Rozdział 3

16.9K 315 49
                                    

Nagle do mojej głowy uderzyły wszystkie wczorajsze wspomnienia, przez co głowa jeszcze bardziej mnie bolała, przed moimi oczami był ten kasjer, stał na środku pokoju w swoim ubraniu służbowym, jedną dłoń miał spuszczoną wzdłuż swojego ciała, natomiast drugą trzymał na klatce piersiowej, pod jego dłonią była widoczna czerwona plama z krwi, która stale się powiększała, spojrzał na mnie patrząc mi prosto w oczy, jego cera była blada, a sine usta się po chwili otwarły

- to twoja wina, ty mnie zabiłaś-

powiedział wskazując na mnie zakrwawioną dłonią, z której kapała jasno czerwona ciecz

-aaaaa!-

krzyknęłam przerażona zakrywając swoje oczy dłońmi. to niemożliwe, przecież duchy nie istnieją! co się ze mną dzieje?! jego głos wciąż rozbrzmiewał w mojej głowie, nie wiedziałam co się ze mną dzieje

- precz! zostaw mnie!- z wciąż zakrytymi oczami zaczęłam krzyczeć rzucając poduszkami gdzie popadnie nie patrząc gdzie one lecą, po moich policzkach zaczęły spływać łzy, a poduszki zaraz mi się skończą.

***

- ej młoda co to za krzyki? uważaj trochę, co?-
Doskonale znam ten głos to on go zabił

- To twoja wina!-
Krzyknęłam otwierając oczy. Teraz w miejscu gdzie stał martwy sprzedawca stał ten zabójca

- O czym ty do cholery mówisz?-
Zapytał zdziwiony patrząc na mnie unosząc obie brwi w górę

- on zniknął....-
Zmarszczyłam brwi wpatrując się w zabójcę

~nie byłbym taki pewny laleczko~
Znów usłyszałam ten głos

- on tu dalej jest! Zostaw mnie! Odejdź!-
Zaczęłam krzyczeć kiedy zobaczyłam go obok łóżka po swojej prawej stronie, był strasznie blisko mnie... za blisko

- ej blondyna uspokój się, kto tu jest?-
Podszedł do mnie łapiąc mnie za ręce

Perspektywa Mateusza

Słysząc krzyk dziewczyny od razu wszedłem do pokoju, w którym ją zostawiłem, miała zamknięte oczy i cała, aż się trzęsła ze strachu, nie miałem bladego pojęcia o co jej chodzi, ciągle krzyczała żeby ją zostawił, że ona go nie zabiła, nie rozumiałem nic kompletnie z tego co mówiła.

- ej młoda co to za krzyki? uważaj trochę, co?-
z

apytałem dalej jej się przyglądając.


- To twoja wina!-
krzyknęła otwierając swoje oczy, z których ciągle wypływały łzy 

- O czym ty do cholery mówisz?-
Zapytałem zdziwiony i uniosłem obie brwi w górę

- on zniknął....-
powiedziała cicho i niepewnie patrząc na mnie

- kto? przecież oprócz nas tu nikogo nie ma-

zmarszczyłem brwi, coś jest z nią nie tak, może ma jakieś omamy przez to co wczoraj widziała?.  po chwili koło mojej głowy przeleciała poduszka, rzucała nimi po całym pokoju, stałem wpatrując się w nią zastanawiając się o co jej chodzi, z moich rozmyślań wyrwał mnie huk szklanej figurki, która spadła z komody na ziemię, wtedy do mnie dotarło, że muszę jakoś zareagować.

- on tu dalej jest! Zostaw mnie! Odejdź!-
Zaczęła krzyczeć kiedy spojrzała w prawą stronę i odsunęła się na drugi koniec łóżka, zaczęła uderzać rękami w powietrze, dosłownie biła się z niczym

- ej blondyna uspokój się, kto tu jest?-
Podszedłem do niej i złapałem ją mocno za ręce klękając centralnie nad nią. Ona oszalała, jeszcze przed sekundą dosłownie biła się z powietrzem. Bez większego problemu ją obezwładniłem i pilnowałem żeby leżała na łóżku, bo zaraz coś sobie zrobi, a nie potrzebuję martwej służącej do zaspakajania moich potrzeb

- Mike!-
Krzyknąłem głośno na członka gangu, który siedział w moim gabinecie, czyli zaledwie pokój dalej

- co jest szefie? Co tu się dzieje?-
Zapytał wchodząc do pokoju i od razu spojrzał na zapłakaną blondynkę, która ciągle krzyczała i próbowała mi się wyrwać

- Nie pytaj tylko przynieś leki uspokajające i to Migiem!-
Krzyknąłem patrząc zaniepokojony stanem nastolatki

- usypiające?-
Zapytał przenosząc swój wzrok z blondynki na mnie, czy ja mówię po chińsku?

- uspokajające!-
Znów Krzyknąłem jeszcze bardziej zdenerwowany

Nie sądziłem że niebieskooka, aż tak to przeżyje, możliwe że widziała tego kasjera przez omamy, czasami się zdarza. Jednak tego dowiem się dopiero za chwilę. po lekach gdy się uspokoi wypytam ją o wszystko i mam nadzieję, że na moje pytania mi szczerze odpowie. Nastolatka ciągle krzyczała i płakała powtarzając, że to nie ona go zabiła tylko jakiś idiota z gangu, co mnie utwierdziło w przekonaniu że właśnie tego kasjera widzi, a co do idioty z gangu, to jeszcze porozmawiamy o tych niemiłych zwrotach.

- Emma uspokój się, tu nikogo nie ma to jest tylko w twojej głowie-
Próbowałem jej jakoś pomóc, no ale nie bardzo wiedziałem jak, w końcu psychologiem nie jestem.

Po dłuższej chwili przybiegł Mikę z zastrzykiem, dobry wybór, leki szybciej zaczną działać jeśli podamy jej bezpośrednio w żyły.

Kiedy ja w dalszym ciągu trzymałem niebieskooką, Mike wstrzyknął jej w żyłę leki uspokajające, a dokładnie w miejsce gdzie zazwyczaj pobiera się krew. Kiedy skończył od razu wyszedł na moje polecenie zamykając za sobą drzwi, a ja czekałem aż leki zadziałają.

Po kolejnej chwili Emma zaczęła się uspokajać przez co odetchnąłem z ulgą i ją puściłem patrząc jej prosto w zapłakane oczy, w miejscu gdzie Mike wbił jej zastrzyk pojawiła się krew, dlatego przyniosłem z łazienki małą apteczkę, odkaziłem jej ranę i przykleiłem jej plaster, tak na wszelki wypadek.

- Teraz mi wyjaśnij kogo tam widziałaś, bo nic tam nie było-
Zapytałem cicho siadając na krawędzi łóżka patrząc jej w oczy

- on tam był...martwy, ale żywy...-
Powiedziała patrząc w sufit, to co powiedziała nie miało jakiegokolwiek sensu

- Nie było tu nikogo, żadnego sprzedawcy, tylko ja i ty-
Próbowałem jej to jakoś wytłumaczyć, teraz kiedy jest spokojna będzie mi o wiele wiele łatwiej.

- miał skrwawione ręce...mówił że go zabiła, a to ty go zabiłeś-
Powiedziała, a jej wzrok był tak jakby nieobecny

- posłuchaj mnie uważnie, nikogo tu nie było i nie ma-
Chwyciłem jej twarz w obie dłonie i nakierowałem tak żeby na mnie spojrzała

- Nie ma...-
Powiedziała niepewnie

- Tak dokładnie, nie ma-
Powiedziałem z lekkim uśmiechem, najważniejsze to to żeby sobie tego nie wmawiała bo wtedy te jej dziwne zjawy nie znikną i będą ją tak straszyć, a to wszystko jest tylko w jej ślicznej blond główce.

- Nie było?-
Zapytała niepewnie na co od razu pokiwałem głową

- Nie było i nie będzie, a teraz posprzątaj te szkła rozbitej figurki, w którą trafiłaś poduszką, za drzwiami w łazience masz wszystko czego potrzebujesz-

powiedziałem z poważnym wyrazem twarzy i wróciłem do swojego gabinetu zerkając na godzinę, myślę że jeszcze z godzinę posiedzę nad tymi papierami i koniec na dziś, bo robię się głodny, mam nadzieję, że potrafi gotować, a jak nie to będzie musiała się szybko nauczyć.

jesteś moja     (W trakcie korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz