Rozdział 22

32 1 0
                                    

Filip

Soję pod drzwiami Lucynki, które otwierają się z hukiem. Widzę potwora i zapłakaną Lucynkę

- Niee! Eryk nie rób mu nic złego! - krzyczy Lucynka. Nie mogę się ruszyć i nic, bo jestem zszokowany. Widzę Eryka (jakie imię haha), który pędzi z kijem baseballowym prosto w moją stronę. I bum. dostaję w głowę, upadam na ziemię i czuję następne uderzenia w brzuch, gardło nogi, ręce i na nos, który głośno skrzypi. Jęknąłem z bólu i poczułem, że leci mi krew.

- Masz skurwielu. - Poszedł do domu, a do mnie podbiegła Lucynka. Podniosła mnie, znaczy próbowała mnie podnieść. Jak się skapnęła, że mnie nie podniesie, ciągnęła mnie przez całe miasto, do tramwaju, gdzie wszyscy się na nas gapili i do szpitala. Nie miała auta, więc nie mogła mnie odprwadzić autem. Wyjęła mnie z tramwaju i pryciągnęła do recepcji, gdzie od razu mnie przyjęto. Posadzili mnie na wózku inwalickim i Lucynka dostała opieprz za to, że nie zadzwoniła na karetkę. Pwiedziała, że o tym nie pomyślała, ale prawda była taka, że nie chciała po nią dzwonić, bo Eryk potwór by się jeszcze bardziej na nią wkurzył. Leżałem teraz na łóżku i wpatrywałem się w sufit. Spróbowałem zobaczyć na nim kurz, ale nic z tego, nawet czrnej kropki nie widzę. Podszedł do mnie lekarz i zrobił mi rengen nosa*.

- złamane - powiedział ostro lekarz. Dlaczego lekarze zawsze muszą być tacy poważni? Spróbowałem zażartować

- Mucha pana ugryzła? - na to pytanie odpowiedział:

- Nie, ale chyba coś cię uderzyło w głowę, bo zarywasz do swojej nauczycielki - wstałem, jakby mnie osa ukąsiła.

- To jest moja dziewczyna i nic ci do tego, co robię, a co nie. Chcę innego lekarza. -  Na to mi sprzedał cios w twarz. To nie jest lekarz! I znowu nos mi zaczął krwawić. Ugh... Wbiegła Lucynka z patelnią (skąd ona wzięła tą patelnię?!)

- Miałam ją w torebce - powiedziała, jakby czytała mi w myślach - ręce do góry. Filip, dzwoń po policję. Już - zrobiłem to, bo wiedziałem, że on w przeciwieństwie do Eryka potwora nie zrobi nic kobiecie, która do tego jeszcze trzyma patelnię w ręce. Wreszcie przyjechała i zabrała tego pana. W końcu przyszedł porządny lekarz i również stwierdził, że mam złamany nos. Zostałem na dwa dni w szpitalu, a Lucynka ze mną.

- Znowu do mnie dzwoni...

- Kto? Eryk potwór? - parsknęła śmiechem. A teraz ciekawostka... Ci co parskaą śmiechem są wrażliwi i spokojni. Haaa! A każdy mówi, że to ja jestem taki głupi.. Ale nie ważne

- Jak to wymyślłeś? 

- Normalnie. Jestem inteligentny - znowu parsknęła śmiechem, co jest najpiękniejszą melodią dla mojego ucha.

- Ale ty szczery - zachichotałem na to, a potem się poddałem bólu i zamknąłem się w sobie przez trzy ygodnie bo znowu przyszedł Eryk potwór...

                                                                                                 ***

C - Hello ludzie jesteście tam? Jak tak, to dajcie znać, bo nic nie widać, że ktoś to wogóle czyta. Jak będzie chociaż jedna gwiazdka, lub pozytywny komentarz, to napiszemy kolejny rozdzialik, bo tak nie ma sensuuu.

* - Nie wiem czy można zrobić rengen nosa, więc po prostu tak napisałam xd




Tracąc nadziejęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz