Kaszląc jak stary gruźlik na łożu śmierci pick up państwa Anderson odmówił posłuszeństwa i rozkraczył się nieestetycznie na poboczu.
I Bogu dzięki, że stacja benzynowa była dosłownie obok, bo inaczej musieliby oni wzywać lawetę.- A mówiłam żebyś zatankował to nie. "Dojedziemy do domu Laura"...- zachichotała pani Anderson, ubierając czapkę na głowę.
- Chodź.- powiedziała do męża- Przepchniemy go nieco dalej to będzie można zatankować.-
Connor jako pierwszy opuścił pojazd i zaczął zmieniać jego położenie.
- No!- klasnął w dłonie widząc swoje dzieło- To ja się zajmę tankowaniem, a ty idź zapłać.-
- Zdolniacha z ciebie.- zielonooka uśmiechnęła się lekko, cmoknęła partnera w policzek i ruszyła w kierunku drzwi stacji benzynowej.
Po wejściu zorientowała się, że przy panujących ostatnio mrozach wypadałoby także dokupić odmrażacz do zamków.
Dlatego skierowała się na sam koniec budynku, gdzie regał aż uginał się pod ciężarem płynów do spryskiwaczy, oleju silnikowego, baterii do akumulatora czy odmrażaczy do zamków właśnie.Policjantka przejrzała jeszcze ilość funduszy w swoim portfelu aby upewnić się, że ma ich wystarczająco dużo by zapłacić za paliwo i potrzebny spray po czym sięgnęła po przedmiot.
I wtedy do jej uszu dotarł rozdzierający huk.
*****
Na początku, gdy Laura dłużej nie wracała ze stacji Connor nie zaniepokoił się zbytnio.
Był sam środek "miejskich godzin szczytu" więc pomyślał, że kobieta utknęła w przydługawej kolejce.
Coś mu jednak nie pasowało.Jakiej kolejce skoro na zewnątrz poza ich samochodem stał jeszcze tylko jeden?
Ludzie z okolicy co prawda mogli przyjść na stacje w celu zrobienia zakupów ale mijało się to z celem, gdyż w pobliżu było wiele sklepów i wszystkie były otwarte.
Jeden nawet dwadzieścia cztery na siedem.Android jeszcze bardziej się zaniepokoił, gdy do jego uszu dotarł okropnie głośny huk. Szatyn za dobrze znał ten dźwięk by pomylić go z czymś innym.
Wystrzał z broni palnej.
Cichaczem aby nie zwrócić na siebie uwagi zakradł się pod drzwi stacji.
Tam z przerażeniem dostrzegł rannego sprzedawcę, który z dziurą w ramieniu osunął się na ziemie, podczas gdy napastnik zaczął przeszukiwać kasę fiskalną.RK800 od razu skontaktował się ze swoim zwierzchnikiem i poinformował go o zaistniałej sytuacji.
Poprosił też o wsparcie, a po rozłączeniu się zaczął szukać jakiegoś bezpieczniejszego sposobu na dostanie się do wewnątrz.*****
Laura, posłusznie, usiadła pod jedną z półek, podobnie jak inni klienci stacji. Napastnik był tylko jeden ale pani kapitan wolała nie ryzykować i nie rzucać się na niego. Był uzbrojony, a ona nie.
- Nikt się stąd nie rusza!- wrzasnął młody mężczyzna wymachując pistoletem na boki.
Pierwszym co rzuciło się brunetce w oczy było to, że źrenice napastnika były nadnaturalnie duże.
- Narkoman.- pomyślała- Pewnie na głodzie.-
Zielonooka przeniosła wzrok na rannego sprzedawcę i korzystając z chwili nieuwagi sprawcy zamieszania zaczęła się czołgać w jego stronę.
Udało jej się obwiązać własny pasek od spodni wokół rany, gdy przeciwnik ją zauważył.- Ty!- huknął- Co ty robisz?!-
Nie chcąc bardziej zdenerwować mężczyzny podniosła obie ręce do góry i zaczęła mówić do niego spokojnym głosem.
- Tylko założyłam mu opaskę uciskową.- rzekła- Mam wrócić na miejsce?-
- Co masz w torebce?!- spytał rozmówca.
- Weź proszę.- Laura położyła przedmiot na ziemi i przesunęła go po podłodze.
Saszetka zatrzymała się obok nogi napastnika. Ten, wciąż mierząc do policjantki, przeszukał zawartość przedmiotu i wyciągnął z niego portfel kobiety.
- Same drobne...- burknął z rozczarowaniem- Nie masz nic grubszego?-
Brunetka bez wahania wyjęła z kieszeni sto pięćdziesiąt dolarów i położyła banknoty na ladzie.
- Tylko tyle.- powiedziała.
Kobieta była coraz bardziej zestresowana całą sytuacją. Wstrzymała oddech, gdy przeciwnik podszedł bliżej i zabrał banknoty.
- Telefony.- nakazał- Dajcie wszyscy telefony.-
Zgodnie z rozkazem znajdujący się wewnątrz ludzie, a było ich pięcioro plus Laura i ranny sprzedawca, przekazali aparaty w ręce uzbrojonego mężczyzny.
- Co za chłam!- huknął napastnik, rzucając jedną z komórek o ziemie.
Wtem, ku radości zapewne wszystkich, na stacje wkroczyła policja.
Jednak ta radość była krótkotrwała, gdyż funkcjonariusze zaczęli strzelać do przeciwnika.Laura szybko przykucnęła, chowając się za ladą. Kilka pocisków wbiło się w kasę fiskalną, strącając ją na ziemie.
- Może pani wyjść.- jeden z policjantów podszedł do brunetki i wyciągnął ją zza lady.
Gdy czarnowłosa wstała, z przerażeniem dostrzegła, że napastnik leży martwy na podłodze. Jego ciało zamieniło się w jedno, wielkie, zakrwawione sito od kul.
- Co wyście najlepszego zrobili..?- wydusiła zanim policjanci wyprowadzili ją na zewnątrz.
- Laura!- zawołał Connor dopadając do żony.
Następnie szatyn objął twarz kobiety dłońmi i zaczął się jej dokładnie przyglądać.
- Nic ci nie jest?- spytał ale ona nie była w stanie nic wydusić, wciąż będąc w szoku po zobaczeniu zmasakrowanych zwłok napastnika.
- Laura?! Proszę powiedz, że nic ci nie jest!- dopiero zmiana tonu partnera przywróciła kobietę do rzeczywistości.
- N...nie.- zaprzeczyła- Nie, wszystko dobrze.-
Android westchnął z ulgą i przycisnął zielonooką do siebie po czym zaczął głaskać ją po głowie.
Pani kapitan odwzajemniła uścisk.
CZYTASZ
D.E.C.A.D.E |dbh.ff|
FanfictionWhen injustice becomes law... Resistance becomes duty... ---------------------------------------------------------- Po dwunastu latach od odzyskania wolności, androidy i ludzie nauczyli się się koegzystować ze sobą bez konfliktów. Nie wszystkim jedn...