Rozdzial 11

1K 58 95
                                    

Ja czytająca każdy rozdział po kolei, który napisałam:

Ja czytająca każdy rozdział po kolei,  który napisałam:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

•••

Dumbledore stał przytulony do Gellerta i właściwie sam toczył w głowie wojnę sam ze sobą, czy postępuje słusznie. To wszystko działo się tak nagle. Jeszcze jakiś czas temu spokojnie żył sobie w Hogwarcie nikomu nie wadząc, a teraz trwa w uścisku z byłym przyjacielem, który zabił mu siostrę uciekając i zostawiając go ze złamanym sercem, z mężczyzną, który zamordował setki ludzi i poszukują go aurorzy na całym świecie. Przecież gdyby ministerstwo się o tym dowiedziało, to Albus trafiłby do Azkabanu razem z Grindelwaldem.

Aż dziwne, czyż nie? Albus Dumbledore, tak potężny czarodziej, tak mądry, z zewnątrz wyglądający jakby nie odczuwał tak dużo uczuć, wewnątrz toczy ze sobą wojnę o to, jak ma się teraz zachować i czy postępuje słusznie. W zaistniałej sytuacji nie zachowywał się jak on sam. Blondwłosy czarnoksiężnik wciąż był jego słabością. Słabością, w której obliczu tracił wszelki zdrowy rozsądek, przez co stawał się bardziej wylewny. Było to zdecydowanie jego wadą. Był na siebie za to zły. Bardzo zły. Wiedział, że powinien być bardziej ostrożny, jednak nie umiał przezwyciężyć tego silnego uczucia.

Westchnął cicho i odsunął się od Gellerta na krok patrząc mu prosto w oczy.

– Postępuję źle, Gellercie – przymknął na chwile oczy, jednak po chwili znowu je otworzył – I ty o tym dobrze wiesz

– Wiesz, mój drogi. Czasami nawet osoby, które mają w sobie tylko światło, robią złe rzeczy. To nieuniknione, ale czasami te złe rzeczy, mogą okazać się tymi, które w najgorszych sytuacjach mogą uratować życie – odpowiedział mu patrząc na niego z tą swoją nieodgonioną od zawsze dumą w oczach

– Masz racje Gellercie. W stu procentach – rzekł Dumbledore nie spuszczając z niego wzroku – Nawet tym najbardziej dobrym, zdarza się czasami postąpić źle. A jedyne co ja robię źle w tym momencie to współpraca z tobą, nie powstrzymanie Credence'a. To, co teraz robię, może wpakować mnie do Azkabanu, ciebie również.

– Zdaję sobie z tego sprawę, Albusie – mruknął jakby już znudzony tą rozmową – Wszystkie moje czyny mogą skończyć się Azkabanem, a jak widzisz, nie poddaję się. Trwam dalej w mojej sprawie, zbieram popleczników, nie poddaję się. Nigdy też nie zwątpiłem w mój cel i właśnie to sprawia, że jeszcze mnie nie złapali. Zwątpienie w siebie, poczucie winy, jest przyczyną porażek, które odnosili przede mną inni czarnoksiężnicy.

Dumbledore westchnął tylko cicho patrząc na zegar na ścianie. Wyklinał w duchu sam siebie za to, w jakim kierunku zaszło to spotkanie. Nie był na to przygotowany. Nawet nie wypił przed tą rozmową kawy.

– Ta rozmowa schodzi na zupełnie inne tematy niż te, o których powinnismy rozmawiać – odchrząknął brodaty czarodziej – Pamiętaj, że obiecałem ci pomóc okiełznać Credence'a, a nie dołączyć się do twojej sprawy, więc o mnie jako o twoim popleczniku możesz zapomnieć – ostrzegł go, jednak Gellert zasmial się tylko cicho i wyminął go podchodząc do kanapy

~ Dla większego dobra ~ Grindelwald x Dumbledore ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz