isn't it scary to be ready to die at such a young age?

1.2K 137 115
                                    

To dziwne, że coś, co wyniszcza nasz organizm sprawia, że czujemy się lepiej z samymi sobą.

I może Harry powinien przestać upijać się ponownie po każdym wytrzeźwieniu, ale nie może poradzić na to, że w jakimś minimalnym stopniu pomaga mu to przetrwać jego brak.

Wydawało się, że za niczym nie będzie tęsknić bardziej, niż za swym zmarłym ojcem i cholera, tak bardzo się mylił.

Brak mu Louisa. Melancholia spływa w dół jego gardła z każdym kolejnym palącym łykiem alkoholu. Boli.

Szloch rozszarpuje ściany sypialni, zrywa tanie tapety i kruszy piaskowe tynki. Rury rdzewieją od łez, panele skrzypią od nazbyt wielu upadków i uderzeń pięści, a szklane butelki samoistnie pękają z nadmiaru procentów.

Nie tylko procentów.

Czy to nie straszne, być gotowym na śmierć w tak młodym wieku?

Tanie wino z pobliskiego sklepu na rogu rozpryskuje się na bladozielonej ścianie jak krew.

Kocham umierającego mężczyznę.

Czerwony materiał lawiruje przed jego oczami, szarpany i rozdzierany przez drżące oddechy i przekleństwa.

Staraj się nie umrzeć pierwszy.

Krzyk przeistacza się w skomlenie; złość w tęsknotę.

Upada na kolana, wali w podłogę i szlocha. Wygląda opłakanie, jak stary papier kruszy się w palcach i rozpada. Staje się nierzeczywista. Ma to, czego nie chce. Nie ma tego, czego pragnie. Dotyka powietrza, powietrza owleczonego ludzką nicią. Jest kwintesencją. Wsiąka w skórę, mięśnie, kości.

M e l a n c h o l i a

- Proszę, wróć. Nie daję sobie rady.

Telefon się rozładowuje, nim wiadomość głosowa dociera do Louisa.

Rozcina ciszę wrzaskiem, rzuca urządzeniem, atakuje cienką ścianę nogami; kopie, błaga.

Roztrzaskane szkło zdobi podłogę jak najdroższa, jedwabista pościel. Piękna, błagająca o pomoc i zachęcająca do zbadania palcami. A Harry pije, pije, pije i ulega trunkowi nadziei, lepszego jutra lub śmierci.

Skażony. Jest skażony.

Tęsknotą namacalną i miłością nienamacalną.

Rozbija naczynia, puste i pełne, obserwując jak najpierw wzlatują ku górze, niemal dotykają sufitu jak nieba, a potem zdegradowane lądują na dnie. Okruchy czegoś niegdyś wielkiego. Cennego.

Jak on sam.

Łzy i pot jak druga skóra, warstwa ochronna, okrywają go całego.

Musi zapomnieć o tym, że za nim tęskni.

Pijany do południa, trzeźwy kilka minut jedynie, pijany znowuż po południu.

Schyłek.

Wrak.

Noc nieprzespana dwa razy, dni zmarnowane siedem. Przepite, oplute niepowodzeniem.

Osiemnaście lat.

***

Pierwszy raz doznał ataku paniki podczas jego nieobecności. Ten był najokropniejszy z nich wszystkich. Nie mógł liczyć na pomoc kogokolwiek.

- Desmond powtarzał, że wszystko przemija – zapewne drogie okulary doktor Olsen zderzają się z powierzchnią mosiężnego biurka, kiedy spojrzeniem pełnym manipulacji mierzy nastolatka naprzeciw – Dobre i złe chwile. Że wszystko ma swój koniec i początek.

BloodstainedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz