Rozdział 1

113 5 0
                                    

- WSTAWAJ!

- Co?

- Gówno

Ugh... Moja siostra. Ściągnęła ze mnie kołdrę i zaczęła się głośno śmiać, a ja tylko jęknąłem.

- Mama powiedziała, żebym cię obudziła - mówi oschle.

Przewracam oczami i wychodzę z łóżka w kszałcie chmury. Wiem, wiem trochę diewczęce, ale ja lubię chmury...Są takie mięciutkie. Obok mojego łóżka stoi szafa wielkośći niedźwiedzia, ale i tak mi nie starcza. Na przeciwko niej jest moje biurko, na którym odrabiam lecje (co się rzadko zdarza). Drzwi są tuż obok mojego biurka i to wszystko co się znajduje w moim pokoju, trochę mało, ale mi tak pasuje. A tak wogóle nazywam się Filip, mam 16 lat i chodzę do 1. liceum. Moje hobby to wkurzanie ludzi. Ada (moja siostra) popchała mnie w stronę drzwi.

- Szybciej - powiedziała niecierpliwie. Poszedłem do kuchni i zjadłem moje ukochane płatki czekoladowe z mlekiem. Gdy pomyślałem o szkole, to mi się przypomniało, że za niedługo koniec semestru... No nieeee poprawki z fizyki. Ubrałem się w czarne jeansy i niebieską bluzę, poczym zobaczyłem siebie w lustrze.

- Ale ja przystojny - westchnąłem przeczesując włosy palcami i szczerząc się jak głupi do sera. Spojrzałem na różowy zegarek wiszący nad lustrem. 

- Kurwa! - krzyknąłem o ciut za głośno

- Co się tam dzieje?! - zapytała zaniepokojona mama

- Nic a  nic - odpowiedziałem. Westchnęła i wyszła z pomieszczenia. Jak już byłem sobie pewny, że mnie nie usłyszy, szybko ubrałem buty i pobiegłem na autobus. Wszedłem do szkoły i powitałem się z moim najlepszym kumplem "Grubym"

- Hej

- Siema - odpowiedziałem - idziemy? - zaytałem pokazując fajkę

- Nie... Nie chce mi się, a pozatym nie chcę się spóźnić, bo prychodzi nowa nauczycielka.

- Spoko, to idziemy na fizykę - powiedziałem z obrzydzeniem

Usiadłem w ostatniej ławce i zacząłem gadać z moim kolegą Maksiem. Spojrzał w górę rozszerzając oczy. 

- Eee! Co jest?! - ktoś krzyknął. Czy to... Odwróciłem się i...

- Ale dupa!! - krzyknąłem jak najgłośniej się da. Wszyscy zaczęli się śmiać, a ona się tylko zarumieniła. Odchrząknęła i napisała swoje imię na tablicy: Lucyna Ogon. Ooo Lucynka... Pasuje do niej. 


I oto pierwszy rozdział naszej powieści... Trochę krutki ale właśnie tak miał on wyglądać



Tracąc nadziejęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz