Może jednak jest jeszcze jakaś nadzieja...

99 8 0
                                    

Patricia

Ile czasu minęło? Nie wiem. Gdzie jestem? Też nie mam zielonego pojęcia. Jakie to jest uczucie jak się umiera? Bardzo proste. Poczułam zaledwie ukłucie w okolicach serca, a zaraz potem... błogość. Ulgę, która z chwili na chwilę mi przeszkadzała. Przez pewien moment, jakby na wielkim ekranie, ukazała się przyspieszona retrospekcja mojego życia. Znałam wszystkie te miejsca... wszystkich ludzi i wszystkie chwile, które przewijały się na tym filmie. Wtem wszystko stanęło, a przede mną pojawił się obraz osoby, którą tak dobrze znałam. Andy... Mężczyzna mojego życia...
Którego poznałam pod mostem co brzmi komicznie. Tęskniłam... Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Dłonią otarłam swoje mokre policzki. Spojrzałam na ręce. Wszystko było tak jak wcześniej. Tylko cera była biała. Te same tatuaże...
Te same kolczyki...
Ta sama fryzura i ubrania, które miałam na sobie podczas wypadku. Spodziewałam się jednak, że będą zakrwawione. Te tymczasem były czyste. Jakby świeżo wyjęte z pralki. Nie rozumiałam zaistniałej sytuacji. Skoro umarłam to chyba powinnam być szczęśliwa prawda? Tymczasem czuje potworny ból i tęsknię za osobą, którą kocham. Dookoła mnie zrobiło się ciemno. Nie widziałam nic oprócz własnej osoby. Obróciłam się wokół własnej osi by spróbować dostrzec cokolwiek. Wokół rozlegała się bardzo przytłaczająca cisza. Nie chciałam się poddawać. Ruszyłam przed siebie...
W głąb ciemności...
Jedyne co oprócz tego mogłam jeszcze robić to myśleć. Zaczęłam więc analizować wszystkie sytuacje jakie kiedyś miały miejsce. I w sumie nie licząc tego że były to nie doszłam do innych wniosków. Tak bardzo się bałam. Nie wiedziałam gdzie jestem. Nie wiedziałam co się ze mną stanie. Nie wiedziałam gdzie idę, a w moich myślach zaczęły się coraz częściej pojawiać pytania: Co teraz robi Andy? Jak sobie radzi po mojej śmierci?
Nie wiem ile czasu tak szłam. Zdawało mi się że słyszę jakąś muzykę. Postanowiłam iść w stronę źródła tego dziwnego dźwięku. Z każdą chwilą stawała się ona głośniejsza i dopiero przy głębszym w słuchaniu się w melodię, doszłam do wniosku że dobrze znam ten utwór. Moje uszy rozkoszowała ścieżka dźwiękowa z filmu "Alicja w krainie czarów" grana na instrumencie klawiszowym. Pozostawało tylko jedno pytanie. Kto grał? Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Oślepiło mnie jasne światło, a zaraz po tym znalazłam się w pokoju. Pomieszczenie przypominało gabinet. Było pomalowane w stonowanych kremowych kolorach. Po mojej lewej stronie znajdowała się biblioteczka wykonana z dębowego drewna. W niej mnóstwo książek. Przede mną biały kominek, w którym miarowo pulsowyały płomienie ognia. Nad kominkiem, małe, stare radyjko z wyciągniętą anteną do góry emitowało znany mi dźwięk. Spojrzałam w prawo. Tam za dębowym dużym biurkiem siedziała dziwna postać. Przypominała kobietę. Jej włosy były długie, proste i czarne. Wyglądała tak jakby przez długi czas nic nie jadła bo skóra przylegała idealnie do jej kości. Czarne usta i sińce pod oczami wskazywały że już bardzo dawno nie zaznała snu. Wpatrywała się we mnie swoimi dużymi czerwonymi oczyma. Wydawała się być nienaturalna zwłaszcza, że z jej głowy wyrastały w tył długie, czarne i zagięte do góry rogi. Czułam wwiercący w siebie wzrok. Tak jakby chciała przejrzeć mnie nim na wylot. Przypominała trochę filmową Diabolinę. Z tą różnicą że nie miała na sobie ani czarnej szaty i rogi były dużo większe. Smutna i lekko przestraszona opuściłam wzrok.

- Spodziewałam się ciebie Patricio. Widzę jak pragniesz wrócić do świata żywych. - wypowiedziała. Jej głos wydawał się być tak niski, a jednocześnie tak kobiecy. Oparła swoje dłonie na biurku okalając nimi jakąś kartkę.
- Kim jesteś? - to było pierwsze pytanie jakie udało mi się z siebie wykrztusić.
- Można powiedzieć że twoją ostatnią nadzieją na powrót. - zagarnęła tajemniczo czym mnie zaintrygowała. Uniosłam swój wzrok znad stóp i zaczęłam jej się bardziej przeglądać. Widząc moją reakcję tajemnicza osoba uśmiechnęła się i kontynuowała swoją wypowiedź. - Widzisz w świecie żywych to ode mnie zależy kto stamtąd odchodzi.
- Czyli jesteś śmiercią? - zapytałam choć wydawało się to oczywiste. Na twarzy tajemniczej kobiety pojawił się jeszcze większy uśmiech.
- Dokładnie. To ja decyduję kto żyje a kto umiera i w jakich okolicznościach. Kiedy już trafiają na drugą stronę moim zadaniem jest zapewnienie szczęścia. Zatem pokazuje im najlepsze chwile w i ich dawnym życiu. Zdarzają się jednak dusze, które sprzeciwiają się mojemu systemowi. Taką zagubioną duszyczką jesteś właśnie Ty. - po tej wypowiedzi wstała i przeszła do barku, który nie wiadomo skąd się pojawił. Nalała do niskiej szklanki odrobinę whisky i podała mi ją, podczas gdy ja analizowałam jej wygląd. Była z pewnością wyższa ode mnie. Jej ręce były kościste, palce u dłoni nienaturalnie długie, a na ich końcach zamiast paznokci były szpony. Przyznać trzeba. Był to lekko przerażający widok. Nie wiem jak była ubrana. Okalał ją czarny dym, a w powietrzu unosił się lekki zapach zgnilizny. Właściwie widziałam tylko twarz i dłonie. Wzięłam od niej szklankę i zaciągnęłam łyk. Narządami smaku wyczułam że było to whisky. W świecie żywych czy tutaj miało ono ten sam idealny smak. Ciecz lekko paliła mój przełyk.

- Więc dlaczego to jestem? - dopytywałam.
- Twoje uczucia do Andy'ego są bardzo silne. Cierpisz tak mocno, że czuję to nawet ja. Jest zatem możliwość abyś wróciła do swojego ukochanego. Może wydać się troszeczkę nieracjonalny. Ale jest możliwie najlepszą opcją. - postanowiłam nie przerywać. Wypiłam jednym duszkiem zawartość szklanki i odkładając ją na biurko, spojrzeniem skłoniłam kobietę by mówiła dalej. - Możesz być moim eksperymentem. Już od dawna myślałam o tym by stworzyć kogoś kto będzie silny i nieśmiertelny. Zostaniesz wampirem. Z filmów możesz się domyślać jak to działa. Będziesz żywić się krwią... Twoją najmocniejszą stroną będą noce, w których to będziesz miała największą moc. Będziesz szybko się poruszać a siła będzie trzykrotnie zwiększona. Swoją broń będziesz przywoływać myślami. Podczas zmiany oprócz kłów twoje oczy będą miały bardziej intensywny kolor. - wysłuchałam tego z zaangażowaniem. To była moja jedyna nadzieja na to by jeszcze zobaczyć Andy'ego i resztę przyjaciół. Śmierć oparła się jednym bokiem o mebel stojący niemal na środku pokoju i wpatrywała się we mnie z żądając odpowiedzi natychmiastowej. Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw gdzie właśnie tych pozytywów było więcej jedyne co w tamtej chwili mogłam odpowiedzieć to:
- Zgadzam się. - kobieta uśmiechnęła się pod nosem, już któryś raz z kolei i wykonała kilka ruchów dłońmi. W jednej chwili poczułam się z senna, a kiedy otworzyłam swoje oczy siedziałam oparta o swój grób. I właściwie tylko tyle wiedziałam. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Wiem jedynie, że za kimś tęsknię, umarłam i rozmawiałam ze śmiercią czego efektem jest to, że stałam się wampirem.

Nie zauważyłam, że przede mną stoi mężczyzna. Uświadomił mnie o tym jego puls. Miał lekko przydługie blond włosy, był umięśniony, a po jego minie widać było że jest zszokowany. Niebieski duży znicz, który trzymał w ręce chwilę później spadł na ziemię. Przestraszony wyciągnął w moją stronę dłoń i zaraz po tym powiedział:
- Patricia? Ty... Wyglądasz jak... - od razu przerwałam uśmiechając się szeroko. Poczułam głód. Niepohamowaną żądzę krwi. Moje siekacze zaostrzyły się. Miałam ochotę wyssać z niego całą krew tu i teraz. Nie zważając na okoliczności, porę dnia czy osoby znajdujące się na terenie cmentarza. Postanowiłam jednak go otumanić przenieść w jakiś bardziej odludne miejsce.
- Za to ty wyglądasz apetycznie. - powiedziałam tym samym ukazując swoje wampirze kiełki. Cieszyłam się że nie musiałam nic więcej robić w celu pozbawienia chłopaka przytomności. Zemdlał zaraz po tym jak go dotknęłam.

Moja dziewczyna jest wampirem [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz