~4~

350 22 7
                                    

Agnes wróciła po około 30 minutach. Była teraz 11:30, więc dalej dość wcześnie. Jongin poprosił Julię, która z szerokim uśmiechem na ustach poszła z nim.

Chciałam mieć już to za sobą, a teraz tylko jakoś dziwnie się stresowałam... Sama nie wiem czym.

Kowalska wróciła po 20 minutach, czyli szybciej niż Agnes... Ciekawe od czego to zależy... Z tą która mu się spododoba spaceruje dłużej? Możliwe, że tak.

- Misoo Min? - poprosił mnie, patrząc wprost na mnie. Okej... Czyli jednak mnie pamięta. Wstałam z kanapy, na której aktualnie siedziałam i wyszłam z nim z pokoju, a za mną zamknęły się drzwi. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji, mimo że w środku czułam jak moje serce odrobinę przyśpieszyło. Uhh, tylko dlaczego? Czym się stresuję? Przecież miałam w planach przyjechać tu tylko po to, żeby jak najszybciej wrócić do domu.

Jongin podał mi ramię, na co tylko lekko zmarszczyłam brwi

- Myślę, że nie muszę Cię trzymać, żebyś mógł mnie oprowadzać, prawda? - zauważyłam lekki szok na jego twarzy, jednak szybko odpowiedział. Mógł też się zdziwić, że jednak jest ktoś z Korei... Oprócz mnie jest chyba tylko jedna dziewczyna.

- Tak, nie musisz. Po prostu tego wymagała odemnie kultura - pogardliwie uśmiechnął się pod nosem, po czym się odwrócił i zaczął iść przed siebie w stronę schodów. Cicho prychnęłam, wywracając oczami i poszłam za nim.

Nie odzywaliśmy się do siebie, aż do momentu gdy nie dotarliśmy do jadalni

- Tutaj będą odbywać się wszystkie posiłki, również będę jadł tutaj z wami ja i moi rodzice - oznajmił, na co skinęłam głową, cały czas się rozglądając. Nikt nie miał wstępu do zamku, więc było warto się rozglądać i zapamiętać jak najwięcej, szczególnie że za niedługo odpadnę.

Cały zamek był w większości w jasnych kolorach. Było widać, gdzie się znajduje, jednak nie było niepotrzebnego przepychu i naprawdę mi się podobało. Czułam, że mogłabym się przyzwyczaić i tutaj zamieszkać.

- ...względem mnie jest dalej aktualna? - usłyszałam, głos księcia, ale zbyt pochłonięta zwiedzaniem nie usłyszałam pierwszej części.

- Co? - wypaliłam i na niego popatrzyłam. Zobaczyłam jak na jego ustach zagościł uśmiech. Oh, Boże... On też jest piękny. Idealnie pasuje do zamku i do roli jaką pełni.

- Pytałem - zaczął i widziałam, że chętnie zaczalby się ze mnie, znowu, śmiać - Czy twoja niechęć względem mnie jest dalej aktualna? - tym razem ja się zaśmiałam. Okej, właściwie wybuchłam śmiechem. Ale szybko się uspokoiłam. Znaczy starałam się szybko uspokoić.

- A jak myślisz? - odpowiedziałam pytaniem i na niego spojrzałam - Z całym szacunkiem, wasza wysokość,  ale nie mam zamiaru pchać ci się do łóżka, tylko dla tego, że jesteś księciem i jesteś przystojny - wyminęłam go, wychodząc z jadalni, a on poszedł za mną.

- To dobrze - wyrównał ze mną krok - Znaczy, twoje zachowanie nie jest odpowiednie, ale zapewne zdajesz sobie z tego sprawę. I podoba mi się to - uśmiechnął się do mnie.

I w następnej chwili byłam już w pokoju. Tak jakby, uciekłam?

Powiedziałam mu po prostu, że chcę już wrócić, na co trochę się zmartwił i pytał czy wszystko w pożądku, jednak go nie słuchałam.

Chciałam stąd jak najszybciej zniknąć, a nie zwracać na siebie jego uwagę. Chociaż jest też możliwość, że coś podobnego powiedział każdej, żeby każda robiła sobie złudne nadzieje... Myślę, że to ma większy sens.

Prince || Kim JonginOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz