2.To bardzo głupio zabrzmiało

9.8K 281 275
                                    

- Możemy się spotkać? To ważne.

- Czy dla ciebie chociaż raz coś nie było ważne, kiedy do mnie dzwoniłeś? - Westchnęłam. -Okej, pod warunkiem, że nie jest to jakiś kolejny głupi pomysł.

- Jesteś najlepsza. Przyjadę po ciebie o dziewiętnastej. - Rozłączyłam się.

Podniosłam się z łóżka i znów postanowiłam się przebrać. Od kiedy ja mam tyle ubrań? Może powinnam je komuś oddać? Tyle osób w potrzebie, a Scarlett Iris Mallow stroi się trzy razy na dzień. No cóż...

Założyłam zwykłe czarne legginsy i szary sweterek. Włosy związałam w kucyk i przeciągnęłam mascarą po rzęsach. Zeszłam na dół. Spojrzałam na zegar, który wskazywał godzinę osiemnastą czterdzieści dziewięć. Mama siedziała przy kuchennym blacie i czytała jakąś gazetę, popijając przy tym kawę.

- Dwie choinki w cenie jednej? - Mówiła pod nosem, a ja spojrzałam na nią z miną 'wtf'. Mama bardzo lubi święta Bożego Narodzenia. Co roku z tatą ozdabia cały dom. Spoko, ale ja się kurwa pytam, czemu te świąteczne lampki napierdalają centralnie w moje okno?

- Wychodzę. William chciał się spotkać. - Powiedziałam wciskając but na nogę.

- Powinnam mieć jakieś podejrzenia co do waszej dwójki? - Wyjrzała spod gazety.

- Nie. - Założyłam kurtkę i wyszłam z domu.

Chłopak zjawił się trzy minuty przed czasem. Wsiadłam do czarnego auta i od razu zadałam pytanie.

- Do rzeczy, o co chodzi? - Oparłam się o siedzenie, czekając na odpowiedź.

- Opowiem ci wszystko przy dobrej kawie. - Powiedział i pojechaliśmy do najbliższej kawiarni.

William to wysoki chłopak z wybuchowym charakterem. Laski na niego lecą, ale on jakoś bardzo się tym nie przejmuje. Jego ciemne blond włosy są zawsze ładnie ułożone, a zielone oczy czasami potrafią człowieka onieśmielić.

Po przekroczeniu progu Will poszedł zamówić nam coś do picia, a ja w tym czasie usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku. Chłopak po chwili do mnie dołączył.

- Więc słucham, w czym mogę ci pomóc? - Zapytałam, upijając kawę.

- To może głupio zabrzmi, ale chcę cię poprosić żebyś była moją dziewczyną... oczywiście na niby. - Gdy to usłyszałam, prawie zachłysnęłam się napojem.

- O tak, to bardzo głupio zabrzmiało. - Już chciałam wstać od stolika, ale William złapał mnie za rękę.

- To dla mnie bardzo ważne. Ja jestem gejem. - Jego wzrok po prostu błagał o pomoc. I choć nie widziałam w tym najmniejszego sensu, wiedziałam, że nie mogłam go tak zostawić.

- Dobra, teraz to jestem w szoku. - Powiedziałam faktycznie zszokowana.

- Kilku chłopaków ze szkolnej drużyny zaczęło wypytywać, więc muszę znaleźć sobie dziewczynę, w sensie na niby.

- Dlaczego ja? Przecież to się nie uda, nawet nigdy nie miałam chłopaka.

- Jesteś pragnieniem każdego ze szkolnej drużyny koszykówki. Właściwie to ilu już dostało od ciebie kosza?

- Stworzyłeś suchara. W sensie drużyna koszykówki, kosz. Nie ogarniasz? Spoko...

- Scarlett? - Nienawidziłam takiego tonu jego głosu.

- Ta?

- Pytam poważnie.

- Czy to jest jakieś przesłuchanie? Kilku zaprosiło mnie kiedyś na jakąś imprezę, ale to przecież nic takiego.

- No właśnie, więc jeśli będziesz udawała moją dziewczynę, nigdy w życiu ich podejrzenie o tym, że jestem gejem się nie potwierdzi. - Wzruszył ramionami.

- To niedorzeczne, rozumiesz? N-i-e-d-o-r-z-e-c-z-n-e.

- Wcale nie, to genialne. - Wystarczyło, że się uśmiechnął i miał mnie w garści. Nie potrafiłam mu odmawiać, znamy się bardzo długo i w życiu nie pomyślałabym, że woli chłopców, ale cóż, życie potrafi zaskakiwać.

- Wiedziałam, że to spotkanie to zły pomysł... - Zawahałam się. - Dobra, zgadzam się.

- E tam, wiedziałem, że się zgodzisz, ma się to coś. - Puścił oczko.

- Zaraz mogę z tobą zerwać, oczywiście na niby.

Przez kolejną godzinę rozmawialiśmy o tym, jak ma to wyglądać. Jedyny plus w tym wszystkim to darmowa podwózka do szkoły. Będę udawała dziewczynę mojego kolegi geja. To wcale nie brzmi dziwnie, ani trochę, to całkiem normalne.

scarlettmallow: baby ♥ @williamx

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

scarlettmallow: baby@williamx

williamx, clarissaw, emnelson and 301 more

comments:

emnelson: i ja o niczym nie wiem?!

williamx: buziaki <3

clarissaw: co tu się dzieje? oj scar kochanie, będziesz się tłumaczyć

chris.s: uu stary, tego się nie spodziewałem

Zbliżała się godzina dwudziesta czwarta, więc mój chłopak na niby odwiózł mnie do domu. Weszłam do środka, ale wszędzie panowała kompletna cisza i ciemność. Zapaliłam światło i podeszłam do kuchennego blatu, na którym leżała kartka z napisem:

Przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale spieszyło nam się. Jesteśmy u babci. Wrócimy po weekendzie, buziaki. Mama.

Hmm, to oznacza, że jeśli dziś jest piątek to mam dwa dni spędzone samotnie w domu.
Wróciłam się aby zdjąć buty i kurtkę. Następnie otworzyłam lodówkę i zjadłam coś zupełnie randomowego. Wypiłam soczek pomarańczowy i poszłam do swojego pokoju.

Ciągle myślałam o tym, o co poprosił mnie William. Nie lubię takich sytuacji, więc zupełnie mi to nie na rękę.

Wyjęłam z szafy piżamy i pomaszerowałam do łazienki. Wykąpałam się i wykonałam swoją wieczorną rutynę. Założyłam piżamki i wskoczyłam pod kołdrę. Przejrzałam jeszcze social media i zasnęłam.

Love Runs OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz