Cz.1

795 22 26
                                    

[Akiota] 

Wchodzę do szkoły. Moim oczom od razu ukazuje się żółta, niezadbana ściana i szatnia, którą zawsze zamykają... Wzdycham. 

Idę powolnym krokiem do szatni. Zostawiam w niej kurtkę, czapkę, szalik, rękawiczki...Itd...

Za dwadzieścia minut dzwonek. Czuje się nie dospany... Ziewam. Idę w stronę swojej klasy. Oczywiście... Większość osób już jest. Przywitać się...? Nawet na mnie nie patrzą...Więc...Chyba nie...? Prawda...? 

Siadam dosyć niezręcznie pod klasą i wyjmuje swój telefon. Odpalam Instagrama i przeglądam różne zdjęcia i swój profil. 

- Hahaha! Co się tak gapisz? Coo? Podobało Ci się?? - słyszę śmiech jednego typa z mojej klasy. Spoglądam w ich stronę. Zauważam Knopersa, trzymał na kolanach wypiętego Dominika  bił go po tyłku, na co ten mruczał i pojękiwał krzycząc ''jeszcze tatusiu...Jeszcze...''. Uśmiecham się lekko pod nosem. Moja klasa jest serio...Zjebana...heh...Nie pasuje tu... Knopers i Dominik nie są razem, zwyczajnie, lubią się powydurniać. 

Słyszę mocny i dosyć wolny krok. O ziemie obijały się glany. Spojrzałem za źródłem hałasu... Był to Satoru... Który wiecznie się uśmiechał i był miły, na lekcjach często siadał obok mnie, gdy widział, że nie jestem w humorze, by siedzieć z którymś z tamtych debili. Zawsze w tedy milczał. Zachowywał się, jakby go nie było, nie przeszkadzał mi i nie szturchał... Czy... Czy on wie, co czuje? Czy on wie, że nie lubię ludzi? Heh...Nie lubię... Raczej się ich  boję... 

Satoru jest dosyć wysoki, troszkę wyższy ode mnie, a mam metr siedemdziesiąt dwa. Jest też dosyć mocno umięśniony. Jego włosy są koloru blond a oczy... Szaro-niebieskie... Czasami jednak się wydawało, że ma szare, albo niebieskie. 

Przechodzi obok mnie... STAJE! Spogląda w dół na mnie z delikatnym uśmiechem
- Hej - mówi swoim dosyć łagodnym, lecz silnym głosem

- Cześć - mamrotam pod nosem, nie chce się z nim zaprzyjaźniać... Jeszcze coś zepsuje...

Satoru wydaje się, że go nie obraziłem, posyła mi kolejny uśmiech i siada naprzeciwko mnie... Często wydaje się być tajemniczy, mimo, że tak naprawdę nie jest. 

Podobno jego matka jest nauczycielką i zarabia sporą ilość pieniędzy, ojciec natomiast jest kolejarzem, dlatego nie ma go ciągle w domu, ale chyba mu to nie przeszkadza, lecz...Kto wie?

Dzwonek, wszyscy ustawiamy się w parach, ja stoję na końcu, więc nie musze mieć pary.

Po pięciu minutach przychodzi nasza nauczycielka i otwiera nam klasę.

Siadam z tyłu, tak jak zawsze... Zauważam Irka, idzie w moją stronę, nie...o nie... Niech koło mnie nie siada...proszę....pro...proszę...
Gdy Irek jest już blisko... Słyszę mocne uderzenie o ławkę. Patrzę w tą stronę... Uhf! To Satoru! 
- Zajęte - warczy jak pies broniący swojego Pana, czasami wydaje mi się... Słodki? Mógłbym się jednak z nim zaprzyjaźnić ale...ale nie! Nie mogę...
Satoru jest naprawdę miłym chłopakiem, w sumie to... Mężczyzną, jednak gdy ktoś chce usiąść koło mnie, a wie, że sobie tego nie życzę, jest jak dziki pies ze wścieklizną....

- Akiota! - krzyknęła nasza nauczycielka od Niemieckiego, nienawidzę tego języka...
- Tak? - pytam cicho
- Wychodzi Ci zagrożenie z mojego języka - warknęła nie zbyt miło. Jest mi smutno, nigdy nie umiałem zrozumieć Niemieckiego i tych powalonych słówek...  - Jutro macie z tego test! Jeśli nie dostaniesz przynajmniej trzy to nie wiem co z tobą będzie
- M...mhm... - spoglądam na Satoru, myśli nad czymś

*Yaoi* ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz