Kiedy się obudziłem dziewczyny już nie było. Miałem na sobie dalej ten koc, który mi dała. W kominku dogasał ogień. Lekki szary dym okadzał jeszcze rozżarzone gałęzie, których nie zdążył stawić ogień. Podniosłem się do pozycji siedzącej. Sofa, która miała już się lata nadal była wygodna. Przeszukując wszystkie kieszenie znalazłem telefon. Spojrzałem na godzinę nadchodził kolejny wieczór. Kiedy blokowałem telefon w odbiciu zobaczyłem coś dziwnego. Było podobne do wilka. Ale... Było od niego jakieś 4 razy większe. To nie był wilk... Tylko bestia! Patrzyła na mnie. Przez okno, które było parę metrów obok mnie. Odwróciłem głowę w tamtą stronę. Jednak miejsce, w którym jeszcze przed chwilą znajdowała się ta dziwna istota... Było puste. Pierwsza myśl jaką mi się nasunęła to: "Co jest?". Podszedłem do okna. Żadnych śladów. Musiałem o tym powiedzieć Pat. A może lepiej nie? Co jeśli uzna mnie za wariata? Gdzie ona tak właściwie jest?
- Pat? - rzuciłem w przestrzeń ale w odpowiedzi uzyskałem tylko ciszę... i jakieś dziwne odgłosy z piwnicy. Postanowiłem to sprawdzić. Podchodząc do drzwi, z każdym krokiem, podłoga wydawała charakterystyczne skrzypnięcie. Typ zdradzało moją pozycję. Ostrożnie zszedłem do piwnic budynku. W telefonie uruchomiłem latarkę by móc cokolwiek widzieć. Od razu na podłodze zobaczyłem plamy dziennej cieczy. Ukucnąłem żeby zbadać ten płyn. Zanurzyłem w nim dwa palce po czym roztarłem ją kciukiem. Zbliżyłem dłoń do nosa. Poczułem silnie metaliczny zapach. Minęła chwila kiedy zorientowałem się, że to krew. Przestraszony szedłem przed siebie tak jak biegł krwawy trop. Ten po jakimś czasie zniknął za drzwiami. Były otwarte. Dźwięki również się nasiliły i co najgorsze były podobne do charczenia połączonego z mlaskiem. Popchnąłem lekko niemal metalową taflę dzielącą to pomieszczenie od korytarza. Od razu tego pożałowałem. Na jego środku wisiała, łańcuchami zapiętymi na przegubach, Patricia. Cała we krwi... Z wyżartym lewym biodrem. Obok niej stała podobna bestia do tej, którą widziałem w odbiciu. Różniła się tylko kolorem. Wielki wilk stal tyłem do mnie. Był zajęty pożeraniem zapewne części mojej dziewczyny. Co chwila było słychać szczęk łamanych kości. Zdawało się, że Pat już nie żyje. Nie oddychała... Nie ruszają się... Była cała sina, a właściwie jedyny kolor jaki na niej był to rubinowej odcieni krew. Zasłoniłem usta dłonią. Patrzyłem na zwisające bezwiednie ciało, kiedy nagle jej głowa podniosła się. Patrzyła na mnie martwym wzrokiem. Miałem wrażenie, że wwiercała we mnie swoje spojrzenie.
- Uciekaj. - powiedziała i wtedy wszystko się ruszyło. Bestia odwróciła swój łeb, a za nim całe swoje ciało. Z jej pyska wydobył się ryk. Przestraszony zacząłem się cofać... Jednak nie natrafiłem ani na ścianę, ani na drzwi. Uderzyłem w kolejną bestię. Jak na zawołanie oba potwory doskoczyły do mnie. Jeden ugryzł w ramię... Drugi w udo. Poczułem ogromny ból.
- Nie. Andy... - mówiła dziewczyna, gdy stwory żywcem rozrywały moje ciało. W całej sali słychać było tylko mój jęk potępieńca i wołający mnie głos Patricii, który stawał się coraz głośniejszy i powtarzany niczym mantra.
Andy...
Andy.
Andy!
- Andy! - ktoś potrząsnął moim ciałem. Otworzyłem oczy. Znowu byłem w salonie. Tak samo przykryty kocem. Ogień w kominku dogasał. Tylko, że nade mną stała Patricia. Jej zaniepokojona mina zdradzała jej zmartwienie. Patrzyła na mnie, a ja? Cały czas się trzęsłem. Przez dłuższą chwilę docierało do mnie, że to był tylko koszmar. Był... Zbyt realistyczny. Usiadłem. Dziewczyna natomiast przeszła do kuchni, z której przyniosła gorące kakao. Postawiła ja na stole i usiadła koło mnie.
- Co się stało? Krzyczałeś i biłeś jakby Cię co najmniej ze skóry obdzierali. Zły sen? - zaczęła temat. Okryłem się kocem i spojrzałem w bok. Okno było puste. Nikogo nie było. Myślami wróciłem do siedzącej obok mnie dziewczyny. Powiem twierdząco głową i spojrzałem na nią.
- Co Co się śniło? - dopytywała. Bałem się, że ona mogła uznać to za szaleństwo. Chociaż... W końcu sama jest... Wampirem co już jest szaleństwem. Może skoro sama jest istotą nadprzyrodzoną to może wiedziała co to za... Coś... Mi się śniło.
- Obudziłem się... Ciebie nie było... Szukałem Cię... Zszedłem do piwnicy... I... Widziałem odbicie... To było takie wielkie... Coś jak wilk tylko większy... I znalazłem Cię... Byłaś tam... A ta bestia... A potem mnie... - zacząłem się plątać w słowach. Patricia chyba zrozumiała o co chodziło bo bez namysłu przytuliła mnie. Powoli się uspokajałem. Dochodziło do mnie, że te istoty są nierealne. Fikcja, która zawładnęła moim snem była nielogiczna. Odsunąłem się od niej. Dziewczyna była dość skupiona. Patrzyła przed siebie tak jakby analizowała każde moje słowo. Postanowiłem się napić. Niepokoiło mnie jednak to, że dziewczyna przez dobre 15 minut milczała.
- Powiesz coś? - zagaiłem. Kobieta tylko zmrużyła oczy i wstała. Obrócona do mnie tyłem, zaczęła rozpalać ogień na nowo. Sam nie zorientowałem się, że nadal kolejny wieczór.
- Patty... - upomniałem ją. Dziewczyna westchnęła, wstała i wpatrując się w ogień wyznała coś co mnie wprawiło w osłupienie i strach.
- Te zwierzęta... Które Ci się śniły... To wilkołaki. Moi wrogowie i istoty, które są prawdziwe. - odwróciła się - Te bestie istnieją, Andy.Wracam z przytupem. Sesja zaliczona teraz nic tylko pisać 🤓👌😈
CZYTASZ
Moja dziewczyna jest wampirem [Zawieszone]
Fanfic- Cóż. Kiedy po śmierci dusza, która powinna być szczęśliwa, taką nie jest, dostaje możliwość wyboru. Tak właśnie się tu znalazłam. - mówiła, a ja dalej nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje.