Rozdział 4

1K 100 133
                                    

NIESPODZIANKA!
nikt się nie spodziewał nowego rozdziału przed nowym rokiem haha!
(Po prostu dostałam takiej weny, że jakbym to odłożyła na później to bym tego już nie napisała) miłego czytania!

Na drugi dzień do mojego okna zapukała sowa. Pośpiesznie wpuściłem ją do środka i zabrałem od niej list. Był pognieciony i wyglądał jakby był pisany na szybko.

"Profesorze,
Jesteśmy w poważnych tarapatach. Grindelwald ma Credenca. Leta Lestrange nie żyje, ja ledwo uniknąłem śmierci i na dodatek Gellert wysadziłby połowę Paryża, gdyby nie my(Flamel, dwójka moich przyjaciół i Tezeusz). Jest bardzo źle. Musimy ostrzec ministerstwo, może czekać nas wojna.

Jak tylko znajdzie pan czas, niech się profesor ze mną skontaktuje. Powiem panu wszystko ze szczegółami.

Newt"

Rzuciłem list na biurko i przeklnąłem w duszy. Jak ja mogłem pomyśleć, że Gellerta da się tak łatwo powstrzymać. Przecież ma on popleczników, którzy skoczyliby za nim w ogień. Może i byłbym to ja, gdybym wtedy nie przejrzał na oczy, jaki jest naprawdę.

Zacząłem krążyć wokół pokoju myśląc. Co teraz będzie? Gdzie on może się teraz ukrywać? Przecież nie może wciąż być w Paryżu. Namierzyli by go. Co może teraz planować? Pewnie w tym momencie zabija jakiegoś mugola, bo mu się postawił.

Czułem się podłe. Może, gdybym w dzieciństwie odciągnął go od tego pomysłu, skończyłoby się to inaczej. Może nadal bylibyśmy ze sobą tak blisko, a on nie został postrachem całego świata.

Stop. Albusie. Przestań o tym myśleć. Pogarszasz swój stan psychiczny. Już dość myślałeś o nim przez ten tydzień.

Nie. Nie umiem. Nie umiem przestać o nim myśleć teraz, gdy mówi o nim każdy. Teraz, gdy w gazetach piszą o tym, co zrobił tym razem. W głębi serca cały czas coś do niego czuje. Muszę przestać. Albusie. Nie bądź miękki.

Ale jak?

Jutro wyjście do Hogsmeade. Pójdę razem z uczniami. Wypiję sobie razem z resztą nauczycieli po kuflu piwa kremowego i mi minie. Może przy okazji kupiłbym sobie jakieś dobre cuksy?

Ale do tego czasu, muszę zająć czymś myśli. Muszę postarać się nie myśleć o Gellercie.

Wtedy do głowy przyszedł mi pomysł. Zwierciadło Ein Eigarp. Przecież zawsze chodziłem tam, gdy chciałem odciągnąć od czegoś myśli. Zawsze pojawiały mi się w nim jakieś przyjemne wspomnienia, które od razu mnie rozluźniały.

Wyszedłem z komnaty i podążyłem w stronę 3 piętra, na którym znajdowało się owe lustro.

Gdy byłem już przed nim, zasłonięte było ogromną białą płachtą. Jednym machnięciem ręki ściągnąłem z niego materiał i wypatrzyłem się w moje odbicie, które po chwili zaczęło się rozmazywać, by pokazać na jego miejscu jedno z moich najcudowniejszych wspomnień.

Jednak gdy zobaczyłem to, co się w nim pojawiło, zamurowało mnie. Miałem ochotę, odwrócić wzrok i wrócić do mojego gabinetu. Ale nie zrobiłem tego. Wypatrzyłem się w taflę lustra.

Widziałem w nim mnie. Młodego mnie. Ale nie byłem tam sam. Obok mnie stał Gellert. Leżeliśmy obok siebie na trawie i patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili obraz się zmienił. Teraz znowu widziałem siebie. Stałem na przeciwko Grindelwalda, a nasze dłonie były złączone. Obaj patrzyliśmy sobie prosto w oczy, nic nie mówiąc. Gdy nagle obraz zmienił się po raz kolejny. Tym razem zwierciadło pokazało najlepszą chwilę całego mojego życia. Tą, którą pamiętam ze szczegółami aż do dziś. Moment, gdy zawierałem z Gellertem pakt krwi. Nacięliśmy swoje dłonie, zostawiając na nich rany, a następnie upuściliśmy po kilka kropel krwi do pięknie zdobionego wisiorka Grindelwalda.

I właśnie w tym momencie odwróciłem wzrok, spoglądając na moją rękę. Znajdowała się na niej podłóżna blizna. Ślad po nacięciu, które zrobiłem wtedy. Nigdy nie zaleczyłem jej w stu procentach. Chciałem zostawić sobie jakąś pamiątkę.

Gdy oglądałem bliznę, poczułem, że po moim pokoju spływa łza. Szybko ją otarłem i zaklnąłem w myślach.

Albusie. Nie rozklejaj się. To przeszłość. Żyjmy teraźniejszością. Dlaczego zwierciadło musiało pokazać mi akurat te wspomnienia. Nie chciałem ich widzieć... A może jednak chciałem? Przecież tego lustra nie da się oszukać.

Wtedy sobie przypomniałem. Nie miałem przecież o tym myśleć. Muszę zająć umysł czym innym. A jutro nie będę już o tym pamiętać.

Zasłoniłem mebel tym samym materiałem, co znajdował się na nim poprzednio i wróciłem do swojego pokoju, a resztę dnia spędziłem sprawdzając pracę uczniów, które oddali mi wczoraj.

×××

Następnego ranka wstałem z myślą, że dziś jest dzień, w którym mogę w końcu odpocząć i oczyścić umysł, od zbędnych myśli.

Podniosłem się z łóżka i podszedłem do szafy. Wciągnąłem na siebie kremowe spodnie i białą koszulę. Na to narzuciłem kamizelkę pod kolor spodni i płaszcz, po czym skierowałem się w stronę wioski.

Gdy przekraczałem bramy Hogwartu, w stronę Hogsmeade szła już duża grupa uczniów, którą szybko ominąłem.

W wiosce roiło się od ludzi. Sklepy wypchane były po brzegi, a w "Trzech Miotłach" nie było wolnych miejsc, więc postanowiłem poprzechadzać się między budynkami.

W międzyczasie udałem się też do Miodowego Królestwa, gdzie kupiłem dwie torebki cukierków o smaku truskawkowym i cytrynowym, a potem kontynuowałem spacer.

Gdy byłem niedaleko gospody "pod świńskim łbem" usłyszałem płacz, dobiegający z jednej z bocznych uliczek.

Zaniepokoiłem się. Co takiego może robić płaczące dziecko w jednej z opuszczonych uliczek? Poszedłem za dźwiękiem i zobaczyłem pod brudną ścianą małą dziewczynkę, zalewającą się łzami.

Podszedłem do niej powoli i przykucnąłem mówiąc spokojnie, z uśmiechem na ustach:

– Witaj... Co się stało?

Dziewczynka podniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy. Uśmiechnęła się szeroko i wyparowała. Po prostu. Tak, jakby była tylko zwykłym złudzeniem.

Podniosłem się do pionu i poczułem oddech na moim karku. A następnie, że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Przeszedł mnie dreszcz. Bałem się odwrócić i zobaczyć osobę stojącą za mną. Jednak gdy odezwała się, zesztywniałem i a moje oczy otworzyły się szerzej.

– Witaj... Albusie.


TAM TAM TAAAAAAM

POLSAT

~ Dla większego dobra ~ Grindelwald x Dumbledore ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz