Lambert
Gdy dziewczyny zasnęły, razem z Papa Vesemirem rozmawialiśmy o tym, jak usunąć klątwę.
- Więc... Powtórzę sobie jeszcze raz... Dobromira jest bestią, która jest szybka, ma pazury, jak u wilkołaka i czarne oczy... Dziwne zjawisko- powiedział cicho starszy wiedźmin, trzymając się za brodę. Vesemir intensywnie myślał. Nagle coś go oświeciło.
- Jak regeneruje się?- spytał się mnie. Tego nie wiem. Właśnie! Ciekawe, jak?
- Nie wiem... Sprawdźmy to- powiedziałem i wstałem, ale on mnie zatrzymał.
- Głupiś... Chcesz żeby Dobromira obudziła wszystkich krzykiem?- spytał się lekko zbulwersowany. Milczałem.
- Najpierw myśl, a potem rób- rzekł.
- To jak sprawdzimy?- spytałem się go. On spojrzał się na Dobromirę. Również spojrzałem się w nią. Spała słodko. Jak niewinne i bezbronne dziecko. Nogi miała podkulone. Aż żal mi było jej budzić. Szczerze... Podoba mi się ona. Jest inna, bardzo wrażliwa, pyskata, sarkastyczna i niezależna. Ciekaw jestem, czy ma za sobą ten pierwszy raz. Po niej widać, że nie. Niby z kim miała to robić? Piękna jest. Kiedy będzie po wszystkim... Będę kręcił do niej, a jak nie będzie chciała mnie, to i tak nie przestanę.
- Lambert!- szturchnął mnie Vesemir. Wyrwał mnie z myśli. Spojrzałem się na niego.
- Co?- spytałem się głupkowato. Starzec westchnął.
- Obudź ją- powiedział.
- Dobra- wstałem z krzesła i poszedłem obudzić ją. Gdy byłem obok niej, zauważyłem, że coś mamrocze. Ukucnąłem i zacząłem ją lekko szturchać za ramię. Ona wnet się obudziła i otworzyła oczy.
- Dobromisia wstawaj- powiedziałem cicho i melodyjnie, jak potrafię.
- Już czas?- spytała się cichutko i ułożyła się w pozycji siedzącej.
- Nie, ale chodź- mówię do niej i wstałem. Ona również wstała. Zaprowadziłem ją do Vesemira. Usiedliśmy przy stole.
- Coś się stało?- spytała się.
- Musimy przetestować jedną rzecz- odpowiedział spokojnie. Dobromira spojrzała się na mnie. Dostrzegłem w jej oczach strach, niepewnośći to, co najbardziej uwielbiam u niej... Ciekawość. Pewnie znowu się nie zgodzi.
- Co takiego?- spojrzała się na starszego.
- Otóż... Musimy zobaczyć Twoją regenerację- odpowiedział Vesemir. Ona połknęła [dop. Aut. ...haczyk, spławik i jeszcze kawałek wędki upitoliła XD] ślinę.
- Daj rękę- poprosił wiedźmin. Ona grzecznie się posłuchała i dała lewą dłoń.
- Musisz nie myśleć o tym, co zaraz się wydarzy- powiedział Vesemir.
- Patrz się na mnie- zaproponowałem. Ona spojrzała się na mnie znowu.
- Dobra- powiedziała cicho. Jak dobrze, że usiadła między nami. Po chwili Vesemir wyjął sztylet i wiecie co zrobił. Zobaczyłem, jak Dobromisia skrzywiła minę. Nagle złapała mnie za dłoń i szczelnie mi ją zaciskała. Kurewsko boli. Kurwaa. Zacisnąłem zęby, żeby zachować zimną krew. I puściła. Ulga. Czułem, jak mi dłoń pulsowała. Cholera silna, jak diabli. Oboje popatrzyliśmy się na Vesemira.
- I jak?- spytałem się, masując bolącą dłoń.
- Zbyt szybka... Próbowałem zrobić kreskę, ale momentalnie się goiła, więc odciąłem dłoń i...- pokazał odciętą dłoń Dobromiry. Automatycznie spojrzałem się na rękę Dobromiry. Przecież miała dłoń. Jakby nic się nie stało. Powiem mu to.
- Dodam, że jest kurewsko silna- powiedziałem w szoku.
Vesemir zdziwił się.
- Skąd wiesz?- spytał się mnie. Pokazałem swoją dłoń. Była cała sina.
- Przed chwilą to doświadczyłem- odpowiedziałem.
- Przepraszam- przeprosiła Dobromisia.
- To nic takiego. Bywały gorsze bóle- powiedziałem i się uśmiechnąłem do niej.
- Co dalej?- spytała się dziewczyna.
- Trzeba szukać Wilczych Zieli- odpowiedział Vesemir.
- Przecież to trucizna! Chcesz ją zatruć?- syknąłem do niego.
- Nie mamy wyboru. Idę do zielarki- powiedział Vesemir.
Wiedźmin wstał i wyszedł z domu.
- Od kiedy ty się o mnie martwisz?- spytała się mnie. Spojrzałem się na nią.
- Od teraz- odpowiedziałem i wyszczerzyłem zęby. Ona zachichotała i odwróciła wzrok. No, no... Rumieńce ma moja Dobromisia. Ale słodko wygląda.
- Aż tak Ci się podobam?- spytała cicho.
- Żebyś wiedziała. Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką w życiu widziałem- powiedziałem komplement. Ona zrobiła się czerwona, jak burak. Zaśmiałem się, a ona walnęła lekko mnie w klatkę piersiową.
- Buraczek- powiedziałem.
- Komplemenciarz- palnęła.
- Z grzeczności nie zaprzeczę- rzekłem. Nagle spojrzała się na mnie z miną, która mówi: "Serio?" z zaskoczeniem.
- Zaczynasz mi się podobać, chłopie- powiedziała mi. Uśmiechnąłem się.
- Spodobam Ci się jeszcze bardziej, gdy bliżej się poznamy- próbuję zakręcić do niej.
- O jakim bliskim poznaniu, masz na myśli?- spytała się mnie.
- O takim, żebyś poczuła moje wszystkie atuty. Uwierz mi, nie są małe- odpowiedziałem.
- Jakoś nie widzę tych Twoich atut- droczyła się ze mną.
- Niedługo je zobaczysz, a nawet poczujesz na własnej skórze- rzekłem.
- Faceci... Tylko jedno wam we łbie- westchnęła.
CZYTASZ
INTRUZ
Hayran Kurgu"To istota nadnaturalnie szybka. Ma szpiczaste uszy, jak elf. Bladą cerę niczym wampir. Pazury jak wilkołak, ale oczy są puste, takie czarne bez emocji." "Zaczęło grasować w Novigradzie. Ludzie masowo giną, trzy co minutę." Pewnego popołudnia Lambe...