- Zastanawiam się co moglibyśmy zrobić z "tym".- Laura wskazała na rejestr porwanych przez żołnierzy CyberLife.- Niewiele. Ale spójrz tutaj.- North wskazała na jedną cześć tabeli. Widnieli tam zbiegowie z fabryk lub więzień. A konkretniej cała ekipa z dawnego Jerycha, sama Laura oraz...
Hank Anderson, Jeremy i Amelia "Humpries" dawniej Anderson, android YK500 ludzkie imię Alice i android RK900 ludzkie imię Richard.
- Kamień z serca...- powiedziała ucieszona kobieta uświadamiając sobie, że wszyscy najbliżsi jej porwani najprawdopodniej są bezpieczni w jakimś ukryciu.
- Kara! Luther! Gavin!- zawołała zielonooka, a wywołani podeszli do niej.
- Patrzcie.- powiedziała wskazując na ekran- Wasi uciekli.-
Stojąca obok Laury, AX400 westchnęła z ulgą.
- Skubani.- stwierdził Reed- Wiedziałem, że się wyrwą.-
- Zobaczcie co znalazł Simon.- do grupki dołączyli Markus i blondyn.
- Dzisiaj porwani będą wywożeni z Detroit do Lansing. O północy będą przejeżdżać przez Capitol Park.- wyjaśnił Simon- Trzy samochody dużego kalibru. W środku sumarycznie sześciu strażników i kto wie ilu porwanych.-
- Co proponujecie?- spytał Gavin.
- Odbijemy ich.- Markus klasnął w dłonie.
*****
- Ty cholerna maszyno!- Alma wykonała jeden zamach i uderzyła RK800 w twarz.Android był zbyt rozkojarzony po ostatnich wydarzeniach.
Pocałunek tamtej kobiety wywołał błędy w oprogramowaniu, a jego systemy wyświetlały mu jakieś dziwne projekcje. Zupełnie tak jakby już kiedyś coś takiego się wydarzyło.- Czemu jej nie złapałeś?! Idiota! No po prostu idiota!- wydzierała się Alma.
- Następnym razem...- dodała po chwili- Następnym razem jak zobaczysz Laurę Humpries masz ją zabić! Zabić słyszysz mnie?! Nie obchodzi mnie jak!-
- Tak jest pani Norton.- powiedział Connor, nie będąc jednak pewny swojej odpowiedzi.
*****
- Ale tu mało miejsca...- wymamrotał Hank, gdy cała grupa zmieniła miejsce kryjówki i ze starego mieszkania porucznika przeniosła się do kawalerki, w której kiedyś mieszkał detektyw Reed.
- Wiem. Ale lepszego wyjścia nie mamy. Tu nikt nas nie będzie szukał.- wyjaśnił Richard po czym podszedł do łóżka, na którym właśnie w najlepsze spały Alice i Amelia.
- Ciężkie dni mieliście co?- zapytał android, Jeremy'ego, który zajął fotel obok rozkładanego tapczanu.
- Najpierw musieliśmy uciekać przez okno domu. Potem przez autostradę, a na końcu spierdoliliśmy własnej babci z auta. Nie. Nie mieliśmy ciężkich dni.- odparł ironicznie chłopak.
- Młody...- skarcił go Hank- Bez przekleństw... chwila, jak to uciekliście babci?-
- Normalnie.- szesnastolatek wzruszył ramionami- Chciała nas wywieźć z miasta. Byliśmy już w drodze na lotnisko, gdy stanęła na światłach. Wtedy wyskoczyliśmy z auta.-
- Moja krew.- porucznik aż się wzruszył.
- A ty Rich? Gdzie ją znalazłeś?- spytał Jeremy wskazując na Alice.
- Byliśmy w jednym transporcie do Lansing. Gdybyście słyszeli i widzieli jak oni ją traktowali... okropieństwo...- westchnął RK900.
- Chodźcie zobaczyć!- zawołał Hank i wskazał na ekran swojego laptopa.
Oczom zebrany, a dokładnie porucznika, Richarda i Jeremy'ego ukazał się film na stronie z wiadomościami.
- To prezydent Warren.- rzekł nastolatek- I... i mama?-
- Tak.- stwierdził jego dziadek- Wygląda na to, że Laura zawsze jest o krok przed swoimi przeciwnikami.-
*****
O jedenastej czterdzieści pięć wieczór ekipa "zbiegów" wyszła z kanałów wprost w samym sercu Capitol Park.
- Od czego zaczynamy?- spytała Layla, a wtedy Laura wskazała na drony
policyjne latające nad nimi.- Nie możemy ich zestrzelić. Za głośno będzie.- stwierdziła zielonooka.
- Ja się tym zajmę.- do rozmowy dołączył Markus.
- Weź ze sobą jeszcze kogoś.- poradziła brunetka, na co RK200 skinął ręką na Josha.
Obaj panowie dość sprawnie wzięli się do rzeczy, podczas gdy Layla, North i Laura przeciągnęły przez całą długość ulicy znak z pobliskiej budowy.
Następnie androidka z warkoczem zhakowała go żeby wyświetlał napis "DROGA ZAMKNIĘTA".
- Dobra. To teraz tak jak się umawialiśmy.- nakazała brunetka- Idziecie na drugą stronę do Gavina. Ukryjcie się dobrze.-
Jej towarzyszki skinęła głowami i udały się we wskazanym kierunku.
Za pomocą wskaźnika laserowego dały policjantce znać, że czekają na rozkazy.W tym czasie, Markus wraz z Simonem i Joshem zdezaktywowany drony policyjne i wyłączyli monitoring uliczny.
Wszyscy sprawdzili swoje bronie po czym ukryli się za taksówkami Detroit.Punktualnie o północy trzy wozy konwoju przewożącego więźniów wjechały na ulice.
Po chwili musieli się zatrzymać, gdy zobaczyli znak informujący o zablokowanej drodze.- Serio, kurwa?- zapytał jeden z sześciu ludzi, którzy wyszli z wozów.
Laura wykorzystała moment nieuwagi mężczyzn i zakradła się do ostatniego wozu, wyciągnęła nóż i kilkukrotnie wbiła go w prawą tylnią oponę, a potem w prawą przednią.Nie zdołała jednak wrócić do kryjówki. Dlatego stanęła na występie z tyłu jednej z furgonetek jednocześnie trzymając się metalowego uchwytu, na którym zaczepiona była kłódka.
Pojazd odpalił ale nie ruszył.- Masz pocięte opony.- stwierdził jeden z kierowców wskazując na "dzieło" Laury- Wygląda na to, że mamy towarzystwo...-
- Sprawdźcie wasze wozy.- nakazał mężczyzna, którego koła zielonooka zniszczyła po czym przeładował broń- Ja się rozejrzę.-
Na to właśnie kobieta czekała.
Gdy uzbrojony mężczyzna oddalił się przeszła na stronę kierowcy, wyrwała drzwi od samochodu z ręki prowadzącego pojazd i zagroziła mu bronią.Kiedy ten wysiadł, brunetka z całej siły uderzyła go z kolby w głowę. Przeciwnik osunął się na ziemie.
- Uważaj!- zawołała nagle North i Laura dostrzegła drugiego z mężczyzn, który stał tuż za nią.
W tamtym momencie, gdyby nie Simon, który pojawił się znienacka i znokautował mężczyznę, czarnowłosa musiałaby uciekać przez auto.
- Nic ci nie jest?- spytał blondyn, a jego towarzyszka pokręciła przecząco głową po czym wyjęła zza paska dwa klucze i zniszczyła kłódkę na tylnej klapie wozu.
- Wychodzić!- nakazała, wyciągając pierwszą z brzegu osobę na zewnątrz- Szybko!- dodała łapiąc za rękę kolejnego porwanego i popychając go lekko w stronę gdzie znajdowali się North, Layla i Gavin.
Pozostała cześć grupy zajęła się pilnowaniem ratowanych osób.
W międzyczasie Laura dostrzegła, że ma obie ręce poobcierane. Nie dziwota w sumie po całej tej akcji.Chcąc dać upust swojej złości na Almę podeszła do "przystanku" dla androidów i odcisnęła na jego szklanej osłonie ślad swoich dłoni.
Jeden niebieski, a drugi czerwony.
- Zawsze o jeden krok przed tobą.- pomyślała.
CZYTASZ
D.E.C.A.D.E |dbh.ff|
FanficWhen injustice becomes law... Resistance becomes duty... ---------------------------------------------------------- Po dwunastu latach od odzyskania wolności, androidy i ludzie nauczyli się się koegzystować ze sobą bez konfliktów. Nie wszystkim jedn...