Z.B.I.E.G.O.W.I.E

251 21 5
                                    


Laura czuła ból. Rozdzierający ból całego ciała.
Paliło ją poparzenie po paralizatorze, piekło ją gardło łaknące wody...

Piekły ją też oczy od łez. Bała się. Nie miał pojęcia gdzie się znajduje, ani gdzie jest teraz jej rodzina.

Gdy odzyskała ostrość wzroku dostrzegła, że jest w tym samym bydynku, w którym ostatni raz widziała Connora. Leżała na pryczy w celi, a jej nadgarstki były ze sobą złączone kajdankami.

Kobietę ogarniało poczucie beznadziejności ale nie mogła sobie pozwolić by ono ją przytłoczyło. Musiała działać. Musiała znaleźć swoje dzieci, a potem ostrzec defekty przed zagrożeniem.

Nagle do jej celi wszedł strażnik CyberLife.
Brunetka od razu stanęła na równe nogi w oczekiwaniu na najgorsze.
Ten mężczyzna był jednak inny.
Nic nie mówił ani jej nie atakował. Podał jej natomiast obszerną, męską bluzę.

- Ubierz to.- szepnął, a wtedy kobieta rozpoznała jego głos.

- Gavin?- spytała- Jak tyś tu..?-

- Nie ma czasu na wyjaśnienia. Załóż. Musimy iść do naszych. Szybko.- pospieszył Reed.

Zielonooka w dość nieporadny z powodu kajdanek sposób ubrała bluzę i założyła kaptur na głowę.

- Teraz cię wyprowadzę na zewnątrz. Nic nie mów, nie zwracaj na siebie uwagi i pod żadnym pozorem się nie zatrzymuj.- nakazał Gavin, a jego towarzyszka postąpiła zgodnie z jego zaleceniami.

Kobieta wyszła z celi i zaczęła iść w  stronę drzwi firmy. Już prawie udało jej się wyjść, gdy jeden ze strażników podszedł do Reeda.

- Co robisz?- spytał.

- Było podejrzenie, że  typek próbował ukraść nieco części. Monitoring pokazał, że jest czysty. Wypuszczam go.- blefował detektyw.

Strażnik chwile patrzył na Laurę ale, na szczęście, nie dostrzegł jej twarzy.
Oddalił się po krótkiej chwili.

Policjantka i jej towarzysz opuścili siedzibę CyberLife po czym udali się do samochodu mężczyzny.
Tam Reed pozbył się kombinezonu i odpalił pojazd. Jechał z wyłączonymi światłami aby nie zwracać na siebie uwagi.

Wkrótce znaleźli się na osiem dziewięć cztery jeden Lafayette Avenue.

- Dom Carla Manfreda?- Laura wytrzeszczyła oczy w zdumieniu.

- Nie pytaj tylko chodź.- Reed zaparkował nieco dalej i dwójka wysiadła z pojazdu po czym udała się pod drzwi.

Jednak wbrew normom detektyw zapukał trzy razy w okno.
Zasłona odsunęła się na kilka milimetrów, a potem zasuwa w drzwiach drgnęła i one się otworzyły.

- Masz ją?- w progu stanął Josh.

- Mam. Wpuść nas, bo ona zamarznie.- rzekł Reed, a android zreflektował się widząc , że policjantka ma na sobie tylko bluzę.

Po chwili zarówno ona jak i detektyw znaleźli się wewnątrz budynku.

- Laura!- do uszu kobiety dotarło westchnienie ulgi, gdy jej przyjaciółka North przytuliła ją.

W domu Carla Manfreda oprócz niej był jeszcze Markus, Josh, Simon oraz Kara i Luther.

To do nich brunetka skierowała swoje kroki.
Pamietała, że z nimi była jeszcze mała dziewczynka. Android dziecko o imieniu Alice.

Widok zapłakanej AX400 wyjaśnił jej jednak wszystko.

- Porwali Alice?- spytała z niepokojem w głosie licząc, że jej rozmówczyni mimo wszystko nie potwierdzi tej strasznej informacji.

D.E.C.A.D.E |dbh.ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz