1.21

3.6K 182 58
                                    

Odwołałem moje wypady z Liamem, do czasu, aż Niall wróci do szkoły. Nie chciałem zostawiać go samego, tym bardziej z kimś obcym, więc najczęściej do końca tygodnia wychodziliśmy do sklepów, aby się nie nudzić.

Był naprawdę grzeczny w miejscach publicznych i ciągle trzymał moją dłoń, co jakiś czas ją ściskając, jakby sprawdzając czy jestem.

Widziałem ciekawskie spojrzenia ludzi, gdy przechodzili obok nas i wydawało mi się, że Niall słyszał każdy szept, który był związany z nim, jednak nie zwracał na to większej uwagi. Uśmiechał się, kolejna zmiana, którą mogłem zaobserwować podczas tak krótkiego czasu.

– A pójdziemy na lody? – spytał blondyn nie odrywając wzroku od szyldu z owym deserem. Uniosłem kąciki ust i pokiwałem głową na tak.

Pisnął ucieszony i niecierpliwi czekał, aż ruszymy w kierunku kawiarni całkiem blisko naszego domu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy jeden z mniejszych boksów.

Niall tupał nogą i machał nerwowo ogonem. Jego tęczówki mieniły się delikatnie z podekscytowania. Nie mogłem się nie uśmiechnąć na ten widok.

– Nigdy wcześniej nie byłeś w kawiarni? – spytałem wplątując dłoń w jego jasne pasma, dzięki czemu zamruczał.

– Nie, zawsze obok takiej przechodziłem, nie wiedziałem, że są tu... Jak smakują lody? – Zadziwił mnie tym pytaniem.

– Nie jadłeś wcześniej lodów?

– Nie jadłem nic słodkiego, Ryan nie pozwalał. Selena dużo razy mówiła, że lody są dobre, Louis to potwierdzał.

– Tak? – Uniosłem brew i przysunąłem go bliżej siebie. – A co jeszcze mówili?

– Na przykład Lou powiedział, że Harry uwielbia, gdy to on robi lody.

Zaśmiałem się trochę zbyt głośno, bo osoby najbliżej nas spojrzały na mnie z pretensją, więc od razu ucichłem, ale w środku nie mogłem przestać. Wziąłem głębszy wdech dla uspokojenia.

Rodzeństwo Nialla naprawdę zaczęło mnie rozwalać, nie mówiąc, że szczególnie Selena zachwiała moje zaufanie do nich. Niby są czworaczkami, a zachowują się jakby pomiędzy nimi była naprawdę duża różnica wieku.

A mówiąc o czworaczkach. Zdaję sobie sprawę, że to może brak Gigi wpływa tak na ich zachowania. A były niedopuszczalne, żadna hybryda nie miała prawa podważać słowa swojego właściciela czy choćby podnieść na niego głos.

– Wiesz Niall – zacząłem wracając do jego słów. – Wydaje mi się, że Lou mówił o innych lodach.

– A jakich? Są jeszcze inne? – zaciekawił się i pochyliłem się delikatnie do niego.

– Pamiętasz, co się ostatnio stało? – szepnąłem głęboko do jego ucha i zauważyłem, jak delikatnie się spina. – Gdy potrzebowałeś pomocy?

– T-tak... Ale... – jąkał się, przy okazji jego poliki zaszły szkarłatnym, pięknym rumieńcem, który na jego jasnej skórze był widoczny bardzo dobrze.

– To był inny lód. – Przejechałem nosem po jego szyi i wzdrygnął się.

Podszedł do nas kelner i spytał, co chcielibyśmy zamówić, po wybraniu po jednym deserze zacząłem rozmawiać z Niall'em o szkole. Chciałem, aby był ze mną szczerzy i nawet tak beznadziejne tematy były łatwe do uzyskania jego zaufania.

Opowiadał mi jak najęty pomijając to, co ostatnio miało miejsce. Byłem szczęśliwy widząc go takiego, ale musieliśmy wracać do domu, gdyż robiło się powoli ciemno, a była niedziela. Niall nie chodził cały tydzień do szkoły, więc chciałem, aby od poniedziałku do niej wrócił. Z materiałem nie ma problemu, bo dostał wszystkie lekcje od Louisa.

– Zbieramy się już, Niall – szepnąłem do niego i roztrzepałem jego blond włosy.

– Do domu? – Przetarł swoje oko piąstką i ziewnął.

– Zakrywaj buzię gdy ziewasz – upomniałem go i skinął delikatnie.

Zapłaciłem za nasze zamówienie i ruszyliśmy w kierunku auta. Widziałem, jak Niallowi powieki opadają same i po dojechaniu do domu wykąpał się szybko i wskoczył do naszego łóżka, gdzie opatulony ciasno pierzyną zasnął.

Jak przez cały tydzień wyszedłem na taras za domem i wyciągnąłem paczkę papierosów ze swoich dresów. Wróciłem do palenia, nawet nie wiem, czemu do końca to rzuciłem.

Paląc bawiłem się telefonem, który w pewnym momencie zawibrował, dając znać, że ktoś napisał. Westchnąłem, ale złapałem w wargi papierosa i odblokowałem urządzenie.

Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem imię mojego brata. Z zaciekawieniem wszedłem w nasze rozmowy spoglądając w to, co napisał.

James: Jest mi głupio o to prosić, ale czy mógłbym do ciebie na trochę przyjechać? Mam pewien problem, który dam radę rozwiązać z tobą.

Ściągnąłem brwi i szybko odpisałem.

Ja: Pewnie, moje drzwi zawsze są dla ciebie otwarte, jesteś moim bratem.

James: Nie wiem, jak ci dziękować, mógłbym wpaść jutro?

Ja: Pewnie, czekamy.

Byłem zdezorientowany. Mój brat nigdy nie pytał, czy może do mnie wpaść, zawsze wparowywał jak do siebie i nie przejmował się tym, że na przykład mam ważne spotkanie, dotyczące transportu broni.

Oparłem się ramionami o balustradę i zaciągnąłem się dymem. Coś się dzieje i dobija mnie, że nie wiem co.

Niechętnie poszedłem do łazienki wziąć prysznic i wróciłem do Nialla, który smacznie sobie spał. Odkryłem swoje miejsce i ułożyłem się obok niego na plecach. Od razu odnalazł dłońmi moje ciało i objął je ciasno, jakby bojąc się, że zniknę.

Drapałem go za uszkiem, podczas gdy mruczał głośno, a dźwięk ten słychać było w całym pokoju. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

______________________________________

Jak myślicie, co zwiastuje przyjazd Jamesa? Dawno (idk, 10 rozdziałów XD) go nie było.

Dziękuję wszystkim za wyświetlenia *.*

Mam w zanadrzu 3 pomyśły na książkę, jedna na 100% będzie o Ziallu, a w pozostałych dwóch wy możecie wybrać ship ^^

In search of a guardian | ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz