rozdział 13

384 10 2
                                    

Promienie słońca przebiją się przez okno nie no żartowałam leje jak z cybra.
Cały dzień pada deszcz a ja siedzę w tym pokoju. Boli mnie kostka i jestem  głodna nikt tu nie poszedł.

Mam wyżuty sumienia  że w moją ucieczkę wplotałam  straszą kobietę mam jednak nadzieję że nic jej Alan nie zrobił konsekwencje powinam ponieść ja to ja jak głupia myślałam że nikt nie zauważy mojej ucieczki.

Słyszę kroki.

Słyszę przekraczający się klucz w drzwiach i widzę wchodzącego do pokoju Alana jest ubrany w zwykłe jensy i  podkoszulek w ręku trzyma  talerz z  jedzienia i butelkom wody.
Podchodzi do mnie kładzie jedzenie i butelkę wody na ziemie i podchodzi do okna odwraca się tyłem do mnie wkłada ręce do kieszeni spodni.
-jedz - powiedział newrowo nawet na mnie nie patrząc.

Bez słowa wstałam z łóżka wzięłam jedzenie i zaczełam jeść a nastepnie popiłam wodą.

W pewnym momencie Alan się do mnie odwrucił patrzy na mnie swój im palącym wzrokiem.
-już zjadłaś - powiedział wściekły.
Pokiwałam głową na tak.
-coś się stało? - spytałam.
-NIE INTERESUJ SIĘ!!!- powiedział wściekły zabrał talerz i wyszedł trzaskając drzewami i zamykając je na klucz.

Ciekawe dlaczego był wściekły jak szerszeń? Może był wsciekły na mnie?
Może coś się stało? - pomyślałam.

Jest wieczór albo noc nie wiem wsumie ale jest ciemno.Słyszę tylko jak ktoś rzucą jakiś przedmiotami.
Boję się co jeśli to Alan i przyjdzie tu i zrobi mi krzywdę?

Niespodziewanie otworzyły się drzwi stanoł w nich Alan.

Po chwili był już koło mnie.
Był jakiś inny chyba był pijany i chyba nie tylko piajny miał wyraźnie powiększone źrenice.

To nie wróży nic dobrego- pomyślałam.

-i co mała tak źle wcześniej zemnom miałaś ? -spytał.
-nie -powiedziałam.
- milcz suko nie pytałem się ciebie o zdanie- powiedział wściekły.

Nastała cisza.

W pewnym momecie podszedł do mnie wzioł swoją rękę zaczął mnie  głaskać po moim policzku. Po chwili przerwał też cisze panującą w pomieszczeniu.
- może mi się odwiedzisz za swoje zachowanie? - powiedział drwioco.
-nie proszę idź do siebie - powiedziałam przestraszona.

Alan z nienacka z puliczkował mnie w moich oczch zebrały się łzy.

Łzy lecom mi po puliczkach przez szyje i dekold...

Swoją ręce przeniusł na moją talie a następnie z całej siły popchnoł mnie na łóżko łzy leciały mi po puliczkach tam gdzie jeszcze chwilę temu mnie uderzył Alan.
-prosze przestań - powiedziałam błagalnie.

Lecz na niego to nic podziało...

usiadł na mnie okrakiem  probowałam go odepchonć on nawet nie drgnoł. Swoim kolanem rozszerzył moje nogi jednom swoją reką złapał za moje dawa nadgarstki i przyszczepił je nad głową.
Całował usta żuchwe szyje aż po dekold.
Mój płacz zmienił się w ryczenie.
- błagam przestań proszę-powiedziałam błagalnym tomem krztusząc się własnym płaczem.

Jednym ruchem ściągnął zemnie sweter.
Jednom rekom trzymał mnie za nadgarstki a drogą wsadził mi pod plecy i odpiął mi stanik.
-PRZESTAŃ PROSZĘ !!!-krzynełam.
On sobie z tego nic nie robił..
Ponownie mnie całował od ust aż po brzuch a następnie Zaczął ugniatac moje piersi swoją ręką.
Zaczęłam się wierci pod nim.
-wiesz co te twoje krzyki i błagania jeszcze bardziej mnie podniecają- powiedział z drywinom.

Wpadłam w jeszcze wiekwszy płaczy o ile można wpaść w jeszcze wiekszy płacz. Zaczełam się wierci ale to nic nie dawało.

Sciognoł mi spodnie i jednym płynem ruchem rozerwał moją ostaniom część gardreroby.

Leżę pod nim naga nie ma jak się bronić zaraz mnie zgwałci mężczyzna który bronił mnie przed gwałtem...
Jeszcze wczoraj wydawał się taki niewinny że nic mi nie zrobi...
Myliłam się jestem taka głupia...

Siedział na mnie w rozkroku tak że jego kolana były koło moich bioder.

Rozsunoł pasek swoich spodni rzucił gdzieś na ziemie rozpią rozporek spodni sciognoł je a następnie ściągnął bokserki spojrzał mi w oczy z drwiną wpisaną na twarzy.

On gwałtownie we mnie wszedł aż po nasade krzyknełam płaczme przez ten ból który mnie przedł.
Zaczoł mocno rżnoć ani na chwilę nie zwolnił pracy bioder...

Ja z każdym jego ruchem bioder krzyczałam i  wbijam mu  paznokcie w jego plecy on nic z tego nie robi jak by mój krzyk płacz na niego nie działam jak by był w trasie.

W pomieszczeniu było słychać tylko mój płacz połoczony z  krzykiem i jego jękami...

Palił mnie palił mnie jego wzrok dotyk wszystko....

Po chwili on cały się pręży i w pewnmy momecie wypełnia mnie dawkom swojej spermy. Opada na mnie chowa swoją głowę w zagłębienie moje szyji.
On szybko odycha i dyszy.
Leżę podnim jak kłoda już nawet go nie odpycham...

Po krótkiej chwili wstaje że mnie ubiera się bez żadnego słowa i wychodzi jak gdyby nic...

Leżę na łóżku nie mam sił już płakać ani nawet się ubrać...

W moje głowie otwarzają się wydarzenia które działy się przed chwilą on mnie zgwałcił...

Zabrała mi jedynom rzecz jak do mnie należała...

Nie mam już siły żyć...

Nienawidzę go...

Porwana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz