Rozdział 20

23 1 0
                                    

Tydzień potem

LUCYNKA

Stoję właśnie pod drzwiami Domu filipa, od melki wiem że ma być dzisiaj sam w domu więc naciskam 4 razy dzwonek ze zdenerwowania, po chwili słyszę przekręcanie klucza w drzwiach a następnie moim oczom ukazuję się Filip Któremu od razu rzucam się w ramiona a on mnie dociska do siebie jeszcze bardziej

-jezu wchodź do środka przeziębisz się

przejechał po mnie dokładnie wzrokiem, a dokładnie po moich nagich ramionach no cóż nie ubrałam nawet głupiej bluzy

-nie mogę, muszę wracać

Filip ściągnął bluzę z ramion i mi ją podał

-Odprowadzisz mnie?- spytałam, kilka sekund wcześniej zakładając na siebie jego bluzę . Spojrzał na mnie i uśmiechnął się łagodnie.

-Jasne-powiedział odsłaniając w uśmiechu swoje ostre śnieżno białe zęby. Staliśmy tak już kilka minut i rozmawialiśmy.

Po kilku minutach doszliśmy po mój dom zbliżyliśmy się do siebie Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na swojej skórze. Czułam zapach jego perfum. Zapach przy którym nie umiałam się skupić i myśleć. Nagle zapragnęłam, żeby przestały nas dzielić nawet centymetry. On chyba pomyślał o tym samym bo jego usta znalazły się na moich w tej samej sekundzie. Na początku całowaliśmy się delikatnie. Lekko muskając się ustami.Jego ręce znalazły się na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce owinęły mu się na karku, a palce wplotły się w jego włosy. Z czasem nasze warg zaczęły ze sobą w spół pracować, całowaliśmy się coraz namiętniej. A ja chciałam żeby ten pocałunek trwał wiecznie. Delikatnie przejechałam językiem po jego wargach. Odpłacił mi tym samym po czym wsunął język w moje rozchylone wargi. I nagle oderwaliśmy się od siebie. Oboje ciężko oddychaliśmy (chociaż dla niego to nie było konieczne). On jednak mnie nie puścił. Przytuliłam się do niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Gładził mnie po włosach jedną ręką, drugom cały czas mnie trzymał, jak gdyby bał się, że ucieknę. Ale nie zamierzałam tego zrobić. Miałam dość powstrzymywania się .Chciałam żyć chwilą i nie martwić się o konsekwencje. Chciałam być z nim tu i teraz. Chciałam go czuć, jego dotyk, jego oddech.Ale wiedziałam, że nie to jest dla nas zbyt nie bezpieczne. Niemożna sprzeciwić się naturze. A moja natura każe mi nienawidzić jego gatunek. Ta myśl bolała.

-Przepraszam- tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. I w tedy pobiegłam. Nie gonił mnie wiedział, że to nic nie da. Nie mogłam być z nim.Dopiero po tym jak wbiegłam do domu ta myśl do mnie dotarła 


M: Taka informacja dla was że puki nie zaczną się pojawiać gwiazdki rozdziały będą raz dziennie 

Tracąc nadziejęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz