11- W jego domu

129 19 0
                                    

Pov. Goth

 Nie spodziewałem się, że Pan Dream będzie dla mnie taki miły! Kiedy Palette poszedł zrobić herbatę i przynieść jakieś przekąski, on od razu zaczął ze mną żywą i energiczną rozmowę, jakbyśmy już dawno się znali. Opowiadał mi o tym jak Palette był mały, głównie historie, które dla mojego przyjaciela może były żenujące, ale jak dla mnie były bardzo zabawne i często się śmiałem. Okazało się, że miałem błędne przeczucia co do tego spotkania. Pan Cross również okazał się być sympatyczny. Pomimo jego wyglądu i od czasu do czasu sprośnego żartu (nauczyłem się je rozpoznawać. Dzięki tato!) okazało się, że pasują z Panem Dream'em do siebie. Razem są zapewne idealnymi rodzicami dla Palette, przede wszystkim widać, że pomimo poprzedniego rozwodu z prawdziwym ojcem Pally'ego starają się być wspaniałą rodziną. Było to dla mnie bardzo urocze!
 
 -Mamo? Możesz już nie opowiadać tej historii?- zarumieniony Palette, przyszedł z herbatą i ciastkami przy czym usiadł obok mnie.
-Przecież wiesz, że byłeś takim uroczym dzieckiem!- Uśmiechnąłem się. Na pewno tak było. Od kiedy zobaczyłem jak Palette się rumieni, jakoś od razu poczułem, że potrafi być bardzo uroczy! Jak się okazało nie myliłem się i nie raz mi to udowodnił. Jestem ciekawy czy myśli to samo o mnie... Nie! Zły Goth! Powinienem się teraz trzepnąć w łeb jak Geno Reaper'a! Nie powinienem myśleć o takich rzeczach. Przez moje zamyślenia natychmiast się zarumieniłem.
-Goth?- Pal spojrzał na mnie z troską w oczach. Jego piękne gwiazdy w oczodołach... Ponownie poczułem jak pieką mnie policzki, pomimo to uśmiechnąłem się.
-Nic mi nie jest- ponowiłem uśmiech, który mój gospodarz odwzajemnił.

 Wysłuchiwaliśmy kolejnej opowieści z dzieciństwa Palette, której swoją drogą bardzo przyjemnie się słuchało. Widziałem kątem oka jak wspomniany wcześniej szkielet się rumieni a w niektórych momentach śmieje się razem ze mną. Czułem się szczęśliwy. Nawet nie wiem skąd to szczęście wynikało. Po prostu, uczucie przezwyciężyło rozsądek, więc postanowiłem cieszyć się chwilą.

Pov. Palette

 Gothy śmiał się tak uroczo. Delikatnie zarumieniony wysłuchiwał opowieści Dream'a. W niektórych momentach czułem się naprawdę zażenowany. W końcu moja mama opowiadała o tym jak jako 3-latek ubzdurałem sobie, że pieluszka ogranicza moją kreatywną duszę! Jednak okazało się, że rozśmieszyło to nie tylko moją rodzicielkę ale i również wszystkich wokół. Cross czasami wtrącał swoje zdanie typu: "To ma po tobie" albo "A to się do dzisiaj nie zmieniło", na co wszyscy reagowali ponownym śmiechem. To było cudowne popołudnie. Czułem, że rodzice dogadują się z Goth'em a on z nimi. To w sumie dobrze! W końcu... to tylko będzie na plus jeżeli ja i on zostaniemy... Nie! Nie myśl o tym Durna Paleto! Na ziemię przywrócił mnie kolejny rumieniec i śmiech szkieleta obok mnie.
 
 Równo o 17 Goth oświadczył, że musi już iść. Zaproponowałem, że go odprowadzę. Najpierw oczywiście, rodzice powiedzieli kilka razy zdania typu: "Jesteś tu mile widziany!" i "Czekamy na kolejną wizytę!", więc w sumie pomimo swojej woli sam się uśmiechałem. Wyszliśmy idąc drogą przez park. Nie było zbyt ciemno, powiedziałbym, że nawet w miarę jasno. Pomimo tego wpadł mi do głowy pewien pomysł. Swoją rękę wyjąłem z kieszeni i złapałem dłoń Goth'a. Szliśmy trzymając się za ręce. Najlepsze było to, że kiedy chciałem puścić on mi na to nie pozwalał. Zarumienieni podróżowaliśmy przez park wyglądając jak zakochana para.
---
Troszeczkę nowy styl oddzielania akapitów :>
Mam nadzieję, że jest okej i będzie się wam to przyjemniej czytać!
Jak na razie to tyle z maratonu na dziś, jutro dopiszę jeszcze kilka rozdziałów!

Mamy szansę? [Poth] | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now