25

784 44 9
                                    

BONUS

8:10. Dlaczego wstaliśmy tak wcześnie? Ponieważ jesteśmy tu już ostatni dzień i chcemy go spędzić razem. Poświęcam się okropnie, więc mam nadzieje, że nie zmarnujemy tego czasu. Sen jest przecież bardzo ważny.

- Może pójdziemy do aquaparku? - zaproponował mój chłopak.

- Tak! - zgodziliśmy się.

Zaczęliśmy się szykować, wzięliśmy wszystko co potrzebne i wyszliśmy. Po drodze spotkaliśmy dużo fanów bliźniaków, dlatego na miejscu byliśmy dopiero o 10:30. Wejście mieliśmy o 11 i mieliśmy tu być do 14. Nie tracąc czasu, poszliśmy założyć stroje, a później chwile czekaliśmy w ciszy, którą przerwała Maja.

- Byliście już tu kiedyś? - zapytała.

- Trzy, może cztery razy - odpowiedział Marcus.

- Już 11, idziemy? - zapytał Martinus.

- Idziemy - odpowiedzieliśmy chórem i poszliśmy w stronę basenu.

Gdy byliśmy już obok, usłyszałam krzyk Martinus'a skierowany do mnie.

- Łap powietrze!

- Po c... - nie dokończyła, bo wylądowałam pod wodą. Po chwil wypłynęłam na powierzchnie, a obok mnie była już reszta.

- To było nie fair - założyłam ręce, a reszta zaczęła się śmiać.

- Jesteś słodka, kiedy się denerwujesz-powiedział Tinus i się uśmiechnął, a ja tylko spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem.

- Idziemy na zjeżdżalnie? - zapytał Marcus.

- Kto ostatni, ten stawia obiad! - krzyknęłam, po czym każde z nas zaczęło biec w stronę wcześniej wspomnianego miejsca.

Po drodze Martinus popchnął Mac'a, który wylądował w basenie, na co zaczęliśmy się śmiać, nie przestając biec.

Moja szkoła. Jestem dumna.

- To - podkreślił słowo patrząc na mnie. - Było nie fair - dodał, gdy już do nas doszedł i spojrzał złym wzrokiem na brata.

- Nie martw się, po prostu postawisz nam obiad i tyle - wzruszył ramionami Tinus, a my zaczęliśmy się śmiać.

***

Właśnie wyszliśmy z aquaparku. Powiem szczerze, że było bardzo fajnie. Reszcie chyba też się podobało, wnioskuje to po ich twarzach, które się nie zamykają i z których nie schodzi uśmiech.

Gdy byliśmy prawie przy hotelu, Marcus i Martinus poszli gdzieś, nie wiem gdzie. Przechodząc obok recepcji zauważyliśmy pana Gunnarsen'a, który szedł w naszą stronę.

- Dzień dobry - powiedziałyśmy się z uśmiechem.

- Dzień dobry - odpowiedział. - Spakowane?

- Tak.

- To dobrze, o 4 mamy samolot, więc pobudka o 1 - oznajmił i poszedł.

- Czyli nie śpimy? - stwierdziła niepewnie Maja i się zaśmiała.

- Oczywiście, że nie śpimy!

O 1 to ja dopiero zaczynam myśleć o tym, że coś takiego jak sen istnieje. Zanim się położę, jest już prawie rano.

- Dobra, chodź do pokoju - przyjaciółka pociągnęła mnie za rękę.

- No idę, idę.

Po około 20 minutach siedzenia w pokoju przyszli Marcus i Martinus, a w rękach mieli cztery duże siatki. Spojrzałyśmy na nich pytająco.

Bae I love you || Marcus & MartinusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz