9. Za kapturzony

353 14 1
                                    

- Kim jesteś ? - Zawołałam

- No, no, no Miranda niezła z ciebie dziewczyna. - Uśmiechnął się

- Słucham? Skąd znasz moje imię? - Zapytałam ironicznie

- Nie poznajesz mnie? A no tak zapomniałem ty w ogóle nie znasz swojej przeszłości. - kpił

- O czym ty mówisz? - Stanęłam przed Kolem

- Słońce nie wyobrażasz sobie kim ty naprawdę jesteś i co potrafisz. - Mówił zakapturzony chłopak

- To mi wytłumacz jak jesteś taki cwany. - Zaczęłam powoli do niego podchodzić 

Jednocześnie Kol zatrzymywał mnie bym nie popełniła błędu lecz ja byłam za bardzo zainteresowana tym chłopakiem, gdy podeszłam wysunęłam rękę by złapać go za ramię postanowił zdjąć kaptur ale niestety zniknął jak ten dym wokół niego. 

Wróciliśmy do rezydencji Mikaelson'ów nie miałam najmniejszej ochoty wracać do swojego domu czułam się tam wyosobniona, obca już wiem dlaczego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wróciliśmy do rezydencji Mikaelson'ów nie miałam najmniejszej ochoty wracać do swojego domu czułam się tam wyosobniona, obca już wiem dlaczego. Tylko co miał na myśli mówiąc, że w ogóle nie znam swojej przeszłości. Ja wiem, że zostałam adoptowana ale kim są moi biologiczni rodzice. 

Zawsze czułam się inna niż moi rówieśnicy a tym bardziej między istotami nadprzyrodzonymi.  Niby jestem jedną z nich ale jakaś część mnie mówi mi, że to coś wyjątkowego, specjalnego. Zastanawia mnie ten chłopak i te słowa o przeszłości co miał na myśli. Hmmm. Dalej siedząc przed oknem w swoim pokoju biłam się myślami

- Mogę wejść? - Zapukał brunet

- Pewnie

- Wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieobecna. - Zapytał zaniepokojony Kol

- Myślę nad tą sytuacją co miała miejsce

- Nie masz się czym przejmować - pocieszał

- To nie przejmowanie bardziej zainteresowanie, chęć poznania prawdy o mnie - dociekałam

- Ale przecież wiemy, że zostałaś adoptowana, masz przyrodnią siostrę hybrydę a w dodatku pochodzisz z rodu Klausa. - Wymienił brunet

- Ale to nadal za mało. - Odwróciłam głowę ponownie w stronę okna - Chce wiedzieć kim naprawdę jestem

- Damy sobie radę, obiecuje. -  Złapał mnie za rękę a potem wstał i ucałował w czoło, dodając, że zrobi coś na kolację. 

Posiedziałam jeszcze chwilę sama, gdy poczułam zapach ciepłego dania zeszłam na dół. Kol był wspaniałym kucharzem jego potrawy były przepyszne. Nie pamiętam kiedy jadłam tak dobrą kolację. Cieszę się, że go mam. Popijając czerwone wino poczułam bardzo mocne kłucie w klatce piersiowej, nagle na ubraniu pojawiła się krew. Chłopak wampirzym tempem zaraz był przy mnie, gdy to się skończyło nie mogłam nabrać powietrza, przerażenie w moich oczach musiało wyjaśniać moje zaskoczenie. Chciałam rzucić zaklęcie ochronne na dom i na nas lecz mi nie pozwolił twierdząc, że jestem za słaba. Po paru przemyśleniach postanowiłam, że jednak to zrobię ale z jego pomocą. Dopytałam go o zaklęcie dodając, że on nie jest czarownikiem ale ja chciałam spróbować wspólnych sił. Chwyciliśmy się za obie ręce i zaczęliśmy wymawiać te dziwne słowa, których nie zawsze rozumiałam co znaczą. O dziwo udało się Kol był osłupiony cały czas zadawał pytanie w jaki sposób i kazał się uszczypnąć. Z tej radości chciał spróbować czegoś prostego ożywiając zwiędły kwiat we flakonie ale nic z tego nie wyszło, podeszłam do chłopaka, by go przytulić na pocieszenie i roślina ożyła.

- Czy ty to też widziałaś? - Zapytał

- Tak - uśmiechnęłam się

- Wiesz co spróbujemy czego - zaproponował

- Co masz na myśli?

- Ja spróbuje jeszcze raz sam a potem złapiesz mnie za rękę i zobaczymy czy uda mi się z tobą

Co mieliśmy do stracenia, nic. Zaczęliśmy próbować i to było interesujące, gdy Kol próbował sam rzucać zaklęcia to nic się nie działa ale wystarczyło, że go tylko dotknęłam to od razu mógł wszystko. Z tej radości się pocałowaliśmy a brunet skakał jak pajac na sznurku, doskonale wiem jak mu tego brakowało. Postanowił, że pokaże i nauczy mnie pewnych zaklęć, bym czuła się bezpiecznie i w każdej chwili mogła się obronić. Pracowaliśmy nad tym całą noc aż w końcu mogłam się zatopić w łóżku. 

Sen

- Witaj córeczko, jak się czujesz? - Zapytał jakiś damski głos

- Ja Pani nie znam.

- Nie poznajesz swojej mamy.

- Ale moją mamą jest. - Przerwała mi 

- Ja jestem twoją biologiczną matką, to ja ciebie nosiłam pod sercem dziewięć miesięcy. - Podchodziła coraz bliżej

- To nie możliwe, ty nie możesz. - Przerwała po raz drugi

- Oj mogę wszystko i ty również tylko musisz odnaleźć siebie i swoje powołanie. 

Obudziłam się, poszłam po wodę do kuchni. Zajrzałam do lodówki była jeszcze krew Klausa, którą zostawił. Niestety zapasy powoli się kończyły nie wiadomo co się ze mną stanie, gdy ich zabraknie. Pewnie znowu będę mdleć i spać ile się da. 

***

Następnego dnia no nie przyznam, że była w rewelacyjnym humorze ale ujdzie w tłoku, opowiedziałam sen brunetowi dodając, że odkryje kim są moi biologiczni rodzice nawet, gdybym miała na tym cierpieć. Chłopak bez wahania stwierdził, że mi w tym pomoże. 

Dziś cały dzień spędziłam w domu przed telewizorem czułam się jak prawdziwa człowiek, który nie musi przejmować się dziwnymi nie ludzkimi sprawami. Czasami marzyłam o takim życiu ale z drugiej strony nie osiągnęłabym tyle co ma  teraz. Zwykły człowiek żyje około 90 lat a to jest naprawdę mało na tak duży świat, który otwiera drzwi na rozcież, by tylko zobaczyć, zwiedzić jego zakątki. Moje piękne chwile przerywa dzwonek do drzwi, Kol poprosił mnie bym otworzyła, bo on nie ma jak, więc wstałam z kanapy, otwierając drzwi.

- Wróciłem do Ciebie do mojego świata. 

- Klaus? 

- Klaus? 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Trylogia Czas na zmiany - 100 latOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz