Następnego dnia poszłam na śniadanie. Mogłam się spodziewać, że nie będę siedzieć ze ślizgonami. Choć w sumie się cieszę. Wole być z przyjaciółmi niż z jakimiś obcymi ludźmi, którzy się ze mnie śmieją.
Razem z chłopakami zaczęliśmi omawiać psikusa jakiego szykujemy na te trzy wariatki. Nagle przyszedł Ron i zapytał
-Czemu ona tu siedzi?
-Bo tam nie było miejsca- powiedziałam z uśmiechem
-Ale ty jesteś ślizgonką- rzekł z odrazą, a na mojej twarzy zagościł grymas
-Myślałam, że wam to nie przwszkadza- powiedziałam zawiedziona i wyszłam. Poszłam usiąść pod jakieś drzewo za zamkiem. Byłam zdenerwowana Rona. Też jest moim przyjacielem i nawet przez chwile nie pomyślałam, że będzie to komukolwiek przeszkadzać. Zamknęłam oczy i położyłam się na trawie.
-Ron trochę przesadził- usłyszałam, a gdy otworzyłam oczy ukazał mi się chłopak w okularach- jestem Harry
-Kojarzę cię, tylko nie wiem skąd- przeniosłam się do pozycji siedzącej
-Płynęliśmy razem łódką pierwszego dnia- usiadł obok mnie
-Aa no tak
-Dla pewności, ty jesteś Max?
-Tak- uśmiechnęłam się pod nosem
Rozmawiałam z Harrym przez dłuższy czas, aż w pewnym momencie powiedział
-...Potter i...
-chwile, jesteś Potter?- zapytałam głośniej niż zwykle
-Tak, myślałem, że wiesz- zaśmiał się
-Mój ojciec szaleje za tobą, czekaj nie, jest twoim fanem- zaśmialiśmy się
Następnie poszliśmy na zajęcia. Pierwsza lekcja latania z gryfonami i profesor Hooh,
-Dobrze, stańcie obok mioteł- krzyknęła i każdy to uczynił
-Wystawcie dłoń i powiedzcie ,,do mnie"
Większości się nie udało, tylko mi, harremu i kilku ślizgonom. Ron próbował kilka razy i dostał w nos.
-Żałosne- Mruknął Draco
-Tak jak ty- zaśmiałam się pod nosem
-Ehh- westchnęła pani Hooh- komu się nie udało po prostu złapcie miotłe i wszyscy przełożyć nogę i usiąść na miotłe!
Wszyscy wykonali rozkaz, ale Nevill'owi nie do końca to wyszło zaczął unosić się na miotle
-Nevill przestań!!
-A a le nie e mo g g e!!- zaczął panikować i nagle z prędkością światła zaczął okrążać zamek. Profesorka prawie dostała zawału, bo Longbottom uderzał wraz z miotła o mury zamku, aż zachaczył szatą o jakąś ozdobe ścienną i spadł na trawnik.
-O mój boże- znowu krzyknęła i podbiegła do chłopaka- zabieram go do skrzydła szpitalnego, a jak zobaczę, że, któreś z was unosi chociaż na milimetr, dostaje szlaban- i wyszła trzymając Nevilla
-Patrzcie, nasz pulpecik coś zgubił- zaśmiał się szyderczo Draco trzymając przypominajke Nevilla.
-Zostaw to Malfoy- powiedziałam z odrazą
-Najpierw misisz mnie złapać Hourg!- i wzbił się na miotle
Już byłam gotowa za nim polecieć. Niby prawie nie znam tego chłopaka ale ten blondasek nikomu nie będzie dokuczał. Już odpychałam się od ziemii, ale zatrzymał mnie głos Hermiony
-Max, czekaj nie słyszałaś pani Hooch?- zapytała oburzona
Ja na to przewróciłam oczami i poleciałam. Ostatnie słowa jakie słyszałam to ,,Co za dziewucha" zdążyłam tylko się zaśmieć i podleciałam do Draco. Pierwszy raz leciałam na miotle, ale bardzo dobrze mi szło. Szybko i zwinnie wyrwałam mu kule z ręki i uciekłam, a on zaczął mnie gonić. Zaczęłam lecieć szybciej i zmieniałam trajektorie lotu co chwile. Z oddali zobaczyłam Harrego, który pokazał mi, że mam do niego rzucić. Trochę za mocno rzuciłam kule i prawie trafiła w okno, lecz Harry zwinnie ją przejął i oboje zlecieliśmy na dół. Wszyscy wiwatowali i krzyczeli. Ja z Harrym przybiłam ttlko piątke. Cieszyłabym się razem z nimi, ale dostrzegłam profesor McGonagal.
-Potter, Hourg za mną- krzyknęła, odziwo nie można było wyczuć złości w tonie jej głosu.
-Jeśli go będzie mój kolejny szlaban to się zastrzele- szepnęłam do Harrego, a on się zaśmiał
Mi nie było do śmiechu.
Po kilku minutach byliśmu w gabinecie McGonagal
-Widziałam was na boisku- zaczęła spokojnie
-Ja chciałam bardzo przeprosić, bo to malf...- nie dokończyłam, gdyż profesor mi przerwała
-Nie musicie przepraszać
-Nie?-zapytaliśmy równo
-Nie, byłam zachwycona waszymi zdolnościami. Panno Hourg świetnie panna rzuca i doskonale wchodzisz w zakręty. Panie Potter pan za to dobrze panuje nad miotłą i potrafi pan łapać. Akurat dobrze się składa, bo miejsce ścigającej w Slytherinie i szukającego w drużynie Gryffindoru jest wolne
Opadła mi szczęka, w dobrym sensie. Pierwszy raz wsiadłam na miotłe i od razu chcą mnie do drużyny? Moje serce zaczęło szybciej bić i uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-Jak widzę po reakcji panny Max się zgadza, a ty Harry?
-oczywiście, że się zgadzam
-To świetnie- klasnęła w dłonie- dzisiaj wieczorem Wood objaśni ci zasady gry harry, a jutro wieczorem kapitan Slytherinu tobie Max, a teraz dowidzenie- pożegnała nas z uśmiechem.
Wyszliśmy z gabinetu i się uściskaliśmy.
-Słuchaj, chiałabym z tobą zostać, ale muszę pędzić do bliźniaków i Lee.
-Dobra, ja i tak też muszę iść do Rona- pożegnaliśmy i od razu pobiegłam do chłopaków.
Siedzieli nad jeziorem i się śmieli, szybko do nich podeszłam i usiadłam pomiędzy Georgem i Lee.
-Cześć maluchu- zaśmiał się Fred
-Już nie jestem maluchem- rzekłam z powagą
-Już nie- zapytali z idawnym zdziwieniem w głosie bliźniach
-Powitajcie nową ścigającą Slytherinu wstałam na równe nogi położyłam ręcę na biodra
-Co?!- krzyknęli wszyscy równocześnie podekscytowani
-Trzeba to uczcić- dodał Fred
Chłopaki wymienili spojrzenia, szybko wstali i mnie unieśli. Zaczęli zmierzać do zamku. Wszyscy patrzyli na nas ze ździwieniem.
-Z drogi wszyscy, idzie nowa ścigająca Slytherinu!- krzyczał Lee.
Troche to komicznie wyglądało, że 3 grufonów niosą ślizgonke i jej kibicują.
Powendrowaliśmy do kuchni, poprosiliśmy skrzaty o najlepsze jedzenie jakie mają i chłopcy zanieśli mnie do ich pokoju. Cały czas się śmieliśmy i jedliśmy, aż wpadłam na pomysł.
-Mam pomysł jak to uczcimy
-Jaki masz pomysł?- zapytał Lee
-Zrobimy psikusa tym 3 larwą z mojego pokoju
-Dobry plan, z Fredem mamy milion kawałów, na pewno któryś się nada
-Doskonale, jaki macie pomysły?
Chłopcy zaczęli mi opowiadać o ich żartach. Po długich tłumaczeniach i planowaniu wybraliśmy jeden, doskonały. Przez pół nocy myśleliśmy kiedy i jak. O 3 wszystko było gotowe, zaplanowaliśmy to na jutro. Szybko powędrowałam do pokoju i tego mogłam się spodziewać, zamkniętę. Na szczęście pomyślałam i wzięłam swoją różdżke. Wpadłam na pomysł, by troche huczniej otworzyć te drzwi, więc rzuciłam zaklę ie bombarda i wysadziłam drzwi. Dziewczyny zaczęły piszczeć, a ja wskoczyłam pod kołdre i zanęłam.
»»»»»»»»»»»»
Jestem strasznie zła na siebie
Przez godzine pisałam ten rozdział jakby Max była gryfonką i musiałam poprawiać. Zawsze mogło być lepiej.
Nawet mnie zadziwia entuzjazm, że drużyna przeciwna będzie mieć super ścigającą hah
CZYTASZ
Must Be A Weasley//George Weasley
Fanfiction-Max Hourg Przełknęłam ślinę i poszłam usiąść na krześle, następnie McGonnagal nałożyła mi tiare na głowie. Z oddali zobaczyłam śmiejących się i machającym mi chłopców. Uśmiechnęłam się pod nosem i tiara zaczęła mówić -Hmmm, to będzie naprawdę trudn...