Sobota. Uczniowie, jak i nauczyciele nie mają dziś zajęć, więc wszyscy mieli okazję na wypad do Hogsmeade. Jedyny dzień w tygodniu, w którym można się wyspać.
Nie w moim przypadku. Nie spałem dziś całą noc, z myślą co może się wydarzyć, gdy Gerellt jest na wolności. Leżałem w łóżku i wpatrywałem się bez ruchu w sufit. Na Wielkiej Sali trwało właśnie śniadanie, a ja ani pomyślałem na nie iść. Nie miałem ochoty.
Już nie raz słyszałem od innych ludzi, że mój charakter jest pokręcony jak lody włoskie. Raz umiem się czegoś bać i płakać jak o tym pomyślę, a raz na tę samą myśl się cieszę jak dziecko. I tak jest w tym przypadku. Sam do końca nie wiem, co o tej sytuacji myśleć. Poprzednim razem, jak Grindelwald popełniał przestępstwa, czułem to samo. Ni to radość, ni to strach.
Nagle na do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Skontaktuję się z Newtonem. To mój zaufany były uczeń. On złapał Gerellta poprzednim razem, więc na pewno wie coś więcej. Na pewno po schwytaniu coś mówił, a on to słyszał. Muszę dowiedzieć się więcej. Może uda mi się coś wywnioskować.
Podniosłem się z łóżka i machnięciem różdżki założyłem na siebie beżowe spodnie i kamizelkę. Szybko zarzuciłem płaszcz pod kolor i deportowałem się.
Po sekundzie znalazłem się na tłocznej ulicy Londynu. Ludzie chodzili szybko w tą i spowrotem, a po ulicy jeździły pojedyncze samochody i bryczki zaprzężone w konie.
Rozejrzałem się wokoło i wypatrzyłem jasno brązowe, roztrzepane włosy Newta. Rzuciłem na siebie zaklęcie kameleona i podążyłem w jego stronę, a następnie złapałem go za ramię i deportowaliśmy się na dach jednego z budynków.
Zdjąłem z siebie czar i spojrzałem na przestraszonego chłopaka. Rozglądał się wokoło, ale jak zobaczył mnie to wyraźnie się uspokoił.
– Pan Profesor. – westchnął chłopak. – Mógł mnie pan ostrzec, że jest pan obok mnie. Prawie zszedłem na zawał.
Uśmiechnąłem się lekko i machnąłem różdżką. Na ziemi pojawiła się gęsta mgła. Tak gęsta, że ciężko zobaczyć co się ma pod nogami.
– Przejdziemy się?
I już po chwili znajdowaliśmy się na jednej z mniej ruchliwych, ale także zamglonych uliczek. Szliśmy przez jakiś czas w ciszy, którą przerwał jasnowłosy chłopak:
– Co pan ode mnie chce?
– Muszę wiedzieć co knuje Grindelwald i czego szuka. – westchnąłem.
– Niech się domyślę... I to ja mam się tego dowiedzieć i powiedzieć profesorowi? – wymamrotał w moją stronę.
– Bingo! – klasnąłem w dłonie i dodałem. – I tak sobie myślę, byłeś przy jego złapaniu tak?
– Noo... To ja go złapałem, ale co to ma do rzeczy?
–A to, że musisz mi powiedzieć wszystko ze szczegółami co robił Grindelwald zanim go złapano. Co robił pod postacią Graves'a. – nachyliłem się w jego stronę. – Potrzebuje tych informacji. A wtedy ci powiem, gdzie możesz go szukać.
– Sam nie wiem za dużo. Jako Graves z tego co wiem poszukiwał Credenca Barebone, który jest obskurowicielem. Myślałem że Amerykańskie Ministerstwo Magii go zniszczyło, ale okazało się, że żyje. Ale wracając do Grindelwalda. Podczas, gdy ministerstwo go zabierało powiedział coś w stylu "Myślicie że dam się tak łatwo złapać" i po tym nie wiem co się z nim działo.
Podczas słuchania opowieści Newta, skupiałem się na każdym słowie, które wypowiedział. Lecz najbardziej zaciekawił mnie ten obskurowiciel. Skoro on dalej żyje, to Grindelwald na pewno będzie go szukać. A jeśli go znajdzie? To świat czarodziejów może czekać wojna.
– Wiesz, gdzie może być teraz ten Credence?
Chłopak spojrzał zdezorientowanym wzrokiem na moją twarz, ale szybko odwrócił wzrok.
– Byłem dziś na spotkaniu w Ministerstwie Magii i wspominali coś, że może być w Paryżu, ale nie mam pojęcia, czy mówili prawdę.
Paryż. No nie ukrywam, ładne miejsce sobie wybrał na ukrycie się i jednocześnie miejsce, w którym może ukrywać się Gerellt.
– No to w takim razie musisz udać się do Paryża. – powiedziałem dziarsko.
Jasnowłosy szybko odwrócił głowę w moją stronę, a jego oczy wyrażały tylko i wyłącznie zdziwienie.
– J-ja? Ale ja... Dlaczego?
Westchnąłem i spojrzałem mu w oczy.
– Posłuchaj. Jeśli nie chcesz, nie zmuszam cię. Ja też bym pewnie odmówił. Ale pamiętaj, że Grindelwald jest bardzo niebezpieczny, a jeśli jakimś cudem uda mu się zdobyć tego chłopca, to świat czarodziejów może czekać wielkie niebezpieczeństwo.
Wzrok chłopaka nadal skierowany był na mnie i nie wyglądało, jakby miał się odezwać więc kontynuowałem:
– Tu masz adres mojego bliskiego przyjaciela. Jeśli jednak zdecydujesz się wyjechać do Paryża, to zawsze warto mieć miejsce, w którym można się schronić. I napić się herbaty. – gdy już miałem teleportować się spowrotem do Hogwartu dodałem szybko. – Jeśli się zdecydujesz, wyślij mi sowę. – mrugnąłem jednym okiem na znak porozumienia i zniknąłem, zostawiając chłopaka w głębokim szoku.
•••
Wieczorem, gdy miałem zamiar iść na kolację, do okna mojej komnaty zapukała sowa. Czyżby Newt? Otworzyłem okiennice, a ptak wleciał do pokoju i usiadł na łóżko.
Odwiązałem list od nóżki i zacząłem czytać:
Drogi Profesorze Dumbledore.
Po sytuacji, która miała miejsce przed chwilą uznałem, że pojadę do Paryża.
Przyszła do mnie moja przyjaciółka Queenie Goldstain wraz ze swoim nowym "narzeczonym", ale to już inna historia. Zacząłem nawoływać jej siostrę, ale okazało się że nie przyjechała. Potem Queenie pokłóciła się z "narzeczonym" i wyszła, a on za nią. Uznałem, że nie będę ich gonić, by załatwili to między sobą, ale z jej kufra przed wyjściem wyleciała pocztówka od Tiny(jej siostry), w którym pisze, że jest w Paryżu.
Więc uznałem, że pojadę tam się z nią spotkać i przy okazji poszukać Credenca.
Niedługo dam panu znać jak mi idzie.~Newt
PS. Przepraszam, że list jest taki chaotyczny, ale pisze go na szybko, bo pakuje się na wyjazd.
Złożyłem pergamin na pół i położyłem na biurko.
Ten to ma dopiero ciekawe życie. Pomyślałem i poszedłem do wielkiej sali na kolację.
×××Hej!
To już drugi rozdział tego opowiadania. Mam nadzieję że wam się spodobał.
Z góry przepraszam, że dialogi są napisane trochę chaotycznie, ale nie miałem pojęcia jak je napisać. Myślę jednak, że jest dobrze.
Możecie ocenić rozdział od 0 do 100 i jeśli macie to jakieś rady i opinie.
CZYTASZ
~ Dla większego dobra ~ Grindelwald x Dumbledore ~
FanfictionRok 1928. Gellert Grindelwald to najpotężniejszy czarodziej, jakiego znał świat czarodziei. Kiedy przewrotny los, pozawala na pojmanie i ukaranie wroga magów... Ten ucieka, zabijając najlepiej wyszkolonych aurorów. Świat jest w szoku, a jedyne co cz...