Wpis 16

45 3 1
                                    

Wbiegli do domu Enjolrasa. Próbowali złapać oddech, ciesząc się, że wreszcie mogą się nacieszyć tlenem, którego zaczynało im brakować podczas biegu.
-Gdzie Courfeyrac, Joly i Gavroche? - spytała zdyszana dziewczynka.



Jakby w odpowiedzi chłopcy wbiegli do mieszkania głośno rechocząc. Zatrzymali się, prawie potykając o framugę i odetchnęli z ulgą, widząc wszystkich w komplecie.
Dziewczynka przytuptała do Courfeyraca i przytuliła go mocno. Przez ten krótki czas stał się dla niej bliski. Cieszyła się, iż żandarmi go nie aresztowali. Gdy był bezpieczny, ona czuła ciepło na sercu.
-Wygląda na to, że dzisiaj prześpimy się tutaj - Prouvaire gwizdnął i usiadł na fotelu.



Mieszkanie było obszerne, skladało się z kilku pokoi. Widać było, iż właścicielem jest ktoś bogaty, lecz było na swój sposób ubogie. Meble kosztowały pewnie dużo, ale nie panował tam przepych.
Mężczyźni zgodnie się podzielili, kto gdzie śpi. Nie było z tym większego problemu, miejsce znalazło się dla każdego.
Dziewczynka podeszła do regału z książkami i popatrzyła na nie z zachwytem.
Jeszcze nigdy nie widziala tyle tomów!



Wzięła jedną księgę i przekartkowała. Nie rozumiała nic, ale w środku było pełno map, głównie Francji.
Wzięła inną i usiadła na podłodze. Oglądała pożółkłe strony z piękną czcionką. Przejeżdżała delikatnie opuszkami palców po zapisanym papierze. Przymknęła oczy i ostrożnie powąchała książkę, rozkoszując się zapachem tuszu.



Włożyła ją pod pachę i poszła do pokoju obok. Feuilly leżał już w łóżku. Wyglądał na bardzo zmęczonego. Dziewczynka zbliżyła się i obserwowala go z ciekawością. On, czując się obserwowanym, otworzył oczy i spojrzał na nią.
-Coś się stało? Jak chcą dalej pić, to powiedz im, że mnie nie ma.



Dziewczynka niepewnie położyła się obok niego i otworzyła książkę. Kompletnie zignorowała to, co powiedział do niej chłopak. Przewracała powoli strony udając, że czyta.
-A ty studiujesz?
Feuilly westchnął smutno i obrócił się w jej stronę.
-Nie mam czasu, muszę pracować.
Dziewczynka spojrzała na niego zaciekawiona.
-Ciężko pracujesz?
-Trochę...
Trwali tak w niezręcznej ciszy. Chłopak był zbyt zmęczony, żeby skupić się na rozmowie, a dziewczynka nie miała dużego doświadczenia na temat rozmawiania z innymi.
No i nie chciała przeszkadzać mu w spaniu.
Po chwili namysłu wytarła lekko rękawem brud z jego policzka.
On uśmiechnął się i zasnął.
Poprawiła mu kołdrę, zabrała książkę i wyszła.
Nie miała ochoty spać.
Usiadła na parapecie okna i patrzyła na uliczkę.
Było ciemno, choć latarnie rzucały blask na bruk, to i tak za dużo nie dawało. Pomyśleć, że jeszcze niedawno egzystowała całkowicie samotna... A teraz?



Pokręciła energicznie głową. Nie chciała rozmyślać nad swoim losem. Szkoda czasu na takie bzdury.
Może poszuka Grantaire'a. Ciekawiło ją, czy mężczyzna już śpi.
Wkroczyła do jakiegoś pokoju. Courfeyrac spał odkryty.
Śmierdziało troszeczkę od niego alkoholem.
Poszła do pokoju obok. Joly właśnie składał frak. Spojrzał na nią zaskoczony. Westchnęła i zajrzała do kolejnego pomieszczenia. Enjolras ładował mały pistolet, zerknął w jej stronę.



Dziewczynka patrząc na sufit upadła i zaczęła się trząść jakby dostała padaczki. Blondwłosy podszedł do niej zmartwiony i lekko poklepał ją po ramieniu.
-Co się stało?
-Gdzie... Jest... Grantaire - wyszeptała.
-Tam - pokazał jej drzwi, które pominęła, gdyż były słabo widoczne przez padający na nie cień. Dziewczynka usiadła, potarła czoło zażenowana i pokręciła głową z niedowierzaniem. Przytuliła Enjolrasa.
-Przyjaciel - pobiegła do pokoju Grantaire'a.

Mała Iskierka W Sercu RewolucjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz