Rozdział Trzeci - W którym Ron gotuje barszcz

4.5K 306 813
                                    

Poniedziałek zaczynał się od zajęć z Kultury Mugolskiej. Odbywały się one w dużej sali, powstałej po połączeniu dwóch sąsiadujących klas. Zamiast zwykłych ławek były tam blaty, przypominające stoły laboratoryjne. Na każdych zajęciach stały na nich różne przyrządy – maszyny do szycia, szlifierki albo kuchenki gazowe. Krzesła zastąpiono wysokimi stołkami barowymi z oparciem. Podczas lekcji często w tle leciała któraś z mugolskich stacji radiowych. Przy dużych oknach stały kanapy i stoliki, na których leżała prasa i literatura. Gdy profesor Frost pozwalała im na chwilę przerwy w trakcie zajęć, siadali tam i zagłębiali się w lekturze.


Podczas pierwszych zajęć Zabini wziął gazetę w dwa palce i pomachał nią.
– Pani profesor, te gazety są popsute – powiedział donośnym głosem. – Zdjęcia się nie ruszają.
– Och nie, mały ignorancie, nie są popsute. To mugolskie gazety!
W ten sposób pierwsza lekcja traktowała o fotografii. W ramach ćwiczeń robili zdjęcia, a jedną z prac zaliczeniowych miał być właśnie album z czarno-białymi fotografiami.


Zajęcia te bywały wyczerpujące, nawet dla osób urodzonych w mugolskich rodzinach. W końcu opuścili niemagiczny świat w wieku jedenastu lat. Harry prawie udławił się ze śmiechu, gdy Seamus próbował przyszyć guzik do szaty, w efekcie zszywając rękaw z kołnierzem i lewą kieszenią.


W ten poniedziałek na blatach leżały garnki, sztućce i warzywa.
– Dziś nauczymy się gotować zupy! – zawołała na ich widok Profesor Frost.

Była niską, przysadzistą kobietą o rumianych policzkach. Jej niebieskie oczy przypominały nieco oczy Dumbledore'a, gdy patrzyła z zachwytem na ich nieporadne próby radzenia sobie bez magii. Ubierała się po mugolsku, a kolory dobierała według jakiegoś szokującego klucza. Tego dnia miała na sobie pomarańczową, dzianinową sukienkę za kolano, fioletową marynarkę i zielone kozaki.


Harry zajął miejsce obok Rona. Ziewnął przeciągle i potarł oczy. Był zmęczony, w nocy kiepsko spał. Leżał na łóżku, wsłuchując się w wyjący wiatr i pozwalał myślom w głowie krążyć. Niestety, orbitowały wciąż wokół jednego tematu. Tak samo zresztą, jak teraz. Choć bardzo chciał, nie mógł przestać myśleć o...


Nagle jego ciało przeszył dreszcz. Podniósł głowę i się rozejrzał.
Malfoy stał przy kanapach i przerzucał gazety. Harry widział jego twarz z profilu – prosty nos, wysokie kości policzkowe i wąską szczękę. Blada szyja ginęła w fałdach szaty. Szkolny mundurek był na Ślizgona za duży i wisiał mu ramionach.
Harry zagryzł wargę i odwrócił wzrok.


– Te zajęcia to kompletna strata czasu – westchnął Ron. – Niby po co mam się uczyć gotować zupę?
Hermiona pokręciła głową.
– A jeśli będziesz się musiał ukrywać w czasie wojny, co będziesz jadł?
– Rozumiem, że mugolska kuchnia plażowa to podstawowe wyposażenie ukrywającego się Aurora?
– Kuchenka gazowa – poprawiła go Hermiona. Związała włosy w nieskładny kok na czubku głowy. – Jak się zakochasz w mugolce, to możesz jej zaimponować, przygotowując romantyczną kolację. To cię przekonuje?
– Myślę, że inne rzeczy bardziej jej zaimponują. Latanie na miotle, wyczarowane skowronki, takie rzeczy. Gotowaniem to może ją oczarować jakiś mugol, który nie wie, jak się posługiwać różdżką...
Hermiona parsknęła i przeszła na drugi koniec stołu. Na Kulturze Mugolskiej często siadała z dala od Harry'ego. Chyba nie mogła znieść, że był od niej lepszy i zręczniejszy w takiej pracy. No cóż, jej nikt nie zmuszał do usługiwania trzyosobowej rodzinie. A w zasadzie – patrząc na Dudleya i wuja Vernona – pięcioosobowej.


– Pozostajemy w klimacie świątecznym. – Profesor Frost rozpoczęła zajęcia. – Dziś ugotujemy bazę pod zupę, którą dokończycie według własnej fantazji. Niech to będzie potrawa, która kojarzy się wam ze świętami w domu, przy kominku, z rodziną. Gotowanie wymaga serca i miłości. Jego celem jest sprawienie radości najbliższym. Nie bez powodu się mówi: „przez żołądek do serca".
Zaczęła rozdawać przepisy i tłumaczyła, co należy zrobić. Każdemu wręczyła też mugolską książkę kucharską, w której mieli znaleźć pomysł na dokończenie zupy.


All I want for Christmas is youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz