cz.8

181 17 1
                                    

[Satoru]
Otwieram swoje zaspane oczy i zerkam na godzinę... Dwunasta dwadzieścia pięć... jak dobrze, że dzisiaj sobota. Moment! Jak ja zasnąłem?! Kurwa! Strony...! Przecież ja się nie wyrobie... Kurwa...kurwa.... kurwa...!
Rozglądam się po pokoju. Dosyć tu... Czysto? Czyżby Akiota posprzątał mi pokój? Hahaha! Nie no, raczej nie... Gdzie on jest? Pewnie wrócił do domu... Sam... Oby nic mu nie było, oby nic! Zauważam swój telefon... Łapę go gwałtownie i już mam dzwonić do Akioty, kiedy ten wchodzi do mojego pokoju. Oddycham głośno z ulgą. Akiota ma w rękach talerz a na nim ryż i brokułki! Marchewkeczka! I sosiiik!!!! Mam ochotę poskakać!!
Ciekawe jak smakuje!
- Nie trzeba było - uśmiecham się delikatnie do chłopca
- Przynajmniej tyle mogłem dla Ciebie zrobić... Tyle razy mi pomogłeś... - cicho się zaśmiał i podał. Dopiero teraz widzę również drugi talerz. Akiota siada obok mnie i powoli je przyglądając się mi
- I jak...? - pyta z lekkim uśmiechem na co próbuje
- O kurwa...... - mówię gwałtownie i zasłaniam usta. To jest tak zajebiste... Tak dobre... Kurwa! Chce więcej! Gdzie się tak nauczył gotować?! Chce go mieć u siebie w domu... Chce mieć taką żonę! Albo męża... Albo... Żono męża... Uh! Co ja plece! Akiota... Akiota zrobił się smutny... Myśli, że mi nie smakuje? Muszę to naprawić, ale jak mam to ubrać w słowa?
- To jest... Jest...
- Pa-Paskudne...?
- Nie! To jest przewspaniałe! Przecudowne! - krzyczę głośno. Zaczynam to zjadać jak... Żadne inne jedzenie!
- Bo się zakrztusisz! - krzyknął Akiota łapiąc mnie za rękę ze śmiechem
- WARTO!!
Akiota się śmieje... Kocham jego śmiech... Jest... Cudowny. Kręci głową z politowaniem
- Satoru...? - przerywa ciszę i zaczyna grzebać w talerzu
- Tak? - pytam zaciekawiony i przybliżam się do chłopaka odkładając jedzenie, widzę, że coś go trapi - Co się stało?
- Dlaczego... Twoja mama nie wróciła na noc? I... Z kim rozmawiałeś na korytarzu? To był twój ojciec?
Zaniemówiłem, nie sądziłem, że kiedykolwiek mnie o to ktokolwiek zapyta... Przyglądam mu się, chyba żałuje, że o to zapytał. Biorę lekko wdech i wypuszczam powietrze
- Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić, ale jeśli będziesz miał jakieś problemy...  Będziesz potrzebował się wyżalić, albo... Albo cokolwiek! To... Z chęcią Ci pomogę... - mówi cicho i dosyć nie pewnie. Kocham to w nim... Chłopak patrzy na łóżko i bawi się nerwowo koszulą. Przytulam go z całej siły do swojej klatki piersiowej, czuję, że jest mu ciepło... Czasami naprawdę potrzebuje się wyżalić...
- Rozmawiałem w tedy z moją mamą - mówię cicho - Nie wróciła, dlatego, że... Jest w innym kraju
- Po co...?
- Pracuje, jest nauczycielką polskiego, ale nie tutaj... Chciała zarobić, bo ojciec zarabia dosyć mało...
- Więc, jesteś tu sam?
- Tak... Pracuje całymi dniami, żeby spłacić rachunki i jakoś się wyrzywić, czasami jest mi naprawdę ciężko...
- Nie widać tego po tobie
- Bo... Wolę się zająć tobą - wypalam i lekko się uśmiecham. Patrzę mu w oczy a on w moje - Nie wiem czemu, ale... Zależy mi na tobie... - mam ochotę go pocałować, pocałować i nigdy nie puścić. Akiota ma duże rumieńce na policzkach. Zbliżam swoje usta do jego... Moje serce bije jak zwariowane! Już mam dotknąć jego ust, gdy dzwoni telefon Akioty.

*Yaoi* ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz