Patty... potrzebuję Twojego ratunku

48 6 0
                                    

Minęły kolejne dwa tygodnie. Co dwa 3 dni cicho wymykałem się w to samo miejsce. Spotykałem się z Patricią i opowiadałem. Zacząłem od tych ostatnich chwil mając nadzieję, że to wystarczy. Niestety przypomniała sobie jedynie sceny z przed wypadku. Opracowaliśmy nową metodę. Głównie była to właśnie inicjatywa dziewczyny. Ona... Jak to nazwała zmieszała naszą krew. Teraz wystarczyło, że dotarłem na miejsce i zwróciłem się do niej, ona to słyszała. Chociaż bardzo tego chciałem, to rozwiązanie nie miało odwrotnego skutku. Ona mnie słyszała i niestety nie mogła się ze mną skontaktować. Wiem, że jest coś takiego jak telefon. Ale kiedy pokazałem jej to urządzenie... nawet nie wiedziała jak się je obsługuje. Zrezygnowałem więc z tego cudu techniki. Przez natłok obowiązków związanych z nagrywaniem płyty miałem z nią mniejszy kontakt niż tydzień temu. Dziś jednak wygospodarowałem trochę czasu. Ashley właśnie odwiózł mnie pod dom. Nie ukrywałem swojego podekscytowania. Musiałem się jeszcze tylko przebrać bo w studiu CC oblał mnie sokiem.

- Andy... - zaczął przyjaciel. - Co się z Tobą ostatnio dzieje?
- Co masz na myśli? - zapytałem marszcząc czoło. Oni nie mogli się o tym dowiedzieć. Im mniej osób było w to zaangażowanych tym lepiej. Brunet westchnął i zgasił auto.
- Bo... Jeszcze parę miesięcy temu byłeś tak pogrążony w żałobie, że nie było mowy o nagrywaniu nowej płyty. Ba! Praktycznie nie wychodziłeś z pokoju nie licząc cmentarza. A teraz? Nawet tam nie chodzisz, jesteś wesoły jakbyś się na nowo urodził. Nawet teraz szerzyć się jak głupi. Stary co się dzieje? - zapytał. Miał rację. Nie pilnowałem ruchu pozorów, które powinny być. Ale w jednym miał rację. W wyglądzie. Byłem szczęśliwy, że chociaż w pewnym stopniu odzyskałem Pat.
- Są pewne okoliczności, które trochę na to wpłynęły. - odpowiedziałem niemal idealnie. Nie skłamałem i nie wydałem nikomu mojego sekretu.
- Chodzi o Juliet? - mój uśmiech zszedł z twarzy w trybie natychmiastowym.
- Uchowaj Boże. Mimo, że jestem ateistą. - odpowiedziałem i wysiadłem. Szybko schowałem się w swoim pokoju. Przez okno zobaczyłem, że Ash już odjechał. Mogłem więc swobodnie zebrać się na spotkanie. Białą bluzkę na ramiączkach zastąpiłem czarną. Ta zdecydowanie na mnie wisiała. Poprawiłem swoje rurki i ubiegając glany wyszedłem z domu. Naprzeciw mnie szły trzy osoby. Rozpoznałem ich. Mój koszmar szkolny ponownie stał się realny. To oni mnie prześladowali. Wyciągnąłem telefon. Przyspieszyłem kroku mając nadzieję, że jeśli nie złapię z nimi kontaktu wzrokowego to przejdę obok niezauważony.
Jak ja się myliłem...
Jeden z nich zastąpił mi drogę, przez co w niego uderzyłem co poskutkowało upadkiem na ziemię.

- O! Spójrzcie kogo my tu mamy. Nasz pedałem. - zakpił ich lider na co reszta odpowiedziała śmiechem.
- Faktycznie pamiętam go. No już. Z kolegami się nie przywitasz? - dopowiedział drugi po czym kopnął mnie w brzuch.
- Ha! Słaby tak samo jak wcześniej! - dodał trzeci i zaczął chaotycznie uderzać mnie w twarz.

" Patty jeśli mnie słyszysz... Potrzebuję Twojego ratunku" wyznałem szeptem. Naliczyłem około 5 ciosów. Nie zwracałem uwagi na wyzwiska. Do nich byłem przyzwyczajony. Usłyszałem chrząknięcie. Wszyscy patrzyli w stronę jego źródła. Przyszła...
Stała tam...
Ubrana w typowo gotycki strój. Czarny top idealnie przylegał do ciała jednocześnie odsłaniając część zarysowanego kaloryfera i parę tatuaży. Rozkloszowana spódnica sięgała do połowy uda. Na stopach, botki na dość wysokim obcasie, a z nich wychodziły zakolanówki. Uroku dodawał mocny makijaż i czarna szminka na ustach.
Patrzyła na moich prześladowców z pogardą...

- Panowie to nieetyczne znęcać się na kimś mając przewagę. - powiedziała spokojnym tonem.
- Kochana... Prosisz się o wpierdol. Może chcesz go zastąpić? - lider grupy wyszedł jej naprzeciw i miał ją zaatakować gdy ta nagle zrobiła niespodziewany zwrot. W jej ręce pojawiła się ta "dwustronna kosa". Jednym z jej trzonów uderzyła mężczyznę w brzuch. Potem po wykonaniu serii obrotów trzymała jego ręce boleśnie wykręcone do tyłu, a pod gardłem było jedno z ostrzy.
- Z tego co widzę mocny jesteś tylko w gębie i znęcaniu się nad słabszymi. Lepiej go zostawcie bo następnym razem to ostrze wytnie Ci narzędzie mowy. A teraz zjeżdżaj. - wysyczała i puściła delikwenta, który wraz ze swoją mała armią uciekł w trybie sekundowym. Dziewczyna schowała swoją broń i podała mi pomocną dłoń. Skorzystałem z pomocy i od razu kiedy stanąłem na nogi zacząłem się badać. Syknąłem czując pieczenie na dolnej wardze.

- Meh... A chciałem dobrze wyglądać. - wyznałem zgodnie z prawdą. Godzinę myślałem co założyć!
- Wygląd to nie wszystko. Poza tym... - zlustrowała mnie. -  Zawsze dobrze się prezentowałeś. Chodź. Opatrzę Ci to. - poprowadziła mnie na wyznaczoną ścieżkę.

W pewnym momencie zachwiała się i gdyby nie ja, upadłaby.
- Patty...  Wszystko gra? - zapytałem jak głupi. Przecież byli wyraźnie widać, że nie. Ona jednak dalej szkła w to kłamstwo. Kiedy wstała, potarła dłonią swoją skroń i odpowiedziała:
- Tak... Chodźmy.

Strasznie przepraszam, że z takim opóźnieniem ale teraz zaczynają się sesje i trzeba się też zabrać za naukę. Postaram się to naprawić. 🙂

Moja dziewczyna jest wampirem [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz