20.Imprezę czas zacząć

4.2K 190 48
                                    

- Myślę, że w tej wyglądasz w porządku.

- O poprzednich dwunastu mówiłaś to samo.

- Powinnyśmy skończyć na pierwszej bo przecież wyglądałaś w porządku.

- Scar nie podnoś mi ciśnienia i mnie nie denerwuj. Idę założyć jeszcze czarną, gdy zapytam cię jak w niej wyglądam, bądz bardziej kreatywna.

- Jest dwunasta godzina, chcę spać. - Obudziła mnie o jedenastej, a przecież jest sobota.

- Zaraz wracam. - Ona naprawdę potrafi podporządkować sobie człowieka.

Po chwili wyszła z łazienki i muszę przyznać, że teraz wyglądała lepiej niż w porządku.

- I jak? - Zapytała z podniesioną brwią.

- No taka nie za ładna, nie za brzydka.

- Scar!

- Przecież żartuję. Wyglądasz ślicznie, jak w każdej poprzedniej. - Uśmiechnęłam się i rzuciłam się na łóżko.

- A ty czemu jeszcze nic sobie nie wybrałaś?

- To bardzo proste. Słuchaj mnie uważnie. Nic sobie nie wybrałam, ponieważ nie idę. - Wypowiadałam każde słowo powoli, aby mnie dobrze zrozumiała.

- Nie żartuj sobie. No wiesz, Ash też będzie.

- To w sumie zabawne bo właśnie dlatego nie zamierzam tam iść.

- No dawaj, będzie fajnie.

- Szczerze wątpię. - Uśmiechnęłam się najsłodziej jak potrafiłam i nakryłam się kocem.

- Szczerze nie interesuje mnie to. Ja ci coś wybiorę.

Podeszła do szafy i po chwili rzuciła we mnie czarną sukienką z wycięciami na placach. Była całkiem ładna, ale i tak nie miałam zamiaru wychodzić z domu.

- Ładna, ale nie idę.

- Sztywniara.

- Chyba ty.

- Udowodnij, że potrafisz się bawić i idź ze mną na tą imprezę. - Założyła ręce na biodra w oczekiwaniu na moją odpowiedź.

- Nie muszę nic nikomu udowadniać.

- Więc dla mnie będziesz sztywniarą, sztywniaro.

- Dobra, ale jak coś będzie nie tak to wracam do domu. - Rzuciłam w nią sukienką.

- Zrobisz co będziesz chciała. - Wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Wiedziałam, że już nie zasnę, więc zeszłam na dół, żeby coś zjeść. W kuchni przy stole siedział dziadek.

- Witaj Scar, jak minęła ci noc? - Uwielbiałam jak się uśmiecha, mimo wielu problemów i trudnych sytuacji, przez które musiał przejść z jego twarzy nigdy nie schodził uśmiech.

- Cześć dziadku, bardzo dobrze, a tobie?

- Twoja babcia obudziła mnie z samego rana, nie wyspałem się. - Jesteśmy w podobnej sytuacji, ja też się nie wyspałam.

- Kobiety takie są, nic na to nie poradzisz.

Doszłam do wniosku, że nie mam siły robić sobie śniadania, więc wzięłam jabłko i wyszłam z kuchni, żeby iść na górę.

- Miłego dnia dziadku!

- Wzajemnie wnusiu, wzajemnie. - Oby był miły.

W sumie to nie wiedziałam, o której mam być gotowa, a dochodziła godzina trzynasta, więc znowu położyłam się do łóżka. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc wzięłam telefon, odłączając go od ładowarki.

Love Runs OutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz