- Wszystko jest dobrze, wykluczyliśmy białaczkę - oznajmił mój lekarz.
- Zaraz, jak to? - zapytała zdezorientowana kobieta
- Co? - powiedziałam zdziwiona.
- Zemdlałaś z przemęczenia, jak już z resztą wiesz. Do końca października masz zwolnienie ze szkoły. Musisz zadbać o odpowiednią dietę i nawodnienie, masz spore braki większości mikro i makroelementów.
- Dobrze - powiedziałam szczęśliwa.
- To wszystko, do widzenia - uśmiechnął się do nas.
- Do widzenia - odpowiedzialysmy i poszłyśmy do Martinusa i jego mamy.
Najlepszy prezent urodzinowy jaki mogłam dostać!
Byłam cała zapłakana. Moich emocji nie da się opisać. Po prostu coś cudownego!
Szliśmy korytarzem, a później zeszłyśmy po schodach na parter. Widziałam Martinus'a. Był wtulony w swoją rodzicielkę. Gdy tylko chłopak mnie zobaczył, wstał i pobiegł w moją stronę. Ja zrobiłam to samo. Gdy byliśmy już blisko siebie, mocno przytuliłam chłopaka.
- I jak?
Ja zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Chłopakowi zaczęły napływać łzy do oczu.
- Nie zostawię cię, obiecuje - powiedział całując moje czoło.
- Wykluczyli ją.
- Co? - zapytał zdezorientowany.
- Nie jestem chora. To tylko przemęczenie - powiedziałam szczęśliwa, wciąż płacząc.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - uśmiechnął się i przytulił mnie mocniej.
***
Cała nasza czwórka weszła do domu.
- Mamo, a kiedy wy wyjeżdżacie? - zapytałam.
- Po jutrze.
- Może Martinus u mnie nocować? - oboje popatrzyliśmy na kobiety błagalnym wzrokiem.
- Jeśli to nie problem - odpowiedziała pani Gunnarsen.
- Jasne - zgodziła się moja mama i posłała nam uśmiech.
Podziękowałam i poszłam z chłopakiem na górę do mojego pokoju.
- Skarbie, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię mam - powiedział Martinus i mnie pocałował.
- Ja też się cieszę, że cię mam - odpowiedziałam i oddałam pocałunek.
- Może dasz się zaprosić na spacer? - zapytał chłopak.
- Z wielką chęcią.
- Nad jezioro? - zaproponował, a ja przytaknęłam, zgadzając się. - To chodźmy - dodał i złapał mnie za rękę.
Zeszliśmy na parter.
- Idziemy na spacer - oznajmiliśmy równocześnie.
- Dobrze, tylko nie wracajcie późno - poprosiła moja mama.
- Dobrze - odpowiedziałam i wyszliśmy.
Rozmawialiśmy długo i w końcu doszliśmy na miejsce. Chodziliśmy brzegiem jeziora. Był właśnie zachód słońca, widok nie do opisania. Martinus położył ręce na mojej tali i przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też - odpowiedział i złączył nasze usta, całując mnie delikatnie i czuło.
CZYTASZ
Bae I love you || Marcus & Martinus
FanfikceW pewnym momencie, kiedy wydaje ci się, że masz wszystko czego mogłaś chcieć, coś się zaczyna psuć. Tak samo było też u mnie. Początek - 10.12.2018 Koniec - 5.04.2019