Widząc, znajome tereny odetchnąłem z ulgą. Cztery miesiące z dala od Forks to stanowczo za dużo.
Zbliżając się do chatki, w której zapewne wszyscy już na mnie czekali, przeobraziłem się.- Jacob! Dobrze cię widzieć. - podbiegła do mnie Lilly, mała dziewczynka o niezwykłej sile, ściskając mnie jak najmocniej.
- Ciebie też. - przyjżałem się jej uważnie. - Chyba urosłaś. - zauważyłem.
- Tak, i już niedługo do was dołączę. - powiedziała dumnie podnosząc głowę.
- Oby nie. - skwitował jej ojciec pojawiając się na werandzie. - Jak wschodnia granica. - nie zwlekał.
- Oczyszczona. - kiwnąłem twierdząco głową. - Inni już dotarli? - byłem ciekaw o moich przyjaciół.
Podzieliliśmy się, mnie przypadł wschód, Jasper, Caleb i Mia mieli północ, Dylan i Liam południe, a Derek zachód.- Przed wczoraj. - wychyliłem się aby zajrzeć do środka, co nie obeszło uwadze Ricka. - Nie ma ich. Już dziś poszli do tej waszej rudery.
- Masz na myśli szkołę. - zaśmiałem się.
- Jacob! - usłyszałem głos Trish, kobiety, która traktowała mnie jak wnuczka. Była jedną z najstarszych osób, z rodu.
- Niech ja na ciebie spojrzę. - powiedziała troskliwie, a następnie zmieniła ton patrząc na Ricka.
- A ty co! Zawracasz mu głowę?! Chłopak musi odpocząć, chodź dam ci coś do jedzenia. - pociągnęła mnie za sobą prowadząc do kuchni.Usiadłem przy drewnianym stole tuż obok Lilly, opychającej się od pewnego czasu babeczkami.
- I co, dobre? - zapytałem widząc jak pazernie przysuwa je do siebie.
- Bardzo. - odparła z napchanymi ustami.
- Mówię ci, należało mu się. - z zewnątrz dobiegły mnie znajome głosy.
- Caleb! Żarcie się kończy! - zawołałem, a chłopak w sekundzie wskoczył do pomieszczenia.
- Gdzie...siema Jacob. - odparł rozczarowany.
- Ciebie też dobrze widzieć. - odparłem w chwili gdy przyszli pozostali.
- Długo ci zeszło. - Mia zabrała mi z przed nosa ciasto, które właśnie dostałem.
- Ejj! - są pewne zasady, co nie?
Nagle wszyscy zerwaliśmy się jednocześnie z miejsca, wyczuwaliśmy kłopoty.
Wampiry, były na naszym terenie.- Co jest? - Lilly skoczyła z miejsca.
Żadne z nas nie odpowiedziało, wszyscy biegliśmy właśnie w stronę lasu.
Caleb odepchnął się od pnia zmieniając w locie.- Powinienem był to opatentować. - skomentowałem. Przyznaję, często nasza telepatia wiele ułatwiała.
- Za późno. - wyprzedził mnie.
Zbliżaliśmy się, coraz bliżej, mój węch mówił mi, że są na wyciągnięcie ręki, gdy dostrzegłem ruch.
- Czujesz? - Derek nagle się zatrzymał.
- Ludzie. - zacząłem biec ile tylko sił za zimną bestią, kierującą się w kierunku swojej przyszłej "ofiary".
Byłem prawie na miejscu, gdy wyczułem coś niepokojącego, krew.Gdy dotarłem na kraniec lasu, dostrzegłem sztywniaka zbliżającego się coraz bliżej wystraszonej dziewczyny osłaniającej chłopaka, całego we krwi.
Wybiegłem z krzaków rzucając się na niego, jednak byłem zbyt wolny.
Szybko się uchylił, ruszając wgłąb lasu, a tuż za nim pognała Mia wraz z Jasperem.Zasapany podniosłem głowę, zwracając uwagę na przerażoną dwójkę.
Chłopak powoli, krok, po kroku cofał się, a ona... moje zmysły zaczęły wariować, gdy tylko napotkałem jej wzrok.
Co się ze mną dzieję? Całe życie przeleciało mi przed oczami, czułem się tak jakbym zyskał część siebie, coś czego od zawsze mi brakowało.
Już nie grawitacja trzymała mnie przy ziemi, tylko ona. Nic innego się nie liczyło. Czułem, że dla niej zrobię wszystko. Będzę jakim zechce.
Nie wierzyłem w to co właśnie się stało, wpoiłem się w obcą, nie, teraz już była moja, musiała być.
Mój instynkt przepadł w momencie gdy ją spotkałem, nie chciałem tego!
Dlaczego to musiało przydarzyć się akurat mnie?!
Teraz moje życie było w jej rękach.
![](https://img.wattpad.com/cover/170786658-288-k323278.jpg)
CZYTASZ
Wpojenie
Kurt Adam"Już nie grawitacja trzyma cię na Ziemi, tylko ona. Nic innego się nie liczy. To dla niej zrobisz wszystko. Będziesz jakim zechce."