3

7.1K 503 76
                                    

Siedziałem na ławce. Na tej samej ławce, na której siedział Yoongi tamtego wieczoru. Miałem do niego napisać, a wciąż tego nie zrobiłem. Nie wiem o czym mógłbym z nim pisać, ani czy on w ogóle mnie pamięta i czy chciałby ze mną pisać. Ugh, za dużo myśli.

Siedziałem w telefonie z otworzonym chatem Mina, kiedy ktoś obok mnie usiadł i aż podskoczyłem.

- Yoongi hyung - powiedziałem, patrząc na niego. On patrzył w przestrzeń przed sobą i jakby się nad czymś zastanawiał.

- Cześć Jiminie - oparł się bardziej o ławkę i westchnął. Spojrzałem w miejsce, na które patrzył i przed oczami miałem te wszystkie obrazy. W końcu tu go pocałowałem. A teraz siedzę obok niego na tej durnej ławce i nie wiem co mógłbym powiedzieć - Masz czasem tak, że uwielbiasz coś, jednocześnie tego nienawidząc? - spojrzał na mnie, a ja patrzyłem w jego oczy przez chwilę, po czym szybko odwróciłem wzrok.

- Tak - westchnąłem - chciałbym o tym bardzo zapomnieć, ale nie potrafię. Bo pomimo tego wszystkiego co złe, istnieją też plusy. I chyba zbyt je uwielbiam, aby o nich nie myśleć.

- To słodkie - odwróciłem wzrok znów na niego, co było błędem bo jego uśmiech przyprawiał mnie o palpitacje serca. Nie wierzę, że tak swobodnie powiedziałem przy nim aż tyle. Jakby zdawał sobie sprawę, że mówiłem o nim... - Pogodziłem się już chyba z tym, że nie zapomnę. Tylko, że chciałbym zrobić coś dalej, a nie mogę bo nie dano mi na to szansy - zmarszczyłem brwi.

- O czym mówisz?

- Nie ważne - podniósł się z ławki i już myślałem ze odejdzie, a on odwrócił się w moją stronę - Idziesz? - skinąłem głową i pośpiesznie wstałem, idąc za nim. 

Chciałem wiedzieć dokąd idziemy, a jednocześnie nie chciałem pytać. Z resztą z nim mogłem iść wszędzie. Nie rozumiałem jak w przeciągu tygodnia tyle rzeczy mogło się stać. Miałem wrażenie, że Yoongi mówi o tamtej sytuacji, ale to było głupie. Nie mógł aż tak wziąć sobie tego do serca, prawda?

- Nie lubię jak ludzie stawiają mnie w sytuacji bez wyjścia - warknął, po czym kopnął kamyk na drodze. Czułem jakby zapomniał, że idę za nim i mówił teraz do siebie. Może nie powinienem się w to wtrącać.

- Zawsze jest jakieś wyjście - odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem. Przeszły mnie ciarki.

- Więc może to ja jestem ślepy i go nie widzę. 

- Hyung, ja się nie domyślę o co Ci chodzi. Powiedz mi, pomogę Ci - podszedł do mnie kilka kroków. Był tak blisko, że poczułem, że tracę oddech.

- Ktoś zrobił na mnie śmieszny żart, ale ja go odebrałem zbyt serio - zrobił przerwę - A nie mogę nawet mu na to odpowiedzieć bo nie wiem kim jest - obserwował mnie, a ja nie potrafiłem się nawet poruszyć. On mówił o mnie, teraz byłem pewien. Namąciłem mojemu obiektowi westchnień w głowie - I co Jiminie? Potrafisz na to zaradzić? 

Pokręciłem przecząco głową. Byłem na siebie zły. Chciałem coś zrobić, coś powiedzieć, czy nawet znowu go pocałować. A jedyne co zrobiłem to stałem tam, patrząc jak odchodzi.


the only chance • yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz