Idiota. Nim właśnie byłem.
Ale jak mogłem zachować obojętność? Przecież ona miała być moja, a nie tego frajera.
Spojrzenia przepełnione zdumieniem wypalały mi dziurę w żołądku, zwłaszcza jej.
Jednak błysk, który dostrzegłem w oczach dziewczyny tylko mnie uświadomił w przekonaniu, że zrobiłem słusznie.- Grabisz sobie. - oszołomienie moimi słowami musiało w końcu minąć, ale czy na pewno? Dlaczego nadal trzymał ją za rękę?
- Jacob daj spokój. - przed szereg wyszedł Caleb. - Nie ma sensu...
- Raz. - zacząłem odliczanie, nie chcąc dłużej słuchać kazań przyjaciela.
Kevin jednak jak przystało na sportowca, nie zorientował się, co miałem przez to na myśli.
- Liczę tylko do trzech, więc radzę, zabieraj łapę. - spojrzałem obojętnie na zegarek. - Dwa.
Chłopak z kpiącom miną chciał odejść, zabierając ze sobą brunetkę.
- Dwa i pół! - zawołałem widząc jak odchodzi śmiejąc się głośno.
- Ej, ale nie mówcie, że gościa nie ostrzegałem. - zwróciłem się do przyjaciół. - Trzy!- Tylko nic mu nie połam. - cały Derek, martwił się nawet o wrogów.
Bez uprzedzenia podszedłem do Kevina łapiąc go za ramię.
- A mówiłem. - powoli zacząłem miażdżyć jego rękę, wrzeszczał przy tym jak nienormalny, ściągając na nas uwagę uczniów.- Zostaw go! - Czemu ona tak się nim przejmowała?
Gdy puścił mą ukochaną, zwijając się z bólu, postanowiłem dać mu spokój.- Zwariowałeś?! - przykucnęła obok tego mięczaka, chcąc mu pomóc.
Tłum zgromadzony obok robił zbyt wielkie zamieszanie, musiałem szybko zakończyć to przedstawienie.- Przecież nic mu nie złamałem. - odparłem obojętnie, jednym ruchem stawiając ją na nogi. - Będziesz grzeczna? - stała przedemną z wściekłą miną.
- Że niby co?! - tak wiem, to było głupie pytanie.
- Czyli nie...- stwierdziłem podchodząc bliżej niej. Nim zdążyła zareagować objąłem ją, aby następnie przeżucić przez ramię.
- Chyba kpisz! - zaczęła z całej siły tłuc pięściami w moje plecy. - Puszczaj!
- Nigdy. - zaśmiałem się idąc w kierunku wyjścia ze szkoły.
Tuż za budynkiem stołówki postanowiłem, trochę jej odpuścić.
- Pozwę cię, zobaczysz! Myślisz, że kim jesteś aby robić takie rzeczy?! Czy w ogóle... - zamarła, kiedy zbliżyłem się do niej tak blisko, że plecami dotknęła ściany budynku.
Z dumą mogłem stwierdzić, że była w pułapce.
- Oo..ddsuń.. ss..ię...- jej twarzy oblał duży rumieniec. Pomimo iż było to przyjemne widząc ją zestresowaną, postanowiłem spełnić tą wolę.- Jesteś masochistką? - wypaliłem prosto z mostu.
- Jesteś nienormalny? - nienawidziłem, kiedy ktoś odpowiadał pytaniem, na pytanie.
- Odpowiedz. - naciskałem.
- Nie! - odparła szybko, widząc że chce znów podejść.
- To czemu z nim byłaś? - oparłem ręce o ścianę, uniemożliwiając jej ucieczkę.
- Byłam? - znów to zrobiła...to naprawdę frustrujące.
- No chyba nie masz zamiaru z nim chodzić?
- To nie twoja sprawa! On jest moim chłopakiem, a ja jego...- zdobyła się na odwagę aby spojrzeć w moje oczy, ale wtedy znów zaniemówiłam.
To działało w dwie strony, wiedziałem że ona też to odczuwa, odczuwa naszą więź.- Będziesz moją dziewczyną. - rzuciłem nie przemyślawszy tego wcześniej.
Jednak nic nie odpowiedziała, bez słowa wpatrywała się w moje oczy, jakby szukając w nich odpowiedzi.- Kim jesteś? - wiedziałem, że będę musiał powiedzieć prawdę, to będzie nieuniknione, jednak nie teraz...nie tak szybko.
- Twoim przeznaczeniem. - obróciłem to w żart, chcąc za wszelką cenę wybrnąć z tego pytania.
Zamierzałem właśnie ją pocałować, kiedy dostrzegłem kątem oka jak jej dłoń zbliża się w kierunku mojego policzka, szybko zareagowałem łapiąc ją za nadgarstek.
- Nie chcę abyś złamała sobie rękę... - po czym dodałem. - ...a pocałuje cię dopiero wtedy gdy mi na to pozwolisz.- Chyba się nie doczekasz. - stwierdziła oschłym tonem, a w tle rozbrzmiał głośny dzwonek, nawołujący na lekcję.
- Muszę iść. - chciała odejść, ale zastawiłem jej drogę.- Puszczę cię, tylko podaj mi swoje imię. - chciałem wiedzieć co odpowie.
- Taylor. - próbowała mnie wyminąć, ale na próżno.
- Nie pasuje do ciebie. - stwierdziłem całkiem szczerze.
- Wszyscy tak do mnie mówią...
- Ja to nie wszyscy. - zniecierpliwiona spuściła wzrok.
- Katherine Taylor. - przyznała w końcu.
- Kat, podoba mi się. - stwierdziłem, ale dziewczyny już nie było.

CZYTASZ
Wpojenie
Werewolf"Już nie grawitacja trzyma cię na Ziemi, tylko ona. Nic innego się nie liczy. To dla niej zrobisz wszystko. Będziesz jakim zechce."