rozdział 19

342 6 3
                                    

Całom noc nie spałam rozmyślałam co jeszcze złego się wydarz ale chyba nic gorszego być nie może....

Siedzę na podłodzie patrzę tempym spojrzeniem w sufit.

A jednak co cię nie zabije to ci rozpierdoli psychikę...

Chyba tak właśnie było mi pisane...

Nic nie przeżyć w życiu nie poznać chłopak moich marzeń i nie ożenić się nie mieć dzieci domu z ogrodem i nie pojeździć po świcie nie zobaczyć ciekawych miejsce. Nic kompletnie nic...

Tylko cztery sciany porywacza, gwałciciela i morderca w  jednej osobie...

Brzmi jak z  jakiegoś horroru ale to nie horror tylko moje życie...

Moje kurewsko do dupy życie...

Wstaje z podłogi i idę do kuchni po wodę bo w gardle mam normalnie  sahare.

Wchodzie do salonu i patrzę w tę miejsce gdzie wczoraj leżał martwy ciało Tofika.

Może umarł ale w moim sercu jest i będzie do końca moich dni...

Nie wymaże tego z pamiec niczego nie wymaże chodź bardzo bym chciała ale nie można mieć wszytkiego w życiu przecież...

                               ***

Idę do kuchi.

Nalewam sobie wody do szkalnki i powoli biorę ją do ust aby ugasić moje pragnienie.

Raptem do kuchni wchodzi Alan ubrany w  granatowy garnitur i śnieżno -białom koszule.

Pewnie wszytko drogę i nie może się zniszczyć -pomyślałam.

Muszę powiedzieć  Alan ze chce ciuchy na zmiane.
-Alan?- zapytałam nie pewnie.
-co?-spytał zdziwiony że mówię.
-chce się umyć-powiedziałam.
-to idź przecież wiesz gdzie łazienka-powiedział jak by to było oczywiste.
-ale ciuch na zmiane nie mam- powiedziałam.

Alan nic nie powiedział tylko zmierzył mnie wzrokiem i po chwili powiedział.
- zaraz ci dam- powiedział poszedł na górę.

Od dnia próby ucieczki nie byłam na górze.

Po chwili Alan przedł i podał mi ciuch a ja skiniem głowy podziękowałam i poszłam do łazienki.

Weszłam do łazienki rozebrałam się i weszłam pod prysznic dokładnie się umyłam a nastepnie wyszłam z kabiny i wytarłam swoje ciało ręcznikiem.

Do piero teraz przejrzałam się ciuchom jest tam szara bluzka na długi rekaw i czarne jeasy do tego komplet koronkowej bielizny ubierałam się w  ciuchy wyczesałam moje włosy i wychodzie z łazienki i do mojej "klatki"

Kilka godzi później

Siedzie w pokoju i jak co dzień myślę tylko to mi zostało...

Jestem ciewaka co z Mattem czy Alan go zabił czy jak ?

Patrzę na moje rany które się już goją... 
Szkoda że nie te psychiczne...

Z moich przemyśle wyrwał mnie dziwny hałas.

Pewnie alan pijany-pomyślałam.

Mam nadzieję że pójdzie sobie na górę spać i nie przyjdzie tu.

Drzwi z impetem się otwierają a moim oczom ukazuje się nie kto inny jak Alan.
-cześć skarbie steskniłaś się?-spytał z drwinom.

Nic nie odpowiedziałam.

Alan wyszedł z pomieszczenia i zamknoł za sobą drzwi.

Dziwne czyżby dał sobie spokuj mam nadzieję że tak -pomyślałam.

Porwana Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz