Zakończenie alternatywne

3.5K 321 214
                                    

Harry stał zdenerwowany u progu Zamku. Już z daleka widział rudą, rozczochraną czuprynę Rona. Musiał z nim porozmawiać, zanim cokolwiek wyszłoby na jaw lub wymsknęło mu się przypadkiem. Chciał mu to powiedzieć osobiście.

Przywitał się krótko z resztą kolegów z dormitorium. Skinął nieśmiało w kierunku Ginny, ale ta minęła go bez słowa. Harry nie miał jej tego za złe - i tak zrobiła więcej, niż miał czelność prosić.


W końcu dopadł Rona i odciągnął go na bok, ignorując głośny okrzyk zaskoczenia. Hermiona, wyraźnie zmieszana, podążyła za nimi.

- Słuchaj... - zaczął niezgrabnie Ron, ale zanim zdążył coś dodać, Harry mu przerwał:
- W kwestii Malfoya to i owo się zmieniło. Myślę, że powinienem ci powiedzieć od razu.
- W końcu poszedłeś po rozum do głowy i walnąłeś go w ten głupi, blady pysk?
Hermiona wywróciła oczami. Harry jęknął w duchu.
- No, nie do końca... Widzisz, Ron, chodzi o to, że... Ale nie wściekaj się i daj mi skończyć, po prostu...


Jednak nie dane było mu skończyć. Trzeba oddać Ronowi, że tym razem to nie była jego wina.



Szarooki Demon Slytherinu przeciął tłum uczniów i skierował się w ich kierunku. Kiwnął głową na przywitanie Hermionie, rzucił przelotne spojrzenie pogardy Ronowi, po czym podszedł do Harry'ego, złapał go w pasie, przyciągnął do siebie i wpił swoje usta w jego wargi.


Hermiona pokiwała głową, mrucząc coś, co brzmiało jak „nareszcie". Harry próbował odepchnąć od siebie Draco, ale po sekundzie skapitulował i zatopił się w pocałunku, a Ron...


Ron zbladł jak ściana, przypominając nieco duchy, przelatujące korytarzami Hogwartu. Złapał się za serce. Jego twarz wykrzywia się z bólu. Runął jak kłoda na zaśnieżoną ścieżkę.

- Jezu, on chyba dostał zawału! - krzyknęła przerażona Hermiona, klękając i odwracając sztywne ciało Rona.


Harry z największym trudem odsunął się od Draco.

- Nie żartuj, Hermiona, przecież...
- Ha! - Malfoy odskoczył od Harry'ego i wpatrywał się z dziką satysfakcją w martwego Rona. - Udało się!
- Draco, co ty wygadujesz?
- Wyraźnie nie doceniłeś moich możliwości, Harry - odparł szyderczo Draco, zaczesując kosmyk włosów i uśmiechając się paskudnie. - Od początku o to chodziło.
- O... O co chodziło?
- O to, żeby Weasley zszedł na zawał, oczywiście. Miesiące przygotowań nareszcie się opłaciły, a ja mogę opływać w chwale Slytherinu. Taki mały, spóźniony prezent świąteczny. A ile pobocznych korzyści. - Mrugnął do Harry'ego zaczepnie. Uniósł dłonie w górę. - Żeby było jasne, ja go nawet nie dotknąłem.
- To żart? - Hermiona spojrzała zszokowana na Ślizgona, a Harry pokręcił głową.
- Obawiam się, że nie.


Duch Rona wypłynął z jego nieruchomego ciała i spojrzał na przyjaciół z politowaniem.

- Od początku wam mówiłem, że ta fretka coś kombinuje.


Draco objął Harry'ego w pasie i uśmiechnął się szeroko.

- Poczekaj, aż zobaczysz, co przygotowałem na Walentynki. Padniesz z wrażenia.


Teraz już naprawdę: KONIEC

All I want for Christmas is youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz