i missed you

1.2K 109 314
                                    

Harry długo dochodził do zdrowia. Zatrucie alkoholem nie należało do rzeczy, które mógł zbagatelizować. Skutki niefortunnego zdarzenia odczuwa aż po dziś dzień, przez co jego przyjaciele nadal starają się spędzać z nim dużo czasu i monitorować jego stan zdrowia. Przez cały okres kuracji towarzyszył mu lekarz, bowiem nikt nie chciał by przeniósł się do prywatnej kliniki. Nikomu nie ułatwiłoby to i tak napiętej sytuacji.

Pokój nastolatka przemienił się w mały gabinet lekarski. Leki walały się dosłownie wszędzie, kroplówka stała tuż przy jego łóżku, a nierozpakowane jeszcze strzykawki spoczywały na szafce nocnej. Na szczęście niecały miesiąc później mógł się pozbyć większości pigułek już dłużej ich nie potrzebując. Teraz można rzec, iż jest prawie zdrowy.

Jego zdjęcia ponownie wybiegły do sieci. Niektóre nawet trafiły na pierwsze strony gazet, robiąc wokoło niezmierny szum. Wychodził wtedy z kliniki doktor Olsen, odziany w bordowy sweter, dresy i płaszcz, co tworzyło niezbyt stylową mieszankę, jednak nastolatek miał na głowie ważniejsze rzeczy niż swój ubiór. Najwidoczniej ludzie zwracali na to większą uwagę niż on. Został nawet oskarżony o zażywanie narkotyków, ponieważ jego blada cera, sińce pod oczami i niemalże białe usta coraz bardziej rzucały się w oczy.

A potem nadszedł grudzień i Harry uświadomił sobie, że nie widział Louisa od miesiąca. Wyczekiwał go w mieszkaniu Belli, otulony w puchaty koc, bowiem w jej bloku nie znano pojęcia takiego jak ogrzewanie. Z kubkiem herbaty leżał na kanapie, na tej samej gdzie niegdyś razem wspólnie oglądali filmy i mecze piłki nożnej.

- Niall, odstaw to − wzdycha Bella gdzieś w kuchni, przygotowując niedzielny obiad.

W powietrzu unosi się zapach pieczonego kurczaka i podsmażanej cebuli, przez co brzuch Harry'ego nieprzyjemnie burczy dając mu znać, że powinien zmusić się do zjedzenia czegokolwiek. Wzdryga się, gdy Zayn nagle klepie go w wystającą spod koca stopę, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Dawno się nie widzieli. Mulat cały czas opuszczał centrum miasta, zapuszczając się w najgorsze możliwe dzielnice w niewiadomych celach, będąc jednocześnie ściśle nadzorowanym przez Biuro. Wiele razy Harry pytał go czy widział się z Louisem, ale ten za każdym razem zaprzeczał z nieodgadniętym wyrazem twarzy.

- Wziąłeś leki? − zagaja z głęboką bruzdą między ciemnymi brwiami i Harry spogląda na niego z zawahaniem, przetwarzając pytanie w swej głowie.

Przełyka ślinę i kiwa głową, uprzednio lekko ją spuściwszy. Oczywiście, że wziął. Bo chociaż doskwierają mu skutki uboczne ich stosowania, są bezspornie uśmierzające. Harry nie pamięta kiedy w ostatnim czasie przespał całą noc bez ingerencji alkoholu. Jego ataki paniki może nie ustały całkowicie, ale na pewno są... Niemęczące i błahe. Jeśli można to tak nazwać. Nadal nie ma apetytu, nadal czuje zmęczenie, choć śpi godzinami bez zbędnych i przytłaczających pobudek w środku nocy, aczkolwiek czuje, że wszystko staje się odrobinę lepsze. Odrobinę.

- Niall, zostaw tego cholernego kurczaka!

Zayn wzdycha mizernie, po czym posyła nastolatkowi pocieszający, lecz zużyty uśmiech i wkracza do kuchni zapewne odseparowując blondyna od ich obiadu. Niall jedynie burczy pod nosem, oznajmiając Belli, że musi bardziej doprawić mięso, ponieważ jest mdłe i Harry nawet go nie tknie.

A Harry jedynie szczelniej otula się kocem i mruga na dokument spoczywający na stoliku tuż przed nim. Odcina się od wszystkiego, co go otacza - rozmowy stają się stłumione, a ludzie tak odlegli, że zapomina o ich obecności. Wbija wzrok w białą kartkę spowitą czarnym tuszem tworzącym słowa, których nigdy nie był gotowy ujrzeć. I choć czytał zawartość papieru, drżącą dłonią go uniósł i ułożył na swoich kolanach.

BloodstainedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz