Dureń, Strachajła, Geniusz i Trup

388 23 0
                                    

Już nie ma jej tydzień. Głupi, cholerny tydzień. Nikt nie ma prawa zbliżyć się do mnie dopóki nie znają coś co nakieruje mnie na jej trop, ale nic nie ma. A na domiar tego ojciec się chyba zgubił. Czy tylko ja jestem w tym domu taki że siedzę w jednym miejscu a oni jak skarpetki w pracę się gubią? 

Moje rozmyślenia przerwał ktoś kto wszedł do mojego ala biura. Był to Nino.

-Znaleźliście ją albo mojego ojca?- nie usłyszałem odpowiedzi.-odpowiedz.

-Nie. Nawet włamanie się do miejskich kamer nic nie dało ponieważ gdy Marinett jak by to określić zniknęła, a ty kazałeś przeszukać kamery przed tą całą akcją.Gliny się zorientowałyby i wyłączył kamery, tak przynajmniej mówią chłopaki. A co do twojego ojca widziano jak wsiadł do czarnej taksówki, która jak wjechała w załółek zmieniła barwę na białą. A jak wjechała na autostradę zginęła w tłumie bo była jakaś zbiórka czy coś.-nie no kiedyś jasny szlak mnie trafi.

-Co ja mam zrobić stary?- spytałam bezradnie opadając na fotel.

-Sam nie wiem stary. Może sprawdzimy jakieś stare papiery. To ci na pewno pomoże. Zaraz powiem Alyi by coś przyniosła.- I wyszedł Z pokoju.

Ta... Jedyne czego mi brakuje to praca papierkowa z przed paru miesięcy albo i lat, bo mi się nie chciało lub nie miałem po prostu czasu.
W końcu przyszli, drzwi się otworzyły i wnieśli do środka dwa ogromne stosy papierologi.

-Aż tyle tego jest?-załamał totalna.

-Mówiłam byś to wszystko robił na bieżąco- powiedziała Alya rozdzielając między naszą trójkę.

*Nieskończona (dla Adriena) ilość czasu później

Nigdy nie lubiłem przysiadywać do papierów. Niby by się wydawało że nic takiego konkretnego nie ma ale jak na przykład umowy, dostawy. Z przeglądania wyrwała mnie Alya.

-Adrien tu jest jeszcze umowa o Lambo Chloe. Weź zacznij to systematycznie przeglądać.- no tak kupiłem ten samochód Chloe, na naszą rocznice. Może trochę drogi, ale mnie stać. No i jeszcze zamontowałem ten nadajnik by mieć na nią oko. Zaraz. Nadajnik w aucie Chloe co oznacza że...

-Alya jesteś genialna- poderwałem się z fotela i po biegne do niej biorąc kartki.

-Ja wiem. A co ja zrobiłam?- spytała z niezrozumieniem i dumą.

-W Chloe aucie zamontowałem kiedyś nadajnik. I do tej pory go nie zdjąłem- w między czasie włączyłem laptopa i program do namierzania.  

-I ty na to w ogóle nie wpadłeś. Ja se żyły wypruwam by znaleźć cokolwiek, a ty masz w tym aucie nadajnik!- zaczął mi wszytko wypominać. Nawet nie chciało mi się z nim kłócić.           Okey wiem na pewno że jej dwa przystanki był w jakieś ruinie i jakieś fabryce czy coś.

-Dobra zgrywam jej całą trasę i jedziemy. Alya powiedz reszcie że jedziemy sami by nie wzbudzić podejrzeń. Nino idziesz ze mną.-wyciągnąłem pendrive i szybkim krokiem udałem się w stronę garażu. Wraz z Nino wsiedliśmy do samochodu i czekaliśmy na Alye. W między czasie podłączałe pendrajwa do auta i wprowadzalem dane.
-Dobra wszyscy co są w bazie poinformowani , możemy jechać.- ruda wsiadła do auta i ruszyliśmy.

Jedziemy już dość długo, a Nino zaczyna marudzić że chce wysiąść by rozprostować nogi. Nie stety ja i Alya jesteśmy nieugięci bo i tak to parę minut.
Jak pokazuję mapa to Marinet musiała zostać tu na chwilę. Zatrzymaliśmy się ,jest tu sama jakaś rudera która ledwo się trzyma .

-Alya możesz zadzwonić do Max'sa by sprawdził co to dokładnie j...- nagle coś poruszyło się w bagażniku. Raczej to nie może być jakaś butelka bo przecież stoimy. To coś zaczęło mocno pchać tylnę siedzenia że Alya w trybie natychmiastowym przeskoczyła na przód na kolana Nino, krzycząc a ja wyjąłem pistolet i zaczęłam mierzyć w siedzenia.
Po jakimś czasie owe oparcie poleciało gwałtownie do przodu a z bagażnika wynurzyła się... Chloe!?

-Chloe? - siedziałem nadal w osłópieniu.

-Hej co wy macie takie miny jakby trup wyszedł z grobu?- spytała poprawiając się w przednim lusterku.

-Co ty tu robisz? Chcesz bym dostała zawału czy co?-dobrze że Nino trzymał mocno Ale bo prawie rzuciła się na dziewczynę.

-No bo przecież to Marinet ukradła mój samochód muszę go odzyskać.- no tak to przecież logiczne? Żartowałem.

-Nie przyjechaliśmy tu się kłócić tylko znaleźć i wyjaśnić wszystko z Mari. Więc ja i Nino idziemy do tej rudery a wy zostajecie i spróbujecie się dowiedzieć coś na temat tego.-wszyscy wysiadaliśmy i razem z Nino weszliśmy na ganek i otworzyliśmy drzwi.
Była to salono-kuchnia-jadalnia jednym słowem to co zazwyczaj znajduje się w domu. Po lewej była sypialnia ale raczej nic tam nie ma biorąc pod uwagę dzióre w ścianie. Najbardziej interesowała mnie zawaliła klatka schodowa.

-Wskakój mi na barki.- ustawiłem się na deskach po schodach. Chłopak spojrzał się na mnie z wysoko uniesionymi brwiami.

-Stary naprawdę lubię cię ale chyba nie chce ryzykować życia bawiąc się w akrobatę.-panikara, pff.

-Podniosę cię trochę do góry a ty wejdziesz na piękno i mnie w ciągniesz

-A czemu nie na odwrót?

-Bo ja jestem większy i by nic z tego nie wyszło.

-No dobra ,ale proszę o premię

-Nie gadaj tylko wchodź-chłopak usiadł mi na barkach i się podniosłem, chłopak na dygoczących nogach powoli zaczął się podnosić i wchodzić na piętro.-I jak szczury?

-Nie tylko czworo drzwi i zdarta farba że ścian z puszkami po niej- chłopak położył się na podłodze a ja podskoczyłem i zostałem wciągnięty na piętro . Było tak jak chłopak opisywał. Wstałem i otrzepałem się z kurzu panującego tu wszem i wobec.-To które najpierw?

-Może te- wskazałem na drzwi po mojej prawej.
Drzwi prowadziły do niebieskiego pokoju z Małymi mebelkami przeznaczonych dla chłopca.Nic ciekawego więc wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się do reszty pokojów. Jednak dwa następnę okazały się w nie zbyt dobrym stanie łazienkami. Zostały ostatnie. Otworzyliśmy je a w środku był pokój pokryty różową farbą i meblami. Najciekawsze okazały się jednak zdjęcie przedstawiające małą dziewczynkę z dwoma kucykami , chłopca troszkę starszego i parę dorosłych ludzi.

-Stary czy to może być Marinet i jej stara rodzina?

-Możliwę

-Chłopaki gdzie jesteście?-z dołu dało się słyszeć dziewczyny.

-To co zwijamy się?-dobrze ręki wziąłem wszystkie zdjęcia i zaczęliśmy schodzić.
Gdy znaleźliśmy się już na dole dziewczyny siedziały na kanapie.
-I co znaleźliście? -spytała Chloe

-Więc znaleźliśmy zdjęcie bodajże małej Marinet, a wy coś znalazłyście?

-tak. Ten dom powstał w 1992 roku dla nie jakiego Toma Dupain i żony Sabrine Cheng. Podczas jednego z rodzinnego poranku wybuchła kuchnia gazowa i wszystko strawił pożar, w tym małożąnków i ich naj starszego syna. Została tylko Marinet która jego ranka przebywała u dziadków. A z nie oficjalnych źródeł wiem że ich rodzina miała własny gang od pokoleń i to był na nich zamach z bombą. Było mówione że to twój dziadek to zrobił i jego wspólnicy.

-Mój dziadek miał swój ganag?

-Nie raczej można powiedzieć że była to bardziej współpraca.

-Dobra trza będzie odwiedzić dziadka w domu starców. Zbieramy się- dziewczyny miały wstać z kanapy ale pod nią zadawała się podłoga i obie dziewczyny z meblem wpadły jak przypuszczam do piwnicy.- dziewczyny!-krzyknąłem a Nino imie swej dziewczyny. Zrobił się nie zły charmider.

-Aaaaa... Wyciągnijcie nas z tąd- zaczyna krzyczeć Chloe.

-Co tam jest? -spytałem

-Piwnica z dużą ilością papierów i pódeł o tu są papiery z jakimiś dziwnymi przelewami dla pana... Karola Agresta?- mój dziadek?

-Weźcie te papiery i was wyciągamy-no ciekawy był to dzień. Jutro pojadę do do dziadka a reszta poszuka czegoś w tych papierach i zdjęciach. Może to pomoże mi odzystakć przynajmniej jedno z zaginionych.

I jak się podoba nowy rozdział? Szybko od ostatniego, cn?

To będzie nasz sekretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz