1.13

3.8K 222 27
                                    

– Wiesz Liam, chyba szukałem tego od kiedy się tu wprowadziłem.

– Serio? – wydyszał brunet. – To przecież nic niezwykłego...

Zwiększyłem trochę tempo i mój puls przyspieszył. Dawno tego nie robiłem, przydało mi się tak odreagować.

– Hej, hej, nie zapędzaj się – zaśmiał się Liam i sapnął.

– Spierdalaj, pilnuj siebie, żeby ci ta sztanga na łeb nie spadła.

Mężczyzna prychnął, ale odłożył przedmiot z lekkim hukiem na maty. Zaśmiałem się pod nosem, co o mało nie poskutkowało potknięciem się o własne nogi i spadnięciem na bieżne, która nie poruszała się najwolniej.

– A jak tam z Seleną? – spytałem. Sprawdziłem czas, w ciągu którego przebiegłem prawie siedemnaście kilometrów.

– Porozmawiałem sobie z nią, strasznie się rozpyskowała.

– Mam podobnie z Niall'em – westchnąłem i było już za późno na odwrócenie moich słów.

– To Niall się odzywa?! – jego głos był wyższy niż zazwyczaj i całe szczęście, że byliśmy tu sami. – Jak mogłeś nam nie powiedzieć! Ile to już trwa?

– Tydzień – mruknąłem i zwolniłem bieżnie.

Gdy całkowicie się zatrzymała wytarłem twarz w ręcznik i napiłem się wody. Przeszedłem obok Liama i chwyciłem sztangę.

– Jak to się stało? Że się odezwał?

– Mój brat przyjechał, a mieliśmy wtedy moment ciszy, nic do niego nie mówiłem. Był tak cholernie zazdrosny, że to mój brat a nie ja się nim interesuję, że prawie zaatakował Jamesa.

Pokiwał głowę na znak zrozumienia i wróciliśmy do podnoszenia ciężarów. Po kolejnej godzinie przeszliśmy do szatni i po odświeżeniu i przebraniu się ruszyliśmy do szkoły.

Liam wczoraj zaproponował mi, abym poszedł z nim na siłownię, spodobał mi się ten pomysł, bo szukałem jakiegoś zajęcia. Chłopak przychodzi tu trzy razy w tygodniu i postanowiłem mu towarzyszyć.

Mój brat dwa dni temu otrzymał telefon i musiał zasuwać do Australii, bo potrzebowali tam ludzi do pewnej akcji. Niall jak najbardziej się ucieszył, bo dzięki temu cała moja uwaga była skupiana na nim.

Naprawdę trudno było mi się opanować przy nim, gdy mnie prowokował, ale musiałem zachować zimną krew. Rozdzieliłem się z Liamem i każdy z nas wsiadł do swojego samochodu.

Podjechaliśmy pod teren szkoły, skąd wychodzili uczniowie. Selena razem z Niall'em zaczęli przychodzić do nas na parking, dzięki czemu nie musieliśmy wychodzić po nich aż do szatni. Stukałem palcami w kierownicę czekając na moją hybrydę.

Czas niemiłosiernie się dłużył i zdziwiłem się, gdy piętnaście minut po jego lekcji nie przyszedł. Zawsze wsiadał do auta pięć minut po dzwonku.

Spojrzałem w kierunku dziedzińca, gdzie stała grupka uczniów. Niemal od razu rozpoznałem Selene i Louisa, którzy osłaniali Nialla. Pokazywali swoje ostrzejsze ząbki i wysunięte pazurki. Ich ogony były straszliwie napuszone, ale mimo tego wszyscy się śmiali. Nie bali się ich.

Wysiadłem szybko z samochodu i uderzyłem kilka razy szybę Liama. Ten wysiadł niemal od razu i gdy zauważył co się dzieje ściągnął brwi.

– Kurwa, co tam się dzieje?

Ruszyliśmy w kierunku dzieciaków. Spojrzałem przestraszony na Nialla. Miał zaciśnięte oczy, ale zobaczyłem, że jego pazury zaczęły się niebezpiecznie wysuwać, dwa kły ukazały się w lekko rozchylonych ustach.

Otworzył oczy i jego źrenice były zwężone w cienkie kreski. Podniósł spojrzenie na śmiejącego się chłopaka i zrobił krok w jego stronę.

– Selen..! – zakryłem usta Liama przypatrując się z zaciekawieniem sytuacji. Wściekły ugryzł mnie w dłoń i puściłem. – co ty wyprawiasz? Trzeba im pomóc...

Nie słuchałem go. Patrzyłem na Nialla, który podszedł do wyższego od siebie chłopaka.

– I co mi zrobisz, mieszańcu? – zakpił.

– N-niall, zostaw go, chodźmy do domu - powiedziała błagalnie Selena.

– Posłuchaj się siostrzyczki gówniarzu.

Wszyscy dookoła się zaśmiali. No dalej Niall, zrób coś.

Szatyn chciał się zamachnąć, ale został powstrzymany przez ogon Nialla. Nie był taki puchaty jak zawsze, był prosty jak lina. Otaczał nim nadgarstek chłopaka, który przez chwilę spojrzał na niego ze strachem.

– Nie boję się ciebie – odezwał się Niall. Dookoła panowała cisza, każdy zadziwiał się jego słowami, jego pierwszymi słowami, które wypowiedział przy kimś innym niż przy mnie.

– Jak... – zdziwił się wyższy. – Zresztą, nie obchodzi mnie to i tak nic mi nie zrobisz, a ja tobie już tak.

Chciał uderzyć go drugą dłonią, ale Niall ją złapał. Liam ciągle obserwował, czy nic nie dzieje się Selene i Louisowi. Szczególnie Louisowi.

– Pieprzony dzieciak... Zróbcie coś z jego żałosnym rodzeństwem – rzucił szatyn.

Nastolatki chciały się go posłuchać, ale Niall podłożył nogę wyższemu, który się przewrócił i stanął przed Seleną i Louisem. Spojrzał wściekle na zgromadzonych, którzy niebezpiecznie się do niego zbliżyli.

– Daj spokój Zayn, nawet jeśli powalił tamtego, nie poradzi sobie z...

Powietrze przeciął straszliwy ryk. Otworzyłem szeroko oczy słysząc to, mój oddech przyspieszył widząc postawę Nialla. Przerażeni ludzie, którzy to usłyszeli zaczęli się cofać.

– Co do kurwy..? – odezwał się Harry przy nas. Louis ze strachem spoglądał na brata, który wciąż miał wściekłe oczy, jego cienki ogon ruszał się we wszystkie strony a pazury nie chciały się schować. Całą trójką podbiegliśmy do naszych hybryd. Harry od razu złapał Louisa w swoje ramiona unosząc go, Liam przytulił z całej siły trzęsącą się Selenę, a ja podszedłem do Nialla.

W jego oczach wezbrały łzy, więc przycisnąłem go mocno do siebie.

– Cz-czym ja j-jestem..?

In search of a guardian | ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz