Wpis 3

96 17 1
                                    

Dziewczynka zamrugała nie wiedząc co odpowiedzieć. Chłopak już zamierzał coś wyrzec, lecz jego towarzysz złapał go i zaczął ciagnąć do swojego stolika.
-Grantaire, Grantaire! Spokojnie...-chwilę siłował się z przyjacielem, który za wszelką cenę, przekonany o swojej racji chciał zostać. Grantaire przyciągnął dłoń dziewczynki do ust i ucałował.
-Ta to się nadaje! Ja wam mówię rozgromi całe wojsko! Przyjaciele... Dajcie spokój, bo ta rewolucja wam zbrzydnie... Po co się tu męczyć, skakać, biegać. Można usiąść, napić się i pomyśleć o swojej nędznej egzystencji na tym strasznym świecie. Wino się pije... I pije... A ono i tak kiedyś zmętnieje... Tak jak i my zmętniejemy, czy piękni, czy brzydcy jak noc. A co dk brzydkości... - nie zdołał dokończyć, gdyż ten sam chłopak, który próbował go odciagnąć od stolika zakrył mu usta.
-Zaczynasz bredzić, idź się porządnie wyspać, filozofie.
Grantaire odsuwając się podszedł chwiejnie do tego, który tak bacznie obserwował dziewczynkę.
-O, Apollinie! Rewolucji pragniesz, nie wiadomo po co... Nie rozumiem cię, ale w ogień za tobą wskocze.
"Apollin" skierował idealnie wyrysowaną twarz ku niemu.
-Precz ode mnie - odsunął go od siebie i wstał. Dziewczynka uznała, że imię pasuje do niego. Gdyby miała namalować tego boga greckiego, namalowała by tego chłopca. Zmarszczyła lekko brwi. Student, jak student. Ten, który panicznie oglądał swój język również wstał i klepnął Grantaire'a w plecy.
-Jutro i tej samej porze?
Apollin kiwnął głową. Wszyscy wyszli razem płacąc karczmarce. Dziewczynka obserwowała ich i wróciła spokojnie do jedzenia. Mimo, że wiedziała, jacy są studenci, gdy ich obserwowała czuła bijące od nich ciepło. Wydawali jej się chwilowo nie groźni. Co jej szkodzi jutro też przyjść? No, chyba, że nie przeżyje do jutra. Będzie musiała zdobyć znowu trochę pieniedzy, ale z tym nie było żadnego klopotu.

Mała Iskierka W Sercu RewolucjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz