wryło jej się w pamięć kompletnie nic. Na szczęście w porę pojawił się i Louis, który usłyszał krzyki. Pomógł mu. Kolejny raz mu pomógł. A ona patrzyła na to wszystko ze łzami w oczach, dopóki szatyn nie nakazał jej zabrać go do Liama.

A Liam z kolei potrafił jedynie zaparzyć im wszystkim herbaty i przytulać Harry'ego, póki ten nie odzyskał pełnej świadomości. On także cierpiał, widząc jak jego przyjaciel się wykańcza; jak to przeżywa. Wszystko wydawało się gnać w złym kierunku. Okropnie złym. Dlatego też Bella jak najszybciej umówiła Harry'ego na wizytę u psychologa, ukośnik psychiatry, co okazało się złym pomysłem. Dla niej.

W piątek, równo dwa miesiące po śmierci Desmonda, Harry zasiada na czarnym fotelu w gabinecie doktor Olsen, posyłając przepełnione nienawiścią spojrzenie dwójce stojącej w poczekalni. Wini Isabellę, bo chce mu pomóc.

- Pierdolony k-

- Daj mu w końcu spokój. Myślałam, że się pogodziliście - wzdycha kobieta, wiercąc się na krześle.

Louis przewraca oczami, prostując długie nogi odziane w luźne spodnie. Odchyla głowę do tyłu i splata palce, wpatrując się w sufit. Nie chce tu być i Bella go rozumie. Wszyscy są przytłoczeni poszukiwaniami, niewyjaśnionym włamaniem do placówki i stanem Harry'ego, który musi żyć. Przynajmniej do czasu wyjaśnienia całej sprawy.

Przynajmniej.

- Wkurwia mnie - informuje szatyn, próbując zagłuszyć początek cholernie poważnej rozmowy między Harrym, a psychiatrą.

Nikt z nich nie sądził, że wszystko będzie słychać przez zamknięte drzwi.

- Przestań - szepcze ospale szatynka - Postaraj się go zrozumieć. Jego ojciec nie żyje, media mają z tego niezły pożytek, nie wiedząc, że cała ta sprawa ma drugie dno. On cierpi, nie widzisz tego?

Louis się wydaje się jej słuchać, póki nie wali tyłem głowy o ścianę. - Widzę, dlatego mnie wkurwia.

Bella marszczy na niego brwi, krzyżując ramiona. - Teraz to ty mnie wkurwiasz.

Niebieskooki narzuca kaptur na głowę, zakrywając tym samym swoją katastrofalną fryzurę. A raczej jej brak. Nie wyspał się. Nigdy się nie wysypia. Nawet jeśli kobieta prawi mu półgodzinne wykłady o skutkach niewyspania - Louis nie kładzie się do łóżka. Jakby bał się, że ktoś zaatakuje go w nocy. Albo boi się zamknąć oczy.

- Czy chcesz żyć, Harry?

Podskakująca noga szatynki w końcu się zatrzymuje. Czy psychiatra powinien w ogóle zadawać tak bezpośrednie pytania?  Przykłada dłoń do czoła, wyczekując odpowiedzi. Louis pozostaje w tej samej pozycji, jakoby nie poruszyło go tamto pytanie. Jakby nie obchodziła go odpowiedź.

Harry nie odpowiada. Bella z nerwów zaciska staranie pomalowane powieki, narażając się na rozmazanie tuszu. Jej oczy zaczynają łzawić.

Oczywiście, że Harry nie chce żyć. Każdy potrafiłby to stwierdzić po spędzeniu chociażby dnia w jego obecności. Smutek i melancholia magicznie przechodzą na każdego, kto ma zaszczyt z nim rozmawiać. Na każdego prócz Louisa i Zayna.

BloodstainedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz